Rozdział 11

339 15 1
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc wraz z początkiem sierpnia ruszyła promocja filmu. Zaczęły się wywiady, sesje, itp. Prawdę powiedziawszy, myślałam wtedy, że to już jest szczyt. Bo jakby, oni dalej koncertowali i serio nie mieli czasu na nic więcej. Byli wykończeni. Kiedy 10 sierpnia zagrali ostatni koncert w Ameryce, myślałam, że zwolnią trochę i odpoczną. Jakże się pomyliłam. To był właśnie moment, w którym liczba wywiadów i sesji potroiła się. Reporterzy dosłownie bili się o choćby trzy minuty rozmowy z chłopakami. Gazety, blogi, vlogi, stacje telewizyjne, radia. Wszystko. A ja w tym wszystkim uczestniczyłam. Za każdym razem siedziałam po za obiektywem, gdzieś zboku na krześle, kanapie, albo po prostu na podłodze pod ścianą. Rozumiałam pytania, które dotyczyły kariery chłopaków, płyty, koncertów, fanów, filmu, w końcu o to chodziło w tej całej promocji, ale kiedy reporterzy zaczęli schodzić na temat życia prywatnego, mimowolnie wywracałam oczami. Bo jak niby to czy obecnie masz dziewczynę albo czy planujesz zrobić sobie nowy tatuaż ma się do filmu. Oh. A pytań o to kogo obsadziłbyś w roli swojej żony w filmie albo kto byłby najlepszym Bond'em, to już kompletnie nie rozumiałam. Ale to rzeczywiście było śmieszne. 

Prawdę powiedziawszy, miałam dość. Miałam tego naprawdę dość, a siedziałam tylko z boku i te pytania nawet mnie nie dotyczyły. Widziałam po chłopakach jak ich to męczy i jak nie raz zaciskają pięści, żeby nie powiedzieć czegoś, czego mogli by żałować. I o ile Niall i Liam jakoś jeszcze znosili tą sytuację, tak Harry, Zayn i Louis, byli nią po prostu zmęczeni i zirytowani. Właściwie, to sprawiło, że spędzałam z Horan'em jeszcze więcej czasu, ponieważ Hazz zwyczajnie chciał odpocząć i przespać się, tak jak cała reszta, a ten farbowany blondyn jest jakby chodzącym wulkanem energii. Wiecie jak wygląda dziecko, które zje za dużo cukru? Dokładnie taki jest Niall. Kiedy oni zaszywali się w swoich pokojach hotelowych i odłączali się od całego świata, on miał na tyle energii, żeby pójść ze mną na kawę, coś zjeść, zagrać w piłkę albo na konsoli... Ok. Może zagrać to za dużo powiedziane. To raczej wyglądało tak, że on grał, a ja tylko komentowałam i wkurzałam się, kiedy przegrywałam.  Nie ważne. Chodzi o to, że spędzaliśmy razem miło czas i poznawaliśmy się co raz bardziej, a mi się to podobało. I jeszcze jedno. Harry w końcu przyzwyczaił się do tego, że widzi mnie w koszulkach Niall'a, których ostatnio trochę przybyło w mojej walizce. Hahaha. Szczegół. 

A wracając do rzeczy bardziej istotnych. Na ostatni tydzień przed premierą, chłopaki mieli wrócić do Londynu, dlatego też ostatni dzień wywiadów, jak zaczął się o siódmej rano, tak skończył o dziewiątej wieczorem, kiedy oficjalnie przeszliśmy odprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie.

I mogę z czystym sumienie powiedzieć, że to był najbardziej wykańczający dzień, jakby w całym moim życiu. Począwszy od tego, że się nie wyspałam to miałam problem ze znalezieniem mojego buta i prawie wydłubałam sobie oko moim tuszem do rzęs, trzy razy kursowałam pomiędzy hotelem a studiem nagraniowym, pomagałam Lou i Caroline, musiałam przez jakiś czas zajmować się Lux, biegałam po kawę dla chłopaków i lekko posprzeczałam się z Harry'm. To ostatnie, to było może trochę z mojej winy, ale nie ważne. Chodzi o to, że podczas jednego z wywiadów, chłopcy zostali zapytani o to kogo z pośród nich wybraliby, żeby umawiał się z ich siostrą. Harry odpowiedział, że nikogo, ponieważ był w trasie i widział co się tam dzieje. Powiedzmy, że nie za bardzo przypadło mi do gustu to co powiedział. Nie mam tu na myśli tego, że nie wybrał kogoś konkretnego, a to że powiedział to w taki sposób, jakby to rzeczywiście od niego zależało. Powinien powiedzieć, że to nie jest jego decyzja, bo to moje życie i on nie ma tu nic do powiedzenia. Ale tego nie zrobił. Dlatego trochę na niego nawrzeszczałam, on na mnie, a potem się przeprosiliśmy i było ok. To nie zmienia faktu, że i tak nie usiadłam obok niego w samolocie. Jestem taka mściwa. Haha.

The ground of love is friendship. // Niall HoranWhere stories live. Discover now