01. itami ni chikau ketsui

743 26 6
                                    

Czułam zimno. Czułam głód. Czułam ból.

Słyszałam krzyki. Mnóstwo krzyków.

Ukryłam głowę w kolanach i zamknęłam oczy, by choć na chwilę zapomnieć o tym gdzie jestem i co dzieje się naokoło mnie. Tak bardzo nie chciałam jednak widziałam wszystko. Trwała wojna, a na wojnie giną ludzie. Tego byłam pewna.

– Sakura, musimy się ukryć. – Poczułam jak mój brat łapie mnie za ramię, by zaraz odskoczyć jak oparzony. – Sakura...

Patrzyłam na niego. Wpatrywałam się w przerażone oczy brata nie do końca rozumiejąc co się właściwie ze mną dzieje. Wtedy do pomieszczenia wpadła kobieta wraz z mężczyzną i również zatrzymali się w bezpiecznej odległości ode mnie.

– Nagato, biegnij na górę – rozkazał Kizashi nie przestając lustrować mnie wzrokiem, a przecież co ja takiego uczyniłam? Bałam się. Chciałam, żeby to wszystko się skończyło.

– Kochanie.. jesteś już bezpieczna – szepnęła Mebuki uśmiechając się krzepiąco. Zostaliśmy w trójkę.

– Boje się – pisnęłam i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.

– Wszystko będzie dobrze – zapewnił Kizashi i ostrożnie zbliżył się do mnie. –Musisz nam zaufać – powiedział, a ja pokiwałam głową na znak zrozumienia.

W tym momencie po schodach zbiegło dwoje ninja gotowych do ataku. Mebuki krzyknęła, a Kizashi zakrył mnie swoim ciałem. Zamknęłam oczy i poczułam jak nieokiełznana siła zewnątrz mnie chce wydostać się na zewnątrz. Panikowałam.

– Zabij ich, nie będą nam potrzebni.. – powiedział jeden z mężczyzn. Zaszlochałam i w jednej sekundzie pozwoliłam, by wszystkie nagromadzone we mnie emocje wyszły na świat dzienny. Krzyczałam i uwolniłam potężną siłę, która w okamgnieniu rozniosła pomieszczenie na strzępy. Deski oraz gruz przygniotły mnie do ziemi, tak że nie mogłam się ruszyć. Ponownie poczułam strach. Strach zmieszany z bezsilnością i wtedy ponownie wytężyłam umysł, a pozostałości budynku jednym płynnym ruchem odleciały na cztery strony świata czyniąc mnie wolną.

– Mamo... tato.. – wołałam, jednak nie uzyskiwałam odpowiedzi. Nie wdziałam nikogo. Widziałam tylko krew i brud. Nagle z całym zgiełku usłyszałam, że ktoś woła moje imię. Wyraźnie, troskliwie, potrzebująco. Skierowałam swoje kroki to chłopca, który stanął w przejściu przypatrując się obrazowi, a w jego oczach zobaczyłam to.

Zobaczyłam Rinnegana, który ani na chwilę nie chciał opuścić również i moich oczu.

Obudziłam się gwałtownie oddychając ciężko. Byłam cała spocona i roztrzęsiona. Ta noc tak jak wszystkie inne była zimna. Obróciłam głowę w bok sprawdzić czy moi towarzysze nadal tu są i z ulgą stwierdziłam, że wszyscy znajdowali się na swoich miejscach. Deszcz nie przestawał bębnić o stare szyby okien w walącym się budynku, który udało nam się odnaleźć jako chwilowe lokum. Odkryłam z siebie stęchniętą szmatę służącą mi za koc i najciszej jak się da wyszłam na deszcz. Księżyc świecił wyjątkowo jasno tej nocy, spojrzałam na niego pozwalając by krople deszczu obmywały moją twarz z natłoku emocji i bólu panującym w moim ciele. Cierpiałam. Noc w noc miałam ten sam koszmar. Wspomnienie powracało do mnie każdej nocy, gdy tylko przymknęłam powieki. Nie potrafiłam radzić sobie z uczuciami. Były dla mnie abstrakcją. Pamiętałam tamten dzień aż za dobrze, mimo że miałam tylko pięć lat. Teraz, siedem lat później, nadal nie potrafiłam pogodzić się z tamtymi wydarzeniami. I nadal byłam dzieckiem.


Nagato trzymał mnie za rękę i biegliśmy przed siebie ile sił w nogach. Ulice wioski pokrywał martwe ciała mieszkańców, a ja miałam wrażenie, że krople deszczu starają się zmyć cały ten widok. Widziałam żony chylące się ku martwym ciałom mężów i płaczących rodziców nad ofiarami, którymi były ich dzieci. Widziałam także strach w ich oczach, gdy spoglądali na mnie i mojego brata. Skrywali się prędko odmawiając nam pomocy. Bojąc się nas.

hontō no yume // itasakuWhere stories live. Discover now