Dobrze, że dziadunio ma zaniki pamięci. Zresetował naszą rozmowę opowiadaniem o swoich młodzieńczych podbojach z okresu rezerwy. Dzięki temu pani Basia na chwilę zapomniała o problemach. Śmieje się. Widzę teraz dokładnie, czym dziadunio został zauroczony.

*

Zabrałem dokumentację od prawnika przyznanego Poli z urzędu. Zanim przekażę sprawę Emilowi Strzale z mojej kancelarii, sam zapoznam się z dowodami i zebranymi informacjami od świadków. Zwykła ciekawość. Kogo ja oszukuję? Julek jest takim ślicznym bobasem, że całą noc skręcałem się z tej „zwykłej ciekawości" jak wygląda kobieta, która dała mu blond loczki. Obdukcję pomijam. Na zdjęciach z dnia aresztowania widać, że Pola była mocno poturbowana – nie potrzebuję lekarskich opisów, by wyobrazić sobie, co przeszła. Wyglądała na kobietę spokojną, smutną i zawiedzioną życiem. Im dłużej wpatruję się w fotografie, tym mniej sińców widzę. Chłopiec odziedziczył piękną buzię po mamie. Jestem pewny, że oboje uśmiechają się tak samo, z dołeczkami.

Powinienem czym prędzej przedstawić sprawę Poli Emilowi, ale musiałem się dobrze przygotować na rozmowę z nim. Ze względu na rodzinę nie brał morderstw lub samego usiłowania. Koncentrował się raczej na wykroczeniach przeciwko mieniu majątkowemu. Rozumiałem go. Jako adwokat stajesz po jednej stronie sali sądowej i nigdy nie wiesz jakie „plecy" ma klient twojego przeciwnika.

Wpadam do biura kumpla chwilę przed jego wyjściem do sądu. Nie powiem, by rozmowa gładko szła.

– Wiesz, że to nie jest mój kaliber. – Emil spokojnie próbuje mnie spławić. – Nie wezmę tej sprawy. Mogę przegrać. Widzę, że się zaangażowałeś i jeśli przegram, będziesz mnie o to obwiniał.

– Nie będę, bo nie przegrasz! Poruszę wszystkie swoje kontakty...

– Nie poruszysz. – stwierdza, przejrzawszy teczkę pobieżnie. – Zobacz kto jest prokuratorem przypisanym do jej sprawy.

– Ja pierdolę! – Byłem tak bardzo zaintrygowany Polą, że pominąłem tak ważny szczegół!

– Może gdybyś nie przeleciał mu żony... – Emil cmoka z dezaprobatą. Wie jak bardzo tego nie lubię. – Jeśli dojdzie do niego, że cokolwiek łączy cię z tą... – Znów zerka do teczki, by przeczytać imię i nazwisko oskarżonej. Potem podaje mi kilka argumentów przeciwko bronieniu Poli. – Sam widzisz. Tutaj nie pomożesz. Ja też.

Nie pozostawił mi wyjścia. Muszę zadać cios poniżej pasa.

– Ona ma kilkumiesięcznego syna, który zostanie pod opieką prababci i prawdopodobnie mojego niezrównoważonego psychicznie dziadka. – Odwołuję się do instynktu rodzicielskiego Emila. Żeby zmiękł szybciej, pokazuję selfie, które zrobiłem wczoraj, gdy Julek spał na mnie.

Kumpel z niedowierzaniem przejął telefon i powiększył zdjęcie.

– To naprawdę ty!

– Mały ma tylko złamaną nogę.

– Tylko?

– Emil, gdyby nie matka, chłopak trafiłby do szpitala w dużo gorszym stanie. Ona go broniła! Powinieneś to zrozumieć, do licha! Masz przecież dzieci!

Strzała wzdycha ciężko i wychodzi bez słowa, ale z teczką. Udało się!

Z radością jadę do dziadka, gdzie jak się spodziewam jest też Basia z Julkiem. Ku mojemu zdziwieniu to dziadka zastałem u Basi, a nie odwrotnie.

– Mnie samej ciężko w fajkowym dymie wytrzymać, a co dopiero Julciowi – wyjaśniła. Pod tym względem się z nią zgadzam. Wbrew kampanii „palenie zabija" mój przodek jest chodzącym dowodem na to, że jednak nie zabija.

Rany Julek! #1 Teo [ZAKOŃCZONY]On viuen les histories. Descobreix ara