Rozdział 2.

1.5K 58 4
                                    

Nie wiem jak to się stało, że jest trzecia w nocy, a ja budzę się przy biurku leżąc na podręczniku do języka niemieckiego. Pochłonęło mnie to porządnie i nawet nie wiem kiedy zdążyłam zasnąć. Postanowiłam, że pójdę się wykąpać. Tak jak sobie postanowiłam tak zrobiłam i o godzinie piątej położyłam się do swojego ukochanego łóżka. Rano rodzice ledwo mnie obudzili na śniadanie.
- Co ci się dzieje córeczko, że wstać nie mogłaś? - zapytał tata.
- Nic takiego, uczyłam się po szkole niemieckiego i nie wiem kiedy ale zasnęłam przy biurku, wstałam o trzeciej i poszłam się kąpać. Spać położyłam się o piątej, a jest siódma i czuje się strasznie słabo.
- Nie masz czasem gorączki ? - zapytała zatroskana mama.
- Nie mamo, to tylko przemęczenie, przy biurku się nie wyspałam, później poszłam się kąpać i tak wyszło.
- Jeśli chcesz możesz dzisiaj zostać w domu. W szkole sobie radzisz, a bez sensu żebyś szła jak masz się tak źle czuć. - powiedział najukochańszy tata na świecie.
- Nie, spokojnie. Dam radę na prawdę. Przejdzie mi za chwile. Zjem coś i wypije kawę i mogę jechać.
- Mi i Julce byście tak nie pozwolili! - oburzył się Bartek.
- Zależy od sytuacji. Już nie przesadzaj, że masz aż tak źle. - odpowiedziała mama.
- To może jak Daga nie chce zostać to ja zostanę? - powiedziała cwana jak zawsze Julia.
- Nie ma takiej opcji, popatrzcie na swoje oceny, a później będziemy dyskutować. - odrzekł stanowczy tata.
- Jestem tego samego zdania. - odparła nasza rodzicielka.
- Dobrze już dobrze, pójdziemy przecież do tej szkoły.- Bartek jak zwykle próbował uratować sytuacje.
Ma osiemnaście lat, a nie zawsze się tak zachowuje. Nie mówię, że ja jestem święta, ale no on w ogóle nie przywiązuje wagi do szkoły, czasami wydaje mi się jakby myślał o niebieskich migdałach. Dokończyliśmy śniadanie i cała nasza trójka wyszła do szkoły, a rodzice pojechali do pracy.
Faktycznie nie czułam się jakoś szczególnie znakomicie, ale wolałam nie opuszczać teraz szkoły tym bardziej, że matura już bardzo blisko. Jest 3 kwiecień a więc troszeczkę ponad miesiąc licząc weekendy. Jak tylko przypomniałam sobie o zbliżającym się egzaminie dorosłości tak od razu zorientowałam się, że zapomniałam telefonu z domu, a przecież w każdej chwili może się odezwać Iza. Matko jaka ja jestem głupia. Dojechałam pod szkołę i jak zwykle spotkałam się tam z Edyta.
- Hej zakochana. Jak tam? Nie odpisywałaś i już myślałam, że cię nie będzie. - powiedziała przyjaciółka.
- Hej, przepraszam. Zostawiłam telefon w domu, nie wiem jak to się stało, tym bardziej, że czekam na wiadomość od Izy.
- Oj kochana to rzeczywiście nieźle.
- Dam radę.
- Oczywiście, że tak. Słuchaj co powiesz na jakieś spotkanie w weekend, mam na myśli takie większe.
- Czyli z kim?
- No my dwie, Adrian, Gośka, Paula, Tomek, Artur.
- Wiesz co, fajnie by było.
- Pewnie chciałabyś żebym wymieniła również Izę, jak tylko chcesz to ją zaproś.
- Haha, daj spokój. Wątpię żeby w ogóle przyszła, a zresztą właśnie nie wiem, kiedy się z nią widzę i nie wiem czy mogę się z wami umówić. U kogo w ogóle miałoby to się odbywać?
- U Adriana, kupił niedawno większe mieszkanie, także bez problemu z noclegiem dla wszystkich.
- O! Super by było. Miałabym spać z wami w środku?
- Haha, dlaczego?
- Adrian z tobą, Gośka z Tomkiem, a Paula z Arturem, a ja sama taka grzeczna dziewczynka jak zawsze.
- Spoko, dostaniesz osobny pokój, tak jak ja z Arturem, a oni spaliby w salonie w czwórkę. Kombinuj Izę to będziesz miała parę.
- Tak, oczywiście. Rozumiem, jeszcze jakby to było spotkanie tylko z tobą i z Adrianem, a tak to wiesz...
- Przecież wiedzą, że jesteś lesbijką.
- Chodzi tu raczej o to, co miałaby zemną robić Pani, która w klasie opowiadała nam o swojej pracy.
- A przestań, mogłybyście powiedzieć, że znacie się już długo i już. Przecież zostałaś nawet wtedy w klasie, uwierzą, że znałyście się wcześniej.
- No w sumie racja, ale sądzę, że to nie wypali. Dam jeszcze znać, co do tej imprezy.
- Zastanawiaj się szybko, już jutro piątek.
- Spoko, spoko. Chodźmy na lekcje.

_____________________________________

Minęły dopiero trzy lekcje, ale bardzo straszne,  dwie matmy i wspaniały niemiecki. Nie mogłam już wytrzymać, ale na szczęście z opresji uratował mnie dzwonek.
- Wiesz co, chyba idę do domu. Nie chce mi się już tutaj siedzieć, a w sumie zostały nam luźne przedmioty, z których nie podchodzę do matury.
- Serio? Czy ty właśnie chcesz wyjść na wagary?
- Oj nie, idę do wychowawczyni się zwolnić.
- Aa no chyba, że tak. To leć się zwolnić, ja zadzwonię na chwile do Adriana i cię odprowadzę do auta.
- Dzięki wielkie.
Po 10 minutach byłyśmy już przy samochodzie.
- Trzymaj się i pomyśl o weekendzie.
- Oczywiście, że pomyśle. Ty zobacz to Bartek.
- A co w tym dziwnego? Przypominam ci, że twój brat chodzi również do tej szkoły.
- Nie musisz mi przypominać, codziennie go tu przywożę. Chodzi o to, że przyjechał ze mną rano, a dopiero teraz wchodzi na teren szkoły.
- W sumie nie widziałam go dzisiaj ani razu na korytarzu.
- Poczekaj zawołam go.
- Bartek!!!! Chodź tu!!!
Mój brat przyszedł do nas od razu.
- Co jest? - zapytał.
- To ja ciebie powinnam spytać. Gdzie ty byłeś?
- Z kolegami wyszedłem.
- Nie było cię jeszcze dzisiaj w szkole.
- Przecież właśnie idę.
- Chyba do domu, na pewno tak do szkoły nie pójdziesz.
- Ej! Nie jesteś moją matką i nie mów do mnie w ten sposób.
- Ale jestem twoją siostrą i widzę, że masz jakiś problem. W dodatku czuć od ciebie piwo. Nie próbuj zaprzeczać, bo głupia nie jestem.
- No dobrze! Masz mnie!
- Siadaj do auta. Pożegnam się z Edzią i jedziemy.

Już zawsze tak będzieحيث تعيش القصص. اكتشف الآن