Część szósta

105 16 3
                                    


Na plaży spało mi się o wiele lepiej niż myślałam. Właściwie w nadmorskiej jaskini, którą znalazłam wczorajszego wieczoru. Z samego rana obudził mnie dziwny dźwięk. Jakby krzyk, albo ryk. Nie wiem. W jaskini odbijał się echem i nie mogłam go zbyt dobrze rozpoznać. Więcej go nie słyszałam. Zgasiłam resztki ogniska i ruszyłam w stronę wioski. Po drodze zaburczało mi w brzuchu. Zdałam sobie sprawę, że nic nie jadłam od chwili gdy tutaj przypłynęłam.

Kiedy otworzyłam drzwi do Wielkiej Sali pyszne zapachy buchnęły mi prosto w nos. A zaraz potem wpadło na mnie stado Straszliwców i powaliło na ziemię. Nie mogłam złapać tchu. 

- Hej, maluchy, zmiatajcie! No już! Sio, sio. Una? Nic ci nie jest?

Kiedy te potworki odleciały nabrałam oddechu. Śledzik wyciągał do mnie rękę i pomógł wstać. 

- Przepraszam cię za nie. Są proste w tresurze, ale bardzo niesforne. 

- Och,, nie ma problemu. Są urocze. 

- I głodne. Ktoś zapomniał je nakarmić. - Spojrzał wymownie na bliźniaki. Ale oni tego nie zauważyli. 

- To tak jak ja. Mam nadzieję, że znajdzie się coś do wpałaszowania. 

- No jasne, siadaj z nami. Opowiesz jak ci minęła noc. 

A i bardzo chętnie przyjęłam zaproszenie. Nie chciałam jeść sama. Na stole postawili misy z pysznościami i mogłam jeść ile chciałam. Razem z bliźniakami zrobiliśmy konkurs kto pochłonie więcej. Czkawka stwierdził, że w końcu trafili na godnego konkurenta, ale to ich tylko bardziej nabuzowało. Astrid przysiadła się bliżej i podała mi coś do popicia. 

- No i jak się spało? Znalazłaś sobie jakiś kąt?

- Tak. Jaskinie są bardzo wygodne. Przypomniały mi się stare czasy. Ale w nocy słyszałam dziwne dźwięki. Trochę jakby ryk, albo skrzek. Nie wiem jak go określić. W jaskini było echo. 

- Brzmiało jakoś konkretnie? Groźnie, albo... - Śledzik już się nakręcił.

- Właśnie, chyba nie. Był taki łagodny. Naprawdę nie potrafię wyjaśnić. 

- I twierdzisz, że słyszałam go na plaży? - Zapytał zaniepokojony Czkawka.

- Tak. Wczoraj przed snem i dzisiaj rano. Dam głowę, ze ot był ten sam dźwięk. 

- Na Berk niewiele jest dzikich smoków obecnie, ale możliwe, ze jakiś się przybłąkał. Jeżeli chcesz dalej nocować w jaskini, lepiej bądź ostrożna. Nie wiemy jaki to gatunek. 

- W razie czego, to potrafię szybko biegać i głośno krzyczeć o pomoc. 

Wszyscy wpadli w salwę śmiechu. Po chwili wpadł mi do głowy świetny pomysł.

- Właściwie, jeśli nie macie nic ciekawszego do robienia, to może razem poszukamy tego smoka? 

Astrid spojrzała wymownie na Czkawkę który się uśmiechnął do niej.

- Właściwie czemu nie. Może się okaże, że to nowy gatunek. 

- A może to jeden z naszych smoków? Mówiłaś, ze niektóre u Was nie występują. 

- Owszem, gdyby to był jakiś z okolic Vasteras na pewno bym go rozpoznała. Rozróżniam też już dźwięki waszych smoków. Może się okazać, ze to nic nadzwyczajnego. 

- Rozejrzeć się nie zaszkodzi. Oby tylko nie okazało się, ze to Zmiennoskrzydły. - Kiedy Czkawka to powiedział nieco się wzdrygnął. Jeszcze takiego smoka nie widziałam, ze skoro Czkawka za nimi nie przepada, to na pewno jest powód.

kołysankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz