XIV

1K 42 3
                                    

Będąc w zasięgu wzroku maluchów zagwizdałem, aby nas zauważyły. Myślałem, że będziemy musieli je łapać jednak one same się na nas rzuciły z chęcią zabawy. Teraz zostało do wykonania najtrudniejsze. Musimy dosiąść smoki.

Po pewnym czasie każdy siedział na swoim smoku. Na mój znak wzbiliśmy się w powietrze.

-A więc... jaki mamy plan? - zapytał Sączysmark, próbując utrzymać się na smoku.

-Uratować Szczerbatka i nie dać się zabić. - odpowiedziałem.

-Łatwizna. - krzyknął Mieczyk, ledwo trzymając się na smoku.

Z zamiarem porozmawiania podleciałem do Astrid na tyle blisko, na ile smok mi pozwalał. Byliśmy w miarę daleko od jeźdźców, więc mogliśmy pomówić na spokojnie.

-Astrid... - zacząłem, ale nie dane mi było dokończyć.

-Wiem, że nie miałeś tego na myśli. - odparła jakby czytając mi w myślach.

-Tak strasznie cię przepraszam... Nie wiem co we mnie wstąpiło. To Drago zabił mojego ojca, a ty nie miałaś z tym nic wspólnego. Popełniłem błąd wypominając to co było dwa lata temu. Przepraszam... - powiedziałem, czekając na rozwój wydarzeń.

Nie spoczne, póki mi nie wybaczy. Nie stracę jej drugi raz. Nie pozwole na to.

-Wybaczam ci, ale... - zaczęła.

-Na Thora! Nawet nie wiesz jak się cieszę! - krzyknąłem radośnie.

-Nie pozwoliłeś mi dokończyć. - stwierdziła, śmiejąc się. - Wybaczam ci, ale szlaban nadal aktualny i przedłużony.

-Napewno tego chcesz? - zapytałem z nadzieją, śmiejąc się.

-Nie, ale kara to kara. Musisz się z tym pogodzić. - odpowiedziała po czym oboje się zaśmialiśmy.

Postanowiliśmy dołączyć do reszty, bo na choryzoncie widać było Berk.

-Gotowi? - zapytałem.

-Gotowi. - odpowiedzieli wszyscy.

-Ja polecę po Szczerbatka, a wy odwróćcie uwagę alfy. - rozkazałem.

Właśnie w tym momencie rozpoczyna się walka ostateczna. Walka o dobre smoki, robiące złe rzeczy nieświadomie. Walka dobra ze złem. Walka o nasze smoki. Walka o naszych przyjaciół. Walka o Szczerbatka. Walka Drago i moja. To walka o wolność i pokój na tym świecie.

Pov Astrid
Czkawka poleciał na smoku, czekając na nasz znak. Ja, Sączysmark, Szpadka, Mieczyk, Torvi, Aslaug, Aelle, Harold, Rollo, Dagur i Eret byliśmy w pobliżu alfy. Wszyscy chcieli pomóc. Każdy z osobna bardzo przykładał się do tego co robił. Łapaliśmy owce po czym wystrzelaliśmy je w górę. Zaciekawiło to alfe, więc dałam Śledzikowi znak, aby po każdej wypuszczanej owcy zawył w róg. W tym czasie Czkawka podleciał do Drago, dosiadającego Szczerbatka.

-Oby nic mu się nie stało... - szepnęłam zatroskana.

Pov Czkawka
-Tak trudno się ciebie pozbyć, że to aż dziwne. - rzekł Drago, krzywiąc się na mój widok.

Nie zważając na jego słowa skupiłem całą swoją uwagę na moim przyjacielu.

-Szczerbatek... Ej... To ja mordko. To ja. To ja. - mówiłem wyciągając w jego stronę rękę.

Pov Astrid
Z tego co widzę alfa się zdenerwował. Po chwili zionął w nas lodem. Zdążyliśmy się schować i nikt nie ucierpiał. Teraz mogliśmy liczyć tylko na Czkawke. Od niego zależał los smoków i ludzi. W skupieniu oglądaliśmy to co robi. Każdy z ciekawością, a ja ze strachem... Bałam się, że coś mu się stanie.

Po chwili poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłam się i ujrzałam Valke.

-Spokojnie, nic mu nie będzie. To syn Stoicka Ważkiego. Da radę. - próbowała mnie pocieszyć.

