Ameryka pov.
Ughh I'm boreeeedd. Chciałem spędzić jakoś kreatywnie czas z kimś fajnym. Potrzebuję dnia, w którym zadbam o swoją cerę i w ogóle. I need a me day! Nie do końca wiedziałem jak się za to zabrać, ale znałem idealną osobę, która może mi pomóc. Wyciągnąłem telefon i napisałem do mojej drogiej przyjaciółki.
Bad bitch
Hi sister!
Potrzebuje twojej pomocyMommy ;*
O jejciu! Co się stało?
Bad bitch
I need a me day, ale nie wiem jak
się za niego zabrać ;-;
Help me mom!Mommy ;*
Zaraz będę mon flis ;P
Great! Wkrótce Francja już była pod moimi drzwiami. Pobiegłem jej otworzyć i przywitaliśmy się całuskiem w policzek.
F: Bonjour mon fils (dzień dobry mój synku)! Więc w czym mogę ci pomóc?
USA: Ogólnie to jestem w ciągłym stresie, bo Russie nie jest pewny swoich uczuć do mnie, a ja mam tego dość! Potrzebuję się trochę zrelaksować, ale nie wiem jak się za to zabrać.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło i pogłaskała mnie po głowie.
F: Nic się nie martw! Maman France (mama Francja) się wszystkim zajmie!
Odwzajemniłem uśmiech i wpuściłem ją do środka. Odwróciła się do mnie przodem i spojrzała oceniającym wzrokiem.
F: Po pierwsze nie możemy się relaksować w takich ubraniach. Na górę marsz, przebrać się w najbardziej milusi szlafrok jaki masz, a ja się zajmę resztą.
Posłusznie poszedłem na górę i zdjąłem z siebie moją obcisłą, czarną koszulkę i jeansy. Zamieniłem je na mój niebieski, pluszowy szlafrok. Wróciłem do Francji i to co zobaczyłem sprawiło, że kochałem moją "mamę" jeszcze bardziej. Dziewczyna pogasiła wszystkie światła, zapaliła świeczki, które pachniały jabłkami i cynamonem. Na stole były pokrojone owoce, żelki i czekolada. Dodatkowo zauważyłem dwa kubki z parującą herbatą. Na kanapie były dwa puchate kocyki i dużo więcej poduszek niż wcześniej. Spojrzałem na Francję i od razu do niej podszedłem, mocno ją przytulając.
USA: You're the best!
Zaśmiała się i odwzajemniła przytulasa.
F: Wiem, a teraz pozwól, że ja też się przebiorę. Jest szansa na to, że został tu gdzieś mój szlafrok?
USA: Tak, ten biały. Jest tam gdzie reszta twoich ubrań.
Puściłem dziewczynę i usiadłem na kanapie. Dokładnie tego teraz potrzebuje. Po kilku minutach Francja wróciła w szlafroku z dwiema saszetkami.
F: Zobacz co znalazłam! Zrobimy sobie maseczki UwU
USA: Oh heck yeah!
Dziewczyna otworzyła pierwszą saszetkę i wyjęła z niej maseczkę tygryska. Założyła mi ją na twarz. Natomiast ja założyłem jej maseczkę pandy. Usiedliśmy na kanapie i wzięliśmy kubki z herbatką w łapki.
F: Posłuchałabym czegoś >:3
Uśmiechnąłem się szeroko.
USA: Hamilton? :D
F: Hamilton :D
Włączyłem Hamiltona. Siedziałem sobie z Francją i popijaliśmy herbatkę co jakiś czas śpiewając niektóre piosenki z musicalu. Dokładnie co 3 piosenki płakałem, a Francja razem ze mną. Tuliliśmy się na kanapie, płacząc i jedząc żelki. To było dokładnie to, czego potrzebowałem. Wyrzucenie z siebie wszystkich emocji, słuchając mojego ulubionego musicalu z nawilżającą maseczką na buzi. Wtuliłem się w ramię Francji i westchnąłem ciężko.