Rozdział 4

1.2K 54 4
                                    

Przebudziłam się o dziwo bez bólu głowy. Zobaczyłam, że obok nadal śpi Iza. Ucieszyłam się, bo najwidoczniej nie zrobiłam nic głupiego w nocy. Jakbym zrobiła na pewno by już nie spała obok. Znalazłam telefon i zobaczyłam, że jest godzina 11. To dziwne, bo czułam się wyspana. Wstałam po cichu, aby jej nie zbudzić i poszłam do łazienki się trochę ogarnąć. Wróciłam do pokoju i ostrożnie zaczęłam się kłaść na łóżko.

- Dzień dobry, już się wyspałaś?
- O matko! Dzień dobry... to znaczy hej.
- Straszna jestem rano, co? - zapytała kobieta.
- Nie, coś ty. Wyglądasz super, po prostu myślałam, że śpisz.
- Obudziłam się jak wyszłaś.
- To co idziemy coś zjeść? - zapytałam, żeby zmienić troszeczkę temat.
- Jasne, daj mi chwilkę, skocze do łazienki i zaraz wracam.
- Okej, czekam.

Matko! Wygląda nieziemsko nawet od razu po wstaniu. Działa na mnie szaleńczo. Zanim Iza wyjdzie z toalety, postanowiłam, że pójdę do Edyty i zobaczę czy wstała. Zapukałam i weszłam.
- Hejo Edytko, jak się masz? - zażartowałam sobie.
- Ty już nie śpisz? Normalnie nie wierze.
- Tak, nie śpię i Iza też nie śpi. Idziemy zrobić jakieś śniadanie dla wszystkich?
- Tak, już wstaje.
- Idę po Izę i czekamy w kuchni. - powiedziałam.

Poszłam do pokoju i zobaczyłam, że zielonooka jest już gotowa.
- Edyta już wstaje, idziemy do kuchni? - zaproponowałam.
- Tak, pewnie.
Udałyśmy się więc do kuchni i zaczęłyśmy robić śniadanie dla wszystkich, nie budziliśmy ich wcześniej bo byłoby to bez sensu. Jak to się mówi „gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść", więc wystarczą trzy. Posiłek miał być dla ośmiu osób, a więc zajął nam ponad pół godziny. Po wszystkim ja z Izą nakryłyśmy do stołu, a Edyta poszła wszystkich obudzić. Dopiero po 12 zasiedliśmy do stołu. Już prawie pora obiadowa. Po zjedzeniu śniadania postanowiłam, że napisze sms'a do mamy.

Do mama:
- Hej mamuś. Za niedługo się zbieramy do domu. Mam prośbę, czy mogłabyś dzisiaj przygotować obiad na późniejszą godzinę? Może jakoś po 15?

Odłożyłam telefon i zaczęłyśmy z Izą zbierać swoje rzeczy. Wypiliśmy wspólnie z przyjaciółmi jeszcze kawę i później się pożegnaliśmy. Wsiadając do ubera przeczytałam sms'a od mamy.

Od mama:
- Hej córciu, jasne, że tak. Do zobaczenia.

Ucieszyłam się, że będę mogła zjeść kolejny posiłek z najważniejszymi dla mnie osobami. Ruszyłyśmy w stronę domu i już po 2 minutach wysiadałyśmy z ubera. Weszłyśmy do środka, przywitałyśmy się ze wszystkimi i poszłyśmy do mojego pokoju. Pogadałyśmy trochę i zabrałyśmy się za sprawiające mi problemy materiały z języka niemieckiego. Jak nigdy nie lubiałam lekcji języka niemieckiego tak chyba dziś je pokocham. Wychodziło nam wspaniale. Ta kobieta to urodzona nauczycielka, a pomimo tego jest dziennikarką. Pamiętałam wszystko, co mi wytłumaczyła. Nie wiedziałam jak to się dzieje, ale cieszyłam się. Zawsze chciałam doskonalić swoje umiejętności z tego języka.

- Dziewczyny, już po 15, chodźcie na obiad. - powiedziała mama wchodząc do pokoju.
- Już zaraz zejdziemy. - odpowiedziałam.

- Dziękuje za wytłumaczenie tego wszystkiego. Serio dużo zaczęłam ogarniać dzięki tobie. - powiedziałam patrząc na Izę.
- Nie ma za co, naprawdę. Cała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się, że mogę pomóc.
- Iza, jest jeszcze taka sprawa. Chciałabym ci płacić za te korepetycje.
- No coś ty, daj spokój. Ja nic nie chce.
- Ale mi jest tak mega głupio przez to. - odpowiedziałam kobiecie.
- Posłuchaj ja robię to dlatego, że chce ci pomóc i cieszę się, że możemy się przy okazji poznać bardziej. Nie chce za to brać pieniędzy i musisz się zgodzić na to, bo inaczej mi będzie głupio. Proszę cię.
- No dobra, ale za to czasami cię zaproszę na jakąś kawę czy coś, okej?
- Pasuje. - odpowiedziała.
- To chodźmy na obiad. - powiedziałam, a kobieta zgodziła się bez problemu i zeszłyśmy na dół.

Usiedliśmy wspólnie do stołu i zaczęliśmy jeść. Podczas posiłku długo rozmawialiśmy, moi rodzice zadawali dużo pytań, wydaje mi się, że chcieli poznać Izę jak tylko się dało. Siedzieliśmy tak długo, a później posprzątałam z mamą po obiedzie i znowu poszłam z nową koleżanką na górę.

- Może miałabyś ochotę pójść na spacer ? - zapytałam, bo chciałam spędzić z nią trochę czasu, już jutro jedzie...
- Tak, pewnie. Z miłą chęcią.

Przygotowałyśmy się i wyszłyśmy pochodzić po okolicy, dużo przy tym rozmawiając. Miałyśmy coraz więcej wspólnych tematów, a rozmowa na prawdę się kleiła. Czułam się fantastycznie. Jakby tylko kiedyś się nam udało, byłoby wspaniale. Chciałabym tego bardzo, ale nie wiem jak ona czuje. Tyle razy rozmawiałyśmy na różne tematy, ale mam wrażenie, że temat orientacji omijamy obie. Ani ona, ani ja nie zaczynamy tego tematu, a wydaje mi się, że raczej zdążyła zauważyć, że nie ciągnie mnie do mężczyzn. Poszłyśmy razem na staw i usiadłyśmy na ławce podziwiając piękny park dookoła. Nasze rozmowy mogłyby się w ogóle nie kończyć. Idealnie się rozumiałyśmy pod każdym względem. Nie było tematu na który nie mogłybyśmy porozmawiać. Ale było coś co mnie bardzo męczyło, w ciągu dalszym nie umiałam zagadać o homoseksualizmie. Było to dla mnie ważne, ale bałam się, że mogłabym ją przez to stracić, a bardzo mi zależy na tej znajomości. Nie dlatego, że pomaga mi w niemieckim, ale dlatego, że spodobała mi się jeszcze zanim zaproponowała pomoc i chce być z nią blisko.

- Chyba się zasiedziałyśmy, widziałaś która godzina? - zapytała kobieta i tym samym zabrała mnie z mojego świata pełnego rozmyśleń.
- O matko, już 21. Może faktycznie chodźmy do domu.

Po 15 minutach weszłyśmy do domu, zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że moja rodzinka czekała na nas z kolacją. Poszłyśmy więc umyć ręce i zasiedliśmy znów wspólnie z moją rodziną przy stole. Cieszyłam się z przebiegu sytuacji.

- Rozumiem, że wszyscy się już kąpaliście? - zapytałam.
- Tak, jak zwykle się nie mylisz. - odpowiedziała mama z uśmiechem.
- O to super. W takim razie ja wezmę kąpiel na dole, a za ten czas Iza może się wykapać na górze i zaoszczędzimy na czasie.
- To jeszcze będziecie się uczyć? - zapytał tata.
- Nie, na dziś już wystarczy. Daga świetnie sobie dzisiaj poradziła i spędziłyśmy na nauce dużo czasu, jeszcze jutro zanim pojadę do domu to przysiądziemy do tego. - Odpowiedziała Iza.
- No to super, bardzo się cieszę. Dziękuje, że pomagasz Dadze. - powiedziała mama.
- Nie ma za co, naprawdę. Cieszę się jak jej pomagam.
- Iza to cudowna kobieta mamo. Ma złote serce.
- Tak, wiem. Zdążyłam zauważyć. Cieszę się. A ty Daga może byś odwiozła jutro Izę, co będzie się dziewczyna męczyła autobusami? Jeszcze takimi przepełnionymi po weekendzie.
- Tak, wiem mamo. Jutro miałam to zaproponować. Ale skoro wyszło to dzisiaj, to oczywiście, że ją odwiozę.
- Naprawdę nie trzeba.
- Odwiozę cię, to żaden problem, ale o tym będziemy rozmawiać jutro. - powiedziałam uśmiechając się.
- Dziękuje w takim razie. - odpowiedziała i mrugnęła do mnie okiem.
- A jak tam twoje auto, wiadomo coś? - dopytałam.
- Tak, jutro mogę odebrać.
- No to super. Idziemy się kąpać? - zapytałam, na co się zgodziła.

Poszłam więc na górę pokazać koleżance łazienkę i dać jej ręczniki, a sama zeszłam na dół wziąć kąpiel. Po niedługiej chwili spotkałyśmy się obie u mnie w pokoju. Położyłyśmy się do łóżka i jak zwykle zaczęłyśmy rozmawiać. To się w ogóle nie kończyło, dopiero w nocy zasnęłyśmy same z siebie, nawet niewiadomo kiedy.

Już zawsze tak będzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz