15. Nie oczekuj czegoś, czego sama nie robisz.

Start from the beginning
                                    

Ale jak mogłam pokochać, kogoś takiego jak ja? Kogoś, kto już na zawsze będzie naznaczony? 

************

Kilka dni później wróciłam do pracy. Co prawda, bałam się wychodzić z domu. Cóż, można powiedzieć, że przed ostatnią sytuację, stałam się... trochę bardziej lękliwa. Ktoś targnął się na moje życie. Cholera, naprawdę to zrobił. 

Mimo iż wiedziałam, że w Phoenix grasuje morderca, że był on na wyciągnięcie ręki, myślałam, że mnie nie dosięgnie. Owszem, każdy w mieście był zagrożony, ale myślałam, że mnie to nie dosięgnie. Że akurat mi, nic się nie stanie. 

Jednak życie pokazało mi, że jak zwykle byłam w błędzie. 

Nie rozmawiałam z Nathanielem na ten temat. Unikał tego tematu jak ognia. Gdy tylko zaczynałam o tym mówić, przerywał mi, urywając temat. Dlatego jak zwykle byłam w kropce, nie wiedziałam nic. Czy to był właśnie ten, który był postrachem całego Phoenix? Całkiem możliwe. Jeśli tak, to oznaczało, że zaatakował po raz pierwszy w dzień. W biały dzień, gdzie na ulicach było wiele osób. Więc jeśli nie bał się atakować teraz, nie cofnie się przed niczym. 

Z drugiej strony, przecież Nate nie krył był mordercy, prawda? Nie pozwoliłby, aby na ulicach naszego miasta ginęli niewinni ludzie. To nie mieściło mi się w głowie. Mój umysł nie był w stanie pojąć tych wszystkich informacji. To było za dużo. Ja byłam tylko zwykłą kobietą, która nieświadomie wpakowała się w coś, z czego jak mówił sam Nathaniel, nie było wyjścia. 

Nie chciałam tego. Nie chciałam się w nic pakować. Chciałam tylko prowadzić spokojne życie. Chciałam na starość siedzieć na tarasie z miłością swojego życia i powiedzieć, że wygraliśmy wszystko, popijając ciepłą herbatę i patrząc, jak nasze wnuki biegają po ogrodzie. Czy oczekiwałam aż tak dużo? 

Uniosłam głowę, słysząc jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Znajdowałam się aktualnie w małej kuchni w naszej firmie. 

- Już wracam do pracy, chciałam tylko napić się kawy - powiedziałam, odstawiając kubek. David obdarzył mnie tajemniczym spojrzeniem. 

- Masz przerwę do jedenastej trzydzieści. A jest dopiero dziesięć minut po - mruknął. - Chciałem porozmawiać. 

Każdy chciał tylko rozmawiać i rozmawiać. Ja naprawdę nie byłam osobą godną uwagi. Byłam życiowym nieudacznikiem, no halo. Czy tak trudno to zrozumieć? 

- O czym? - uniosłam brwi, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Proszę, nie wracajmy do tej sytuacji sprzed kilku dni. Żyję, nic mi nie jest. Zostawmy to za sobą. Tak będzie najlepiej, przynajmniej dla mnie. 

Przez chwilę taksował moją twarz uważnym spojrzeniem. Po paru sekundach westchnął, ukrywając dłonie w kieszeniach swoich granatowych spodni. 

- Chciałem spytać, czy wszystko w porządku? 

- Można tak powiedzieć - wzruszyłam ramionami. - Tak, myślę, że wszystko jest okej. 

- Czy rozmawiałaś o tym z Nate'm? - zadał kolejne pytanie. Teraz to ja przyjrzałam mu się badawczo. 

Wszyscy pytali tylko o Nathaniela. Czy on był jakimś pieprzonym centrum świata? 

- Co to ma do rzeczy? Nie rozmawiałam z nim o tym. Nathaniel unika tego tematu jak ognia. 

Mina Davida się nie zmieniła. Jedynie może zacisnął bardziej szczękę, przez co jego kości policzkowe stały się bardziej zarysowane niż zwykle. Westchnęłam cicho, odrzucając kosmyki swoich ciemnych włosów do tyłu. Czułam jak mój pracodawca wypala dziurę w moim ciele swoimi tęczówkami, kiedy moja dłoń dotknęła miejsca na twarzy, w którym jeszcze znajdował się strup, po upadku. 

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now