Na plaży spało mi się o wiele lepiej niż myślałam. Właściwie w nadmorskiej jaskini, którą znalazłam wczorajszego wieczoru. Z samego rana obudził mnie dziwny dźwięk. Jakby krzyk, albo ryk. Nie wiem. W jaskini odbijał się echem i nie mogłam go zbyt dobrze rozpoznać. Więcej go nie słyszałam. Zgasiłam resztki ogniska i ruszyłam w stronę wioski. Po drodze zaburczało mi w brzuchu. Zdałam sobie sprawę, że nic nie jadłam od chwili gdy tutaj przypłynęłam.
Kiedy otworzyłam drzwi do Wielkiej Sali pyszne zapachy buchnęły mi prosto w nos. A zaraz potem wpadło na mnie stado Straszliwców i powaliło na ziemię. Nie mogłam złapać tchu.
- Hej, maluchy, zmiatajcie! No już! Sio, sio. Una? Nic ci nie jest?
Kiedy te potworki odleciały nabrałam oddechu. Śledzik wyciągał do mnie rękę i pomógł wstać.
- Przepraszam cię za nie. Są proste w tresurze, ale bardzo niesforne.
- Och,, nie ma problemu. Są urocze.
- I głodne. Ktoś zapomniał je nakarmić. - Spojrzał wymownie na bliźniaki. Ale oni tego nie zauważyli.
- To tak jak ja. Mam nadzieję, że znajdzie się coś do wpałaszowania.
- No jasne, siadaj z nami. Opowiesz jak ci minęła noc.
A i bardzo chętnie przyjęłam zaproszenie. Nie chciałam jeść sama. Na stole postawili misy z pysznościami i mogłam jeść ile chciałam. Razem z bliźniakami zrobiliśmy konkurs kto pochłonie więcej. Czkawka stwierdził, że w końcu trafili na godnego konkurenta, ale to ich tylko bardziej nabuzowało. Astrid przysiadła się bliżej i podała mi coś do popicia.
- No i jak się spało? Znalazłaś sobie jakiś kąt?
- Tak. Jaskinie są bardzo wygodne. Przypomniały mi się stare czasy. Ale w nocy słyszałam dziwne dźwięki. Trochę jakby ryk, albo skrzek. Nie wiem jak go określić. W jaskini było echo.
- Brzmiało jakoś konkretnie? Groźnie, albo... - Śledzik już się nakręcił.
- Właśnie, chyba nie. Był taki łagodny. Naprawdę nie potrafię wyjaśnić.
- I twierdzisz, że słyszałam go na plaży? - Zapytał zaniepokojony Czkawka.
- Tak. Wczoraj przed snem i dzisiaj rano. Dam głowę, ze ot był ten sam dźwięk.
- Na Berk niewiele jest dzikich smoków obecnie, ale możliwe, ze jakiś się przybłąkał. Jeżeli chcesz dalej nocować w jaskini, lepiej bądź ostrożna. Nie wiemy jaki to gatunek.
- W razie czego, to potrafię szybko biegać i głośno krzyczeć o pomoc.
Wszyscy wpadli w salwę śmiechu. Po chwili wpadł mi do głowy świetny pomysł.
- Właściwie, jeśli nie macie nic ciekawszego do robienia, to może razem poszukamy tego smoka?
Astrid spojrzała wymownie na Czkawkę który się uśmiechnął do niej.
- Właściwie czemu nie. Może się okaże, że to nowy gatunek.
- A może to jeden z naszych smoków? Mówiłaś, ze niektóre u Was nie występują.
- Owszem, gdyby to był jakiś z okolic Vasteras na pewno bym go rozpoznała. Rozróżniam też już dźwięki waszych smoków. Może się okazać, ze to nic nadzwyczajnego.
- Rozejrzeć się nie zaszkodzi. Oby tylko nie okazało się, ze to Zmiennoskrzydły. - Kiedy Czkawka to powiedział nieco się wzdrygnął. Jeszcze takiego smoka nie widziałam, ze skoro Czkawka za nimi nie przepada, to na pewno jest powód.
CZYTASZ
kołysanka
FanfictionPrzeszłość Uny owiana jest cierpieniem, a przyszłość rychłą tajemnicą. Szukając nowego domu trafia na Berk, a tajemniczy smok zaczyna ją prześladować krótko po rozpoczęciu nowego życia. Jak zostać jeźdźcem gdy nie ma się własnego smoka, chociaż dook...