4. Głód

361 43 25
                                    

Kaneki obudził się stosunkowo wcześnie. Jeśli wcześniej był głodny, to miał wrażenie, że zaraz oszaleje z tego powodu. Miał wrażenie, że słyszy głosy każące mu jeść, jeść i jeść. W głowie pojawił się obraz ociekającego we krwi ludzkiego mięsa. W tamtym momencie nie obrzydziło go to, ale sprawiło, że pragnął zaatakować. Kogokolwiek. Pragnął rozpływać się w smaku swoich ofiar, nawet jeśli potem miałby wyrzuty sumienia, czy wręcz, po raz kolejny, obrzydzenie do samego siebie. Chciał mięsa. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz wypił chociaż kawę. Nie pamiętał tak naprawdę niczego. Istniał tylko jego wewnętrzny gul, który powoli go pochłaniał i wyniszczał. Czuł ból w oku, wiedział, że przegrał walkę z własnym instynktem.

Zauważył to też Arima, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Ciężko było nie zauważyć zwiniętego w kulkę, zapłakanego chłopca z przesiąkniętym czerwienią oku. Wiedział, że to kwestia chwili, kiedy dzieciak zaatakuje, ale nie przejął się. Nie przejął się nawet kiedy kagune uderzyło go w ramie. Możliwe, że chciał go przebić, a następnie wykorzystać zdezorientowanie, aby się w gryźć, ale nawet nie udało mu się go porządnie uderzyć. To było niczym delikatne, depresyjne dotknięcie.

 - Tracisz kontrolę nad nim - stwierdził chłodno, po czym usiadł na łóżku obok chłopaka. Ten, nawet w postaci ogarniętego rządzą głodu, był niesamowicie spokojny. To było wręcz straszne.I gdyby nie oczy pełne bólu, inspektor nie wahałby się czy go zabić. Po prostu by to zrobił.

- Ja - Kaneki szepnął, niepewny o własny głos. Próbował znaleźć słowo, zamyślił się na dłuższą chwilę, zachłysnął się śliną, kaszląc przez chwilę i dopiero wtedy ledwo słyszalnie dodał: - jeść.

Arima bez słowa podał talerzyk. Dopiero wtedy poczuł woń pieczonego mięsa. Ludzkiego mięsa. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak cieszył się na widok krwi i organów. Pewnie nigdy.

Cały we krwi swojego jedzenia, ze spokojnym spojrzeniem normalnych, ludzkich oczu, drobny i osłabiony chłopiec, uśmiechnął się delikatnie.

 - Dziękuję, panie Arima.

W tym uśmiechu było coś pięknego, wręcz rozczulającego. Nawet cały we krwi, z workami pod oczami i z drugą, niebezpieczną stroną, to dziecko wyglądało niewinnie. 

I kiedy już zobaczył takiego półghula, pragnął, aby Kaneki wyglądał tak zawsze. 

Odchrząknął, lekko zakłopotany.

 - Skoro zjadłeś, musimy cię umyć, ściąć włosy i sprawdzić ubrania, które przyniósł Amon - wyliczył zadania - Musimy się pośpieszyć, bo za godzinę mam spotkanie w biurze.

 Pewnym krokiem ruszył w stronę drzwi, słyszał, że mały idzie za nim. Odwrócił się i napotkał spojrzenie przestraszonego zwierzątka, idącego na rzeź. Wiedział, że dziecko może nie dać rady nawet wejść do budynku agencji, ale czuł, że musi go jakoś wesprzeć, aby jednak wykrzesał z siebie odrobinę odwagi.

 - Możesz zabrać ze sobą jakąś książkę - Tym razem oczka ghoula iskrzyły - Ale niech nie będzie tam zbyt wiele morderstw, jeszcze pomyślą, że morderce wychowuję.

Nie spodziewał się spokojnej, cichej wypowiedzi:

- Ale ja jestem mordercą.

Arima wiedział, że Kaneki próbuje pokazać, że go to nie rusza, ale te wypełnione bólem oczy mówiły coś innego. Chłopiec szalał przez poczucie winy.


###

479 słów. Meh, mało. Jak się podobał ten krótki rozdzialik? W sumie to miał być połączony z następnym jaki opublikuję, ale w sumie dawno nic nie dodawałam, więc macie i cieszcie się XD

A tak serio, to planuję maratonik po tym jak zatwierdzą moje oceny, więc liczę na to, że ktoś się cieszy. Datę podam z następnym rozdziałem

Byłabym wdzięczna za każdy, motywujący komentarz: krytyka mile widziana.

Buziaczki,

Dagerotypia

Dziecko/ Tokyo GhoulWhere stories live. Discover now