Rozdział 47

538 32 13
                                    

Rozdział dedykuję:
vick_tori
_only_dreams_05
Karolistas_x
Marysia0987650

Do końca zostało tylko kilka rozdziałów. Myślę, że nie ma co na siłę zwiększać liczby rozdziałów, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Chyba nikt nie chce telenoweli rodem z mody na sukces?

Jeśli rozdział Wam się spodoba to wiecie, co robić.
Głosujcie ⭐
Komentujcie 📝
Za wszystko dziękuję 🙏

Miłego dnia!
❤❤❤❤


Całą noc nie spałam, nie dlatego, że wypłakiwałam oczy przez tego kretyna. Zastanawiałam się co dalej robić, gdyby nie ciąża, byłoby o wiele prościej. Wykreśliłabym go ze swojego życia raz na zawsze i szybko bym zapomniała o tym pomiocie szatana. Teraz będę zmuszona widzieć jego parszywą mordę w regularnych odstępach czasu. Czy może być coś lepszego niż widok twojego ex przy śniadaniu?

-Karol, masz gościa!
Zawołał Agus, a ja spojrzałam zaskoczona na zegarek. Była godzina 7:28. Kto o tej godzinie wstaje i to jeszcze w sobotę. Wstałam z łóżka i zarzuciłam na siebie wiszący na krześle szlafrok. Wyszłam do salonu i zobaczyłam siedzącą na sofie Giovanne. Była ubrana w te same ubrania, które nosiła wczoraj, a to oznacza, że nie nocowała w domu. Więc w takim razie, gdzie się szlajała?

-Hej.
Powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Hej, możemy pogadać?
Zapytała, a ja skinęłam głową.
-Na osobności.
-Aaa. W takim razie chodźmy do mnie.
Blondynka wstała i skierowała się ze mną prosto do mojego pokoju. Po drodze minęłyśmy Agusa, wychodzącego ze swojego pokoju. Posłał jej spojrzenie pełne pogardy i nienawiści. Otworzyłam drzwi i wpuściłam blondynkę do sypialni, usiadła na łóżku i przytuliła jedną z moich maskotek.

-O czym chciałaś porozmawiać?
Zapytałam, siadając obok niej. Na moje pytanie od razu się spięła, a na jej twarzy pojawił się smutek. To mi dało do myślenia, że na prawdę coś musiało się wydarzyć. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała.

-Zanim wyznam Ci całą prawdę, chciałabym Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie jak siostra i naprawdę żałuję.
-Wiem, ale co się stało?
Gio wzięła głęboki wdech i spojrzała na nasze wspólne zdjęcie.
-Pamiętasz te anonimy, które dostawałaś?
-Tak, nie mów, że ty je wysyłałaś?
-Nie ja, ale miałam w nich swój udział.
-Co? Co ty mówisz?
Zapytałam, zszokowana jej wyznaniem.
-Nigdy Cię nie zastanawiało, skąd ta osoba tyle o tobie wie?
Dostawałaś wiadomość, po każdym ważnym wydarzeniu.
-Chcesz mi powiedzieć, że to ty dostarczałaś tej osobie wszystkie informacje?
-Tak, ale potem zrozumiałam, że postępuje źle.
-Komu dostarczałaś informacje?
Powiedziałam, wyższym tonem.
-To Ci się nie spodoba.
-Mów!
Krzyknęłam.
-Candelarii.
-Co?
-Wybacz mi, proszę, nie chciałam Cię zranić.
-Ja Ci się zwierzałam, a ty wykorzystywałaś to przeciwko mnie? Czy tak postępuje przyjaciółka?
-Nie, na prawdę mi przykro.
-To o tobie mówiła Ana! Prosiła, żebym nie ufała blondynce. Myślałam, że zwariowała, ale nie ona miała rację.
-Rozmawiała z tobą Ana?
-Tak, ale nie posłuchałam jej, bo widziałam, jak rozmawia z Cande.
-Jedno musisz wiedzieć. Ana próbowała przekonać Cande, żeby dała mi spokój. Od początku była po twojej stronie.
-No świetnie. Ona potrafiła zachować się jak człowiek, a ty jak szmata.
Powiedz mi przynajmniej, dlaczego to zrobiłaś?
-Zrobiłam to dla siostry.
-Co? Jakiej siostry?
Zapytałam, zdezorientowana.
-Przecież ty nie masz siostry.
-No właśnie mam. Cande to moja siostra.
-Co!
Krzyknęłam.
-Przepraszam, naprawdę bardzo mi przykro.
-Powiedz mi chociaż dlaczego?
Zapytałam, próbując po wstrzymać łzy, które gromadziły się już w moich oczach.
-W liceum Cande spotykała się z pewnym chłopakiem, bardzo się w nim zakochała, ale jej szczęście nie trwało długo. Zerwał z nią, dla innej. Cande przez wiele miesięcy nie mogła dojść do siebie. Gdy się dowiedziałam, że tym facetem był Ruggero zapragnęłam zniszczyć wasze szczęście, tak jak on zniszczył jej.
-Jesteś wariatką! Ruggero nie zerwał z nią dla mnie! Sama wiesz, że poznałam go kilka miesięcy temu. Sama Ci się ze wszystkiego zwierzałam.
-A te dziewczyny w łazience, na przyjęciu?
-Wynajęte.
-No genialnie. Czy jest jeszcze coś, czego nie wiem?
-Nie, powiedziałam Ci już wszystko.
-Zajebiście, w takim razie wynoś się stąd i nigdy więcej nie wracaj.
-Karol, proszę.
-Wypierdalaj!
Krzyknęłam, a do mojego pokoju wbiegł Agus trzymający w ręku deskę do krojenia.
-Co jest!?
Zapytałam zdenerwowany
-Ty mu powiesz czy ja mam to zrobić?
Zapytałam, patrząc na byłą już przyjaciółkę.
Blondynka spuściła wzrok na ziemię i nie powiedziała ani jednego słowa.
-Świetnie. W takim razie ja powiem. Okazało się, że nasz kochana Giovamma jest konfidentem swojej siostrzyczki, którą jak się okazało jest Cande.
-Co do chuja pana naszego!?
-Ja Was naprawdę bardzo przepraszam.
Wiem, że teraz macie gdzieś moje przeprosiny, ale przysięgam, że bardzo żałuję.
-W takim razie idź i żałuj.
Powiedziałam, a Agus otworzył jej drzwi od mojej sypialni, na znak, że ma natychmiast się stąd wynosić. Blondynka wzięła swoje rzeczy i posłusznie skierowała się w stronę wyjścia.
Westchnęłam głośno i usiadłam na łóżku.

-Wszystko w porządku?
Zapytałam mnie brat i objął ramieniem.
-Nie, nie jest w porządku.
Świat mi się zawalił. Nawet nie wiem, komu mogę ufać, a komu nie. Osoba, która była dla mnie jak siostra, zdradziła mnie, bo ubzdurała sobie, że zniszczyłam szczęście jej siostry.
-Wiem, że w tej chwili to wygląda kiepsko, ale wszystko się ułoży. Czasem warto wykreślić z naszego życia, osoby, które są nas niewarte i sprawiają nam ból.
-Tak myślisz?
-Tak. Jeszcze wczoraj miałem ochotę uciec od tego wszystkiego, ale rano obudziłem się z taką wolą walki o siebie jak jeszcze nigdy. Pamiętaj, każde wydarzenie nas czegoś uczy.
-To mnie nauczyło, że nawet najlepsza przyjaciółka może okazać się wariatką.
-No na przykład. Będzie dobrze, pamiętaj o tym. Masz o co walczyć, nie poddawaj się.
Powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Idę coś zjeść, chcesz coś?
-Nie dzięki. Posiedzę sobie w ciszy i postaram się jakoś uporządkować moje życie.
-No dobrze.
Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Wstałam i podeszłam do szafy, z której wyjęłam jakiekolwiek ubranie. Dzisiaj nigdzie nie wychodzę, a w domu nie mam dla kogo się stroić, więc mogę wyglądać jak żul. Makijaż dzisiaj też sobie odpuszczę, muszę zadbać o kondycję mojej skóry, bo zaczynam przypominać babcię.
Podeszłam do biurka i włączyłam laptopa.
Muszę w końcu zacząć kupować drobiazgi dla maluszka. Nie mogę przecież czekać do ostatniej chwili.

-Karol, ktoś do Ciebie! Znowu!

Czy dzisiaj jest jakiś dzień niezapomnianych wizyt, czy co?

Wstałam od biurka i wyszłam z pokoju.
W salonie stał Ruggero z ogromnym bukietem kwiatów w ręku.

-Czego chcesz?
Zapytałam.
-Porozmawiać.
-O czym ty chcesz jeszcze ze mną rozmawiać?
-Nie rozumiem, co się stało. Wczoraj rano wszystko było w porządku, a wieczorem oznajmiłaś mi, że to koniec.
-Śmieszny jesteś. Byłam u ciebie w pracy, ale zamiast zastać Cię nad stosem dokumentów, ty wolałeś szczerzyć się do jakiejś modelki.
-Byłaś wczoraj u mnie w pracy?
-Tak, twoja blond sekretarka nic Ci nie mówiła?
-Nie. Gdyby mi coś powiedziała, nie stałbym tutaj jak debil.
-Nie musisz tu stać, wracaj do swojej laluni.
-To nie żadna moja lalunia.
-Dobrze. W takim razie zdzira, lafirynda, szmata, dziwka, suka. Tyle określeń wystarczy, czy chcesz więcej?
-To jubilerka!
Krzyknął.
-Co?
-No to. Przyniosła mi projekt pierścionka.
-Jakiego pierścionka?
Zapytałam, już ciszej.
-Dla ciebie. Chciałem Ci się oświadczyć wczoraj.
-Nie zmyślaj.
-Niczego nie zmyślam.
-Wczoraj do mnie dzwoniłeś i mówiłeś, że nie możemy się spotkać, bo pracujesz.
-Był problem z realizacją projektu i musiałem coś wymyślić.
-Czyli nie zdradzasz mnie?
-Nie.
Powiedział, śmiejąc się.
-To co? Może spotkamy się wieczorem?
-Gdzie?
-O to się nie martw, ja się wszystkim zajmę.
-Ale bez żadnych oświadczyn, dobrze?
-Jak sobie życzysz. Przyjadę po Ciebie o 19:00. Pasuje Ci?
-Jasne.
-No to do wieczora.
Pożegnał się, ze mną i pocałował mnie w policzek.
-A właśnie. Zapomniałbym. To dla Ciebie.
Powiedział i podał mi ogromny bukiet kwiatów.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
Uśmiechnął się do mnie i skierował się w stronę wyjścia.
Powąchałam kwiaty i uśmiechnęłam się. Skierowałam się do kuchni i z jednej z szafek wyciągnęłam wazon, do którego wlałam wodę i włożyłam kwiaty.
Agus miał rację, wszystko samo się ułoży. Wystarczy zaczekać i nie panikować. Chociaż w sumie ja powinnam się za siebie wziąć. Już drugi raz zerwałam z Ruggero, bo coś źle zrozumiałam.

Just Friends? || Ruggarol || PoprawianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz