#39 (Choroba Leo cz.2)

8 0 0
                                    

Leonhard Cuán Nolan

            Być może przez chorobę, a może przez szok, z którego wciąż nie mógł wyjść – reakcje Leo były poważnie opóźnione. Patrzył na Lucasa tymi swoimi maślanymi oczyma, wyglądając jakby nie miał pojęcia o czym ten do niego mówi. Mimo to, zdołał z oburzeniem zmarszczyć brwi na słowa, które zdecydowanie przynajmniej w jednej kwestii podkoloryzowały jego stan. Leo przecież doskonale wiedział, że nie ma smarków po pas! Właściwie pomimo niewątpliwej gorączki i pękającej głowy, w ogóle nie zaświadczył kataru. Wbrew tej świadomości, racząc Lucasa podejrzliwym spojrzeniem, niezgrabnie wytarł nienagannie suchy nos.
      - Mówiłem, że... - zaczął, ale poddał się niemal natychmiast i niechętnie pozwolił niespodziewanemu gościowi poprowadzić się do sypialni. Przy tym zawzięcie udawał, że jak najbardziej ma siłę iść prosto i to wcale nie tak, że ledwo trzyma się na nogach, a obraz jest niemal tak niestabilny jak nerwy Samuela.
            A skoro już o Samuelu mowa... Leonhard sam nie wiedział, czy chce uświadamiać Lucasa, że nie ma się czego obawiać, bo mężczyzna nie wróci przynajmniej do pojutrza. Z jednej strony, na usta Leo samoistnie wkradał się rozczulony uśmiech, gdy słuchał chłopaka, który odznaczał się tak dużą troską, z drugiej – wiedział, że prawdopodobnie robi to tylko po to, żeby spłacić dług, nie z powodu rzeczywistej troski. A ta świadomość sprawiała, że zatrzymanie Lucasa ugodziłoby w dumę Leo. Aż dziw, że nawet w tym stanie potrafił gdzieś na dnie podświadomości rozważać takie kwestie.
      - Nie kłam – mruknął, przywdziewając nieszkodliwy uśmiech, kiedy chłopak wspomniał o zwolnieniu się z pracy specjalnie dla niego. Leonhard wiedział, że Mad ma skłonności do wyolbrzymiania i naturalnie przyjął, że tym razem również jest to tylko ich objaw. Nawet przez chwilę nie pomyślał, że tak uprzedzony do niego Wright faktycznie mógłby zrobić coś, powodowany jedynie czystą troską o Nolana.
            Wbrew temu jak fatalnie się czuł, na jego ustach wciąż błąkał się ten lekki, ledwo widoczny uśmiech. W połączeniu z zamglonym, rozświetlonym przez gorączkę spojrzeniem, tworzyło to taki wizerunek Leonharda, jaki trudno byłoby sobie zwyczajnie wyobrazić. Ta bezsilność i nieszkodliwość nie