Rozdział 4.2

2.3K 179 32
                                    

Rozdział na miły początek dnia ♥

Dzień dobry wszystkim ;)

________________________________

Dopiero teraz ujrzałam, że pod oczami miał ciemne kręgi, widać nie spał co najmniej dobę. Jego dłonie nieznacznie drżały, co próbował ukryć.

Nie miałam pojęcia, co się między nimi wydarzyło, ale widać rozstanie wpłynęło nie tylko na moją przyjaciółkę.

Zdawałam sobie sprawę, że życie bywało przewrotne i nie można było oceniać czegoś w pryzmacie białym i czarnym.

Nigdy nie byłam jakoś mocno zaprzyjaźniona z Ethanem, zwyczajnie się kolegowaliśmy, byliśmy raz na trasie koncertowej i w sumie w czasie jej trwania trzymałam się bardziej z tancerzami niż z członkami jego zespołu.

W tamtej chwili jednak wiedziałam, że coś go męczyło. W jego oczach widziałam to samo zagubienie i ból, które widywałam jeszcze kilka miesięcy temu w lustrze. Coś się wydarzyło w jego życiu. Chciałam mu pomóc, to było instynktowne.

— Nie wiem gdzie jest, naprawdę myślałam, że jest w Australii — przyznałam, a potem westchnęłam. Mina mu zrzedła i widziałam, że już miał zamiar się odwrócić i odejść, kiedy dodałam szybko:

— Wejdź, zrobię ci herbaty i porozmawiamy, a potem do niej zadzwonię. Musisz się uspokoić, w porządku?

Zawahał się, patrzył na mnie przez chwilę, a potem w końcu kiwnął głową. Bez słowa wszedł do apartamentu, zdjął przemoczone buty oraz kurtkę.

— Jest James?

— Nie, jestem sama. Rozgość się, pójdę wstawić wodę.

Patrzyłam jak Ethan znika w salonie.

Zaparzyłam mu herbaty, a potem dołączyłam do niego. Siedział na kanapie z głową schowaną w dłoniach. Postawiłam kubek na stoliku przed nim, a potem sama zajęłam miejsce w fotelu.

— Co się stało?

Ethan przeczesał dłonią swoje wilgotne włosy, a potem wyprostował się i spojrzał na mnie.

— Wiesz, w sumie mogę z tobą o tym porozmawiać, Liv — zaczął powoli, a jego australijski akcent był jeszcze bardziej słyszalny, kiedy był taki zdenerwowany. — Tobie też świat niedawno się zawalił i cóż, musiałaś jakoś sobie z tym poradzić.

Zaniepokoiły mnie te słowa.

Jeśli ktoś twierdzi, że jemu też „zawalił się świat", to nie może być to coś dobrego.

Nieco nerwowo sięgnęłam po mój kubek i napiłam się chłodnego już naparu.

— Tak, ale nie obyło się bez terapii — przyznałam tak spokojnie, jak tylko mogłam.

Ethan znowu zamilkł, a ja nie dopytywałam. Siedzieliśmy tak w ciszy przez dłuższą chwilę, a w pomieszczeniu słychać tylko było krople deszczu uderzające miarowo w szyby.

— Jestem nosicielem HIV.

Zakrztusiłam się herbatą. Zaczęłam kaszleć, a Ethan patrzył się na mnie ze smutnym uśmiechem, nie sięgającym oczu.

— Co? — To było jedyne, co udało mi się z siebie wydusić. — Jak...?

Tego się nie spodziewałam.

Ethan zacisnął dłonie na swoich kolanach.

— Już wiem, co sobie pewnie myślisz — mruknął beznamiętnie. — Że niby się z kimś przespałem, zdradziłem Lenę czy cholera wie co jeszcze.

Cóż, milczałam, bo taka myśl przeszła mi przez głowę.

Mój mózg nadal próbował przetworzyć tę informację.

— Kilka miesięcy temu mój kumpel miał krwotok z nosa, pomogłem mu go zatamować. Tak się niestety złożyło, że godzinę wcześniej się skaleczyłem... Nie wiedziałem, że jest nosicielem. W tamtej chwili myślałem tylko o tym, żeby mi się kurwa nie wykrwawił w czasie czekania na karetkę. — Zacisnął usta w wąską kreskę, a knykcie jego zaciśniętych dłoni zbielały. — Dwa tygodnie później poczułem się gorzej. Myślałem, że to grypa, ale kumpel już się domyślił, dlaczego nagle zachorowałem, to jeden z pierwszych objawów. Powiedział, żebym zrobił test. Myślałem, że go rozszarpię gołymi rękami. Tyle że kurwa żeby wykonać test od zakażenia musi minąć ze dwanaście tygodni. To czekanie mnie wykańczało psychicznie, nawet nie masz pojęcia.

Zamilkł, a ja nic nie mówiłam, czekając na dalszą część historii.

— Zrobiłem test najszybciej, jak się dało. Po odebraniu wyników przez chwilę myślałem, czy nie palnąć sobie w łeb. Mam dwadzieścia osiem lat i HIV. I to jeszcze gdybym kurwa, nie wiem, pieprzył się z kimś bez gumki, albo ćpał, czy coś. Dlatego jestem jeszcze bardziej rozgoryczony, że padło na mnie.

— Czy Lena może być chora? — spytałam po chwili cicho.

— Za kogo ty mnie masz? — Uniósł brew. — Oczywiście, że nie. Znaczy jakieś tam ryzyko zawsze jest, ale mimo wszystko zawsze uprawialiśmy seks z gumką, ale odkąd się dowiedziałem, że mogę być chory byłem jeszcze bardziej ostrożny. A kiedy dowiedziałem się, że jestem zarażony zerwałem z nią.

— Więc to był powód...— powiedziałam cicho. — Ethan, wiesz, że w tych czasach HIV to nie wyrok. Są leki, które powodują zatrzymanie namnażania się wirusa. Możesz żyć normalnie.

— Łatwo ci mówić, bo jesteś zdrowa — odparował chłodniejszym tonem, a ja nie zareagowałam, bo mogłam się tylko domyślić z czym się zmagał przez ostatnie tygodnie.

— Lena cię kocha. Wiem o tym. Bardzo przeżywa to, że z nią zerwałeś.

— Zrobiłem to pod wpływem emocji. Byłem przerażony i nie wiedziałem co robić, nadal zresztą nie wiem. Mimo upływu tygodni ciągle próbuję się oswoić z myślą, że jestem zarażony. Nie chciałem jej mówić... Ale i tak będę musiał, powinna zrobić test, mimo wszystko. Chciałbym spać spokojnie.

Nie mogłam nie zauważyć, że nie skomentował tego, że Lena go kocha. Był blady i nerwowo podrygiwał kolanem. Sięgnął po herbatę drżącą dłonią i napił się trochę.

Nie miałam pojęcia, co jeszcze powinnam powiedzieć.

Wiedziałam już, jak czuł się James i reszta moich bliskich po tamtym wypadku, gdy dochodziłam do siebie i próbowali mi pomóc, pocieszać mnie.

— Nie chcę być dla niej ciężarem. Zasługuje na kogoś lepszego. Nie chcę, żeby bała się o swoje zdrowie w moim towarzystwie. Aby żyła z cieniem strachu o to, że się ode mnie zarazi — powiedział cicho, ledwie słyszalnie i odstawił kubek.

Dance, Sing, Love. Choreografia uczućWhere stories live. Discover now