****O dwudziestej czwartej do loftu wszedł Scott i Stiles. Od ostatniej niemiłej rozmowy z Derek'iem nie odzywaliśmy się do siebie słowem. Siedziałam przy oknie z kubkiem cieplej herbaty w dłoni, kiedy Stiles wypakował wszystkie plany, jakie udało mu się załatwiać.
— Spójrzcie. Weszli przez otwór wentylacyjny w dachu. Szyb ciągnie się aż do ściany przy skarbcu. — powiedział i czerwonym markerem zaznaczył miejsce na schemacie banku. — Opuścili jednego tym szybem. Tam jest tak ciasno, że facet przez dwanaście godzin wiercił otwór w kamiennej ścianie. Przez resztę nocy podawał forsę gościowi na dachu przez ten mały szyb.
— Zmieścimy się tam? — zapytał Scott.
— Tak, ale na styk. — odrzekł Stiles — Naprawili uszkodzenia, wiec trzeba załatwić dobre wiertło. — powiedział — Myślałem o diamentowym.
— Nie będzie potrzebne. — wtrącił Hale.
— Co? — zdziwił się.
— Ile będzie miejsca w szybie? — zapytał Derek.
— Chcesz się przebić rękoma przez ścianę? — zapytał zdziwiony.
— Żebyś wiedział. — założył ręce na piersi i odwrócił się w stronę nastolatka. Popisuje się, spojrzałam w stronę Peter'a, który przewrócił oczami, wiedząc, że Derek lubi się popisywać.
— Pokaż swoją, wielka pieść, cwaniaczku. — powiedział Stiles.
Muszę przyznać, że było to śmieszny widok.
— Nie bój się. — Derek ze zrezygnowaną miną podniósł, pięść. — Ale jesteś groźny. — dodał Stiles, prychnęłam — Popatrz. Będziesz mieć pięć centymetrów, by wziąć zamach...
Derek uderzył lekkim zamachem w jego dłoń. Stiles spadł, uderzając o metalowy stół, robiąc głośny huk. Scott wyglądał przerażonego i zmartwionego. Spojrzał na przyjaciela, a potem na młodego Hale'a z pretensjami.
— Poradzi sobie. — zapewnił Stiles.
— Przebije się. — odparł pewnie Derek. — Kto idzie ze mną? — zapytał spoglądając na Peter'a.
— Na mnie nie licz. — powiedział — Nie jestem gotowy do walki. Isaac też jest bez formy, wiec macie nikłe szanse. — rzekł Peter.
— Pozwolimy im umrzeć? — zapytał Alfa, w stronę wuja.
— Jedno z nich nie żyje. — powiedział, oparłam się o stół obok Scott'a.
— Nie wiemy tego. — kłócił się Derek.
— Przypomnij sobie, z kim mamy do czynienia. — Stiles wrócił do stołu z obolałą ręką, biedny — Chcesz walczyć z cała watahą Alf? — zapytał — Jeśli jeszcze nie narobiliście w gacie, dwóch z nich potrafi zmienić się w jednego mega Alfę. Będziemy tęsknić za Erice'ą i Boyd'em. — powiedział przesłodzonym głosem Peter.
— Może go ktoś znowu zabić? — zapytał Stiles.
— Mówię wam. Nie warto tak ryzykować. — dodał Peter.
— A ty? — zapytał ze spuszczoną głową.
— Mogę iść... — powiedział Stiles.
— Nie ty! — powiedział Derek.
— Pytasz Scott'a, jasne. — powiedział zażenowany.
— Nie wiem, czy Erice'a żyje. Ale musimy pomóc Boyd'owi. Musimy spróbować. — powiedział Scott.
— Ale?
— Kim jest ta druga dziewczyna? Ta zamknięta z Boyd'em. — powiedział.
— Nie wiem, ale chętnie się dowiem. — powiedziałam.
— Ty nigdzie nie idziesz. — odparł Derek.
— Słucham? — zdziwiłam się — Nie mam pięciu lat. Nie możesz mi rozkazywać. — odparłam.
— Masz racje, nie mogę. — przyznał — Jeśli pójdziesz z nami, możesz od razu zacząć pakować swoje rzeczy. — powiedział ostrym tonem — Wybieraj. — odszedł od stołu.
— Szantażujesz mnie? — zapytałam zdziwiona.
— Dbam o twoje bezpieczeństwo.
— Dbasz o swój interes. — wtrąciłam — Robisz mi to na złość. — zauważyłam
— Zostań z nami. — powiedział Stiles.
— Dalej Rachel. Będziesz się, kłócić jak mała dziewczynka?
— Idę z wami. — odpowiedziałam pewnie.
— Świetnie. Jak wrócisz, odrazu zaczniesz się pakować. — powiedział Derek.
— Derek. — powiedział Peter.
— Jest okej. — spojrzałam na Petera — Nie mam ochoty mieszkać z kimś, kto jest natrętny i wyniosły. Tacy ludzie są sami siebie warci. — powiedziałam w stronę Dereka
Młody Hale wyszedł z loftu, trzaskając za sobą drzwiami. Scott spojrzał na mnie zdziwiony, w sumie tak samo, jak Stiles i Peter.
— Nie wiedziałem go, tak bardzo wkurzonego od nie wiem kiedy... — powiedział Scott
— I ty Peter uważasz, że to miłość? — parsknęłam w stronę Hale'a
Wyszłam z loftu, zabierając swoją bluzę, po chwili dogonił mnie Scott. Weszliśmy do windy, chłopak wcisnął odpowiedni guzik i winda zjechała na dół.
— Słuchaj Rachel, możesz u mnie przez jakiś czas mieszkać, dopóki nie znajdziesz mieszkania. — uśmiechnął się do mnie
— Dzięki. Wrócę do taty, a dla tego idioty nawet postarałam się wrócić do San Francisco. — uśmiechnęłam się blado
_____________________________________
Trochę krótki, ale kolejny będzie dłuższy.
Nicoleqx
![](https://img.wattpad.com/cover/179311040-288-k398535.jpg)
YOU ARE READING
Stracona | Derek Hale (W trakcie poprawek)
WerewolfNienawiść w latach dzieciństwa zmienia się miłość, w którą nigdy nie uwierzyliby. Czytaj, a dowiesz się co wydarzy się dalej ;) !WAŻNE! Rachel McCall to główna bohaterka opowiadania, jest córką agenta FBI. Obydwoje unikają tematu o jej matce - Melis...