Uśmiechnęłam się do niej czule i wróciłam do obserwacji tego co robi.

Pov Czkawka
-Jestem tutaj. - kontynuowałem z nadzieją, że się uda. - Wróć do mnie...

-Ten smok nie jest już twój. - zaśmiał się złowieszczo. - Teraz należy do alfy... Ale proszę, o wielki władzco smoków. Spróbuj go wziąć. Drugi raz z całą pewnością nie chybi...

Po jego słowach alfa stanęła dokładnie pod nami przez co nieco zacząłem się denerwować.

-To nie była twoja wina. - rzekłem spokojnie i wyciągałem powoli w jego stronę rękę. - Oni... Oni cię zmusili. - moje słowa działały. Szczerbatek walczył. Źrenice zwężały i rozszerzały się. Kontynuowałem więc. - Nie skrzywdziłbyś go. - podleciałem bliżej i jednocześnie prawie dotykając jego pyszczka ręką. - Nie skrzywdziłbyś mnie. - gdy położyłem rękę na jego pyszczku, źrenice się rozszerzyły i wiedziałem, że mój przyjaciel prawie wrócił.

-Jak ty to robisz? - zapytał Drago.

-Proszę, jesteś moim najlepszym przyjacielem. - mówiłem teraz ze łzami w oczach, cały czas trzymając rękę na jego pyszczku. Alfa wydawał rozkazy coraz głośniej i oczy Szczerbatka znów się zweżały. Odsunął się od mojej ręki, ale nie przestawałem mówić do niego. - Najlepszym przyjacielem.

Po tych dwóch słowach Szczerbatek miał rozszerzone źrenice i cieszył się. Wygrał z alfą! Daliśmy radę!

-Tak mordko! Dobrze! - krzyczałem szczęśliwy. - Jestem tu!

-Dosyć! - krzyknął Drago po czym uderzył mojego przyjaciela.

To był jego ogromny błąd, bo chwilę potem leciał w dół zrzucony z grzbietu. Jednak mój kumpel również spadł, bo nie mógł latać beze mnie.

-Spokojnie! - krzyknąłem i skoczyłem za nim. - Już prawie mordko.

Po tych słowach dosiadłem go i wzbiliśmy się w górę tuż nad ziemią.

Pov Astrid
Kiedy zauważyłam, że Czkawce się udało strach mnie opuścił, ale nie na długo. Ten wariat skoczył ze smoka i spadał za Szczerbatkiem. Tak strasznie bałam się, że mu się nie uda... Jednak w ostatniej chwili wzbił się w górę na smoku. Kamień spadł mi na chwilę z serca. Niestety to dopiero początek wojny. Po wszystkim porozmawiam z tym głupkiem na temat tego straszenia mnie.

Pov Czkawka
Lecąc, obserwowałem alfe i zauważyłem, że przebywa na nim Drago.

-Zrób coś! - krzyczał w kierunku smoka.

-Teraz musimy ich rozdzielić. - oznajmiłem i w locie zerwałem kawałek czerwonego materiału.

Musieliśmy szybko uciekać, bo alfa zaczął pluć w nas lodem. Odlecieliśmy na bezpieczną odległość, aby się przygotować.

-Nie może nad tobą zapanować. - stwierdziłem. - Ufasz mi mordko?

Po zadanym przeze mnie pytaniu, pokazałem mu kawałek materiału. Wydał z siebie ryk, co uznałem za zgodę. Przewiązałem mu materiał przez oczy i uszy.

-Damy radę. - zapewniłem go i siebie również.

-Ty i ja. Razem. - powiedziałem uspokajająco, uświadamiając go, że siedzimy w tym razem. Położyłem rękę na jego pyszczku, trzymając przy tym ''opaskę''.

-Właśnie tak! Spróbujemy jeszcze raz! - krzyknąłem i polecieliśmy w stronę alfy oraz Drago.

Pov Astrid
Nie wiem jak mogę mu pomóc. Chce, ale nie wiem jak. Po chwili spojrzałam na jeźdźców i coś wpadło mi do głowy.

-Chodźcie za mną! - krzyknęłam.

W drodze myślałam tylko o Czkawce. O tym, aby nic mu się nie stało. By pokonał Drago.

I wrócił do mnie cały i zdrowy...

Zraniona przez miłość | Hiccstrid Where stories live. Discover now