Rozdział 23

562 28 2
                                    

Hej.
Wrzucam Wam szybciutko nowy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Proszę, Was bardzo o gwiazdki lub komentarze.
To bardzo motywuje.

Miłego dnia!
❤❤❤❤

O

d kilku dni jestem z Ruggero. Wszystko jak na razie układa się świetnie, jednak z doświadczenia wiem, że taki spokój nie wróży nic dobrego.
Leżałam na łóżku w sypialni Ruggero (to znaczy naszej) przeglądając materiał z zajęć. Ruggero musiał zostać dłużej w pracy i będzie dopiero wieczorem. Postanowiłam, że ten czas przeznaczę na naukę, zaległego materiału. Przez tę całą aferę z moim bratem, narobiłam sobie strasznych zaległości. Sama nie wiem, kiedy to wszystko nadrobię.
Postanowiłam, że pójdę do kuchni i zaparzę sobie ogromny kubek kawy. Bez tego nie ma opcji, żebym przebrnęła przez przynajmniej połowę zadań. Nalałam wody do czajnika i czekałam, aż woda się zagotuje. Przeglądałam Instagrama, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zawołałam
-Kto tam?
Jednak nikt nie odpowiedział. Podeszłam pod drzwi i po prostu je otworzyłam, sądząc, że po prostu ktoś nie usłyszał mojego pytania. Jednak za drzwiami nikogo nie było. Spojrzałam w dół i zobaczyłam leżącą na wycieraczce kopertę za adresowaną do mnie.
Zdziwiło mnie to ponieważ, mój miejsce zamieszkania był całkiem inny, więc wszelka korespondencja powinna docierać na właśnie tamten adres.
Podniosłam kopertę i nie zawracając sobie nią głowy, wsadziłam ją do kieszeni. Wróciłam do kuchni, w celu dokończenia mojej kawy. Pełen kubek gorącej kawy, zabrałam ze sobą, na górę do sypialni.
Mijały godziny, a Ruggero nadal nie było. Martwiło mnie to, ponieważ obiecał, że gdyby spotkanie miało się przedłużyć, zadzwoni do mnie. Nagle przypomniała mi się dziwna koperta. Spojrzałam na nią, była bez nadawcy, więc nawet nie wiedziałam, kto ją przysłał. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać. Po pierwszym zdaniu moje oczy zaczęły przypominać swoim kształtem spodek kosmiczny.

Widziałam Cię ostatnio z młodym Pasquarelli. Widzę, że nie ruszył Cię mój poprzedni list. Na twoim miejscu porządnie bym się zastanowiła, czy chce się wiązać z osobą, która ma przede mną tyle tajemnic.

-Jakich tajemnic?
Czy Ruggero coś przede mną ukrywa?

Siedziałam na łóżku i mówiłam sama do siebie. Robię tak zawsze, gdy się czymś denerwuję.

-Widziałam? Czyli to kobieta? Nic z tego nie rozumiem.

Postanowiłam, że teraz nie będę sobie tym zawracać głowy i porozmawiać z Ruggero jak wróci.

-Może to jakiś głupi żart.

Jednak ciągle miałam co do tego listu złe przeczucie. Tak naprawdę, to niewiele wiem o Ruggero. Mówi mi tylko tyle, o ile poproszę. Nie zdziwiłabym się, gdyby na prawdę coś miał na sumieniu.

-Karol, nie myśl tak. To twój chłopak. Zaufanie w związku to podstawa.

******

B

yła godzina 22:36
Coraz bardziej martwiła mnie nieobecności Ruggero. Dzwoniłam do niego kilka razy, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa.
Leżałam na sofie w salonie i oglądałam telewizje, gdy usłyszałam dźwięk otwierania drzwi.
Szybko podniosłam się z miejsca i poszłam do holu, zobaczyć kto przyszedł.

-Ruggero?
-O Hej słońce.
-Gdzieś ty tyle był? Dzwoniłam do Ciebie jakieś 10 razy, już zaczęłam myśleć o składaniu zawiadomienia na policję. Czemu nie odbierałeś?
-Przepraszam, kochanie. Spotkanie się przedłużyło, a do tego telefon mi padł i nie miałem jak do Ciebie zadzwonić.
-Nie mogłeś od kogoś pożyczyć telefonu?
-Nie pomyślałem o tym. Przepraszam.
-W porządku. A właśnie, dostałam dziś jakieś dziwny list.
-Od kogo? I w jakim sensie dziwny?
-W tym właśnie problem, bo nie wiem od kogo.
-To nie widziałaś, kto ci to przyniósł?
-Nie, usłyszałam dzwonek do drzwi, ale jak je otworzyłam, nikogo za nimi nie było.
-Czekaj? Jak to dzwonek do drzwi? Jak ten ktoś dostał się pod drzwi. Przecież brama jest zamknięta, a wszędzie roi się od kamer i alarmów.
-Właśnie, nie wiem.
-Pokażesz mi ten list?
-Tak, trzymaj.
Ruggero zaczął czytać list i tak samo, jak ja, jego źrenice powiększyły się do rozmiarów spodka.
-O co w tym chodzi?
-Pamiętasz, jak kiedyś Ci mówiłam o dziwnym liście, w którym była mowa o narkotykach.
-Tak, coś kojarzę.
-To, ta sama osoba.
-Mam rozumieć, że ktoś nas obserwuje?
-Chyba tak, Rugge.
Proszę, powiedz mi, że wszystko, o czym jest mowa w tym liście to kłamstwo.
-Karol? Nie ufasz mi?
-Ufam, ale trochę mnie to zaniepokoiło.
-Karol, kochanie. Wszystko, co jest w tym liście, to kłamstwa.
Nie mam przed tobą, żadnych sekretów. Jestem dla ciebie jak otwarta księga.
-Dobrze. Jesteś głodny? Przygotowałam pyszną Lasagne.
-Nawet nie wiesz jak. Miałem takie urwanie głowy, że nie miałem czasy nawet zjeść.
-Oj biedactwo moje. Jednak czegoś tu nie rozumiem. Jesteś właścicielem firmy, nie możesz po prostu połowy tych zadań, komuś zlecić?
-To nie aż takie łatwe. Są rzeczy, którymi tylko ja mogę się zająć.
-Eh mój pracusiu. Chodź do kuchni, chyba nie masz zamiaru dzisiaj jeść kolacji w holu?
-A co? Nie mogę? Psy jakoś jedzą i nie marudzą.
-Bo nie umieją mówić.
-A no tak.
-Chyba ktoś tu potrzebuje, porządnej dawki snu.
-Masz rację, czyje się jak zombie.
-No to chodź.

******

-Kochanie?
-Tak?
-Nie sądzisz, że powinnaś już odłożyć, tę książkę i pójść spać. Masz jutro na 8:00 do szkoły, a jest już po północy.
-Tylko skończę ten rozdział. Jutro mam kartkówkę z Nędzników i jeśli tego nie przeczytam, będę mogła pożegnać się z 5 na koniec roku.
-W porządku, moja kujonko. Trzymam Cię za słowo.
-Ja kujonka? Ty chyba nigdy kujona nie widziałeś.
-Widziałem, leży właśnie obok mnie.
-Zdecydowanie nie jestem kujonem. Nie znoszę nauki, uczę się tak tylko ze względu na moich rodziców. To oni mają jakieś wybujałe ambicje.
-Czemu?
-Przez mojego braciszka. On zawsze uczył się wzorowo, więc rodzice oczekują tego samego ode mnie.
-Czyli mam rozumieć, że przez całe życie żyłaś w cieniu starszego brata.
-Można to tak powiedzieć. Zawsze, gdy trafiałam do nowej szkoły, nauczyciele porównywali mnie do niego. Na początku jakoś mnie to nie ruszało, jednak gdy usłyszałam po raz setny to samo zdanie.
„Agustin miał z tego 5"
Postanowiłam, że to koniec. Od tamtej pory, zakuwam jak głupia. Chociaż moich rodziców i tak to nie obchodzi.
-Karol, na prawdę mi przykro.
-Ale czemu? Agus jest świetnym bratem, zajął się mną, gdy moi rodzice postanowili, że przeprowadzą się do Nowego Jorku. Zrobił to tylko dlatego, żebym nie musiała zmieniać szkoły i zostawiać przyjaciół. Już raz musiałam zmienić szkołę, kraj, znajomych, wszystko. Agustin pamiętał, jak to się skończyło. Przez bardzo długi czas płakałam, nie chciałam wychodzić z domu. Chciałam tylko wrócić do Meksyku.
-Tak, twój brat to świetny człowiek.
-Tylko jednego nie rozumiem.
-Czego?
-Co mu odbiło, żeby zdecydować się na handel narkotykami.
Rozumem jakby mu kasy brakowało, ale rodzice co miesiąc przesłali nam sporą sumkę.
-Nie mam pojęcia, kochanie. Czasem nawet najmądrzejszy człowiek, potrafi mieć małe zaćmienie umysłu.
-Wiesz, co kochanie. Nie chcę o tym już rozmawiać. Skończyłam książkę i możemy iść spać.
-Na pewno?
-Tak. Padam na twarz i szczerze, nie mam pojęcia jak uda mi się wstać o 6 rano.
-Obudzę Cię.
-Możesz nie dać Rady.
-W razie co wyleje na ciebie kubeł zimnej wody. Co ty na to?
-Zgadzam się, jeśli w ten sposób uda Ci się mnie obudzić. Muszę zdążyć na ten sprawdzian, od niego zależy moja ocena końcowa.
-Dobrze, dopilnuję, żebyś była w szkole na czas.
-Dziękuję. Czy mówiłam Ci już kiedyś, jak ja Cię kocham?
-No może raz albo dwa.
-No to teraz będzie trzy.
Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Dobranoc.
Mężczyzna pocałował blondynkę w czoło i otulił ją szczelnie kołdrą. Leżącą na kołdrze książkę, odłożył na szafkę i zgasił światło. W pomieszczeniu zapanowała ciemność.

Just Friends? || Ruggarol || PoprawianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz