Rodział 39

514 27 9
                                    

Hej. Wybaczcie, że dawno nie było rozdziału, ale nie miałam kompletnie czasu na pisanie. Wynagrodzę to Wam.

Gwiazdkujcie, komentujcie bo to bardzo motywuje.

Rozdział dedykuję:
xxxelizkaxxx
lutteosiemprejuntos
Ewawitek2

Miłego dnia!
❤❤❤❤

Siedziałam właśnie w restauracji i czekałam na Chiare. Miałyśmy obgadać sprawę moich studiów, a raczej tymczasowego braku moich studiów.
Rozglądałam się po lokalu, przy każdym stoliku siedziały zakochane pary.
To walentynki czy co?
Zabrzmiał dzwonek sygnalizujący przyjście nowego klienta. Odwróciłam się i zobaczyłam jak ta ruda szmata, idzie sobie wesoło w moim kierunku, z tym swoim fałszywym uśmieszkiem.
Proszę, idź dalej, nie zatrzymuj się. Zasłoniłam twarz włosami, licząc, że mnie nie zauważy.
-Hej, Karol.
Powiedziała, tym swoim przesłodzonym głosikiem.
-Hej Ana.
Powiedziałam obojętnie.
-Wiem, że twój stosunek do mnie jest, obie wiemy jaki, ale proszę wysłuchaj mnie.
Powiedziała, siadając przede mną przy stoliku.
-Właśnie na kogoś czekam, więc sama rozumiesz.
-Wiem, ale to, co ci chce powiedzieć, jest bardzo ważne.
-W porządku.
Powiedziałam i westchnęłam głośno. Chciałam mieć ją jak najszybciej z głowy.
-Nie ufaj blondynce.
-Co? Ćpałaś coś?
-Nie ufaj jej.
-Ale komu?
Ta dziewczyna musiała wcześniej nieźle zaszaleć, przecież nikt normalny nie odpierdala takiej maniany.
-Zapamiętaj, moje słowa. Nie ufaj blondynce.
Powiedziała i wstała, znikając w tłumie ludzi opuszczających kawiarnię.
Zrobiłam łyk soku, który zamówiłam jakiś czas temu i zaczęłam niecierpliwie rozglądać się po lokalu.
Jeśli ta koncertowa oślica mnie wystawiła, to obiecuję, że zrobię jej prywatną krucjatę.
-Hej. Usłyszałam doskonale znany mi głos.
Podniosłam wzorki i spojrzałam na stojącą na wprost mnie dziewczynę.
Uśmiechnęłam się i wskazałam ręką na wolne miejsca przede mną.
-Przepraszam, problem rodzinny.
Przeprosiła i zajęła wolne miejsce.
-To o czym chciałaś porozmawiać. Przez telefon brzmiałaś na zmartwioną.
-Tak, jest coś, o czym powinnaś wiedzieć.
Powiedziałam, zgniatając w dłoni białą serwetkę.
-Zaczynam się martwić.
-To, co Ci teraz powiem, może wprawić Cię w niezłe osłupienie. Dobrze, że siedzisz, bo mogłabyś runąć na ziemię jak długa.
-Karol, powiedz mi w końcu, o co chodzi.
Powiedziała wyraźnie zdenerwowana Chiara.
Wzięłam głęboki wdech i zebrałam się w sobie, żeby w końcu powiedzieć to, co trzeba.
-Jestem w ciąży.
Wydukałam ledwo słyszalnie. Argentynka otworzyła szeroko oczy, nie wydając z siebie ani słowa, słowa, na które tak czekałam. Rozumiem, że to dla niej szokująca informacja, ale to nie zmienia faktu, że potrzebuje jej wsparcia. Szczególnie w tak trudnym momencie, gdy wszystkie moje plany i marzenia runęły.
-Chiara, powiedz coś.
Powiedziałam, zawstydzona. Nie mam pojęcia, jakiej reakcji z jej strony mogę się spodziewać. Chiara jest osobą konserwatywną, ma swoje zasady, a to zdecydowanie kłóci się z jej kodeksem moralnym.
-Co chcesz usłyszeć?
Hej, gratulacje Karol. Właśnie zrujnowałaś sobie życie. Może zrobimy baby shower?
Powiedziała blondynka, sprawiając, że poczułam lekkie ukłucie w sercu.
Byłam świadoma, że nie ucieszy jej ta wiadomość, ale też nie spodziewałam się takiej reakcji.
-Rozumiem, że nie aprobujesz mojego stylu życia, ale stało się. Nie cofnę już tego.
-Wiem, że tego nie cofniesz i szczerze żałuję, ale powinnaś w końcu myśleć nad tym, co robisz. Nie jesteś już małą dziewczynką, ale też nie jesteś w pełni dojrzałą osobą. Jak ty to sobie wyobrażasz? Jak chcesz sama poradzić sobie z dzieckiem?
Powiedziała, wyraźnie podniesionym głosem.
-Czy ja powiedziałam, że będę sama?
Skontrowałam jej pytanie oburzona jej oskarżeniami. Miałam już dosyć tej fali krytyki, którą na mnie wylała.
-Zwalisz obowiązki na brata? To takie w twoim stylu. Typowe zachowanie Karoliny, gdy coś nie idzie po twojej myśli, po prostu pozbywasz się problemu.
-No dziękuję bardzo. Liczyłam na wsparcie z twoje strony, a dowiedziałam się, co tak naprawdę o mnie myślisz.
-To nie tak.
-A właśnie, że tak. Powiedziałaś to, co myślisz.
Wstałam z miejsca i wyszłam z lokalu, zostawiając przyjaciółkę samą.
Wyszłam na zewnątrz i pierwsze co poczułam to zimny powiew wiatru oraz krople deszczu na moim ciele. Nie założyłam kurtki, więc po moim ciele przebiegł dreszcz. Wzdrygnęłam się i ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Co mnie podkusiło, żeby zostawić samochód w domu?
Szłam chodnikiem wzdłuż ulicy pełnej samochodów, które co jakiś czas obryzgiwały mnie wodą z kałuży. Siarczysty deszcz ograniczał moją widoczność prawie do minimum.
-Hej, co tutaj robisz?
Usłyszałam, doskonale znamy mi głos, odwróciłam się i zobaczyłam czarny samochód, którego kierowcą był nie kto inny a sam Ruggero.
-Wracam z rozmowy z Chiarą.
-Wsiadaj, podrzucę Cię do domu.
Uśmiechnęłam się lekko i wsiadłam do samochodu.
Od razu zrobiło mi się lepiej. Czy jest coś lepszego niż ogrzewanie samochodowe?
-Jak było na spotkaniu?
Jego pytanie przypomniało mi o wszystkim, co zaszło między mną, a Chiarą.
Moja mina zrzedła, a wzrok skierował się na przemoczone buty.
-Po twojej minie wnioskuje, że nie śpiewałyście wesoło Kumbaya przy ognisku.
-Nie.
Powiedziałam cicho.
-Co się stało?
Zapytał, nie odrywając wzorku od jezdni.
-Ona mnie nie znosi.
Wiedziałam, że nie pochwała mojego stylu bycia, ale nie sądziłam, że aż tak źle o mnie myśli.
-Karol, daj jej trochę czasu. Musi się z tym oswoić. To twoja przyjaciółka i chce dla Ciebie jak najlepiej.
Powiedział i pogłaskał mnie delikatnie po ramieniu.
-Czemu życie musi być takie skomplikowane?
Zapytałam, wgapiając się w krople deszczu, spływające po przedniej szybkie pojazdu.
-To nie życie jest skomplikowane, tylko my.
Komplikujemy każdą nawet najprostszą rzecz.
-Może masz rację.
-Tacy już jesteśmy. Lubimy mieć wszystko pod kontrolą. Kompilowanie różnych spraw sprawia, że mamy wybór. Możemy dzięki temu decydować która opcja będzie dla nas najkorzystniejsza.
-Taki nasz człowieczy los.
-Porąbany los.
Powiedziałam, a ja zaśmiałam się radośnie.
-Dawno nie słyszałam twojego szczerego śmiechu.
-Ostatnio nie miałam za wiele powodów do śmiechu.
-Obiecuje, że od teraz będzie tylko lepiej.
Słysząc jego słowa, uśmiechnęłam się mimowolnie. Chciałabym wierzyć, że tak będzie, ale nie bądźmy naiwni, życie z dnia na dzień nie zmieni się z koszmaru w bajkę.
Zatrzymaliśmy się przed bramą wjazdową na teren mojej posesji.
Rozejrzałam się dokoła, po deszczu nie było już ani śladu.
-Wejdziesz?
Zapytałam, licząc na odpowiedź twierdzącą.
-Chciałbym skarbie, ale muszę jeszcze podjechać do firmy. Mamy jutro ważną konferencję, chciałbym, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
-Rozumiem.
Uśmiechnęłam się sztucznie i odpięłam pas
bezpieczeństwa.
-Hej. Obiecuję, że Ci to wynagrodzę, okej?
Powiedział i delikatnie mnie pocałował. Skinęłam głową i wysiadłam z auta, machając Włochowi na pożegnanie.
Ruszyłam do furtki i skierowałam się długą ścieżką w stronę drzwi frontowych. Pociągnęłam za klamkę, drzwi były otwarte. To znaczy, że Agus wrócił już z pracy.
Weszłam do środka, w holu zostawiłam przemoczone buty i poszłam na bosaka do salonu. Na kanapie przed telewizorem siedział Agus, pogrążony w jakiej lekturze.
-Hej.
Powiedziałam i przemknęłam się w stronę kuchni.
-Dzwoniła Chiara. Była zaniepokojona, mówiła, że nie może się do Ciebie dodzwonić. Stało się coś?
Zapytał, odkładając Ksiáżkę na stolik kawowy.
-Nic. Mała różnica zdań
Powiedziałam, chcąc unikać tej nieprzyjemnej rozmowy.
-Karol, wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Jestem tu, żeby Ci pomóc.
Miałam już mu o wszystkim powiedzieć, ale przypomniały mi się słowa przyjaciółki. Wszystkie problemy zwalam na innych.
-Dziękuję, ale na prawdę nic się nie stało. Nie masz się o co martwić.
-Nie wierzę w żadne twoje słowo, ale nie będę nalegać. Rozumiem, że na razie nie chcesz się ze mną podzielić swoimi zmartwieniami.
-Na przed nic się nie dzieje, zaufaj mi.
Powiedziałam i wzięłam z lodówki puszkę Coca-Coli i poszłam z nią do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam przeglądać strony poświęcone tematyce ciążowej. Nagle z mojego laptopa dobiegł dźwięk sygnalizujący nową wiadomość.
Niechętnie wstałam z miękkiego łóżka i skierowałam się w stronę biurka, na którym stał laptop. Odsunęłam krzesło i zasiadłam przed monitorem. Otworzyłam skrzynkę odbiorczą i otworzyłam najnowszą wiadomość.

*Od Ana*
Nie ufaj jej.

No świetnie teraz ta będzie mnie dręczyć wiadomościami. Czy jeden psychopata mi w zupełności nie wystarczy?

Just Friends? || Ruggarol || PoprawianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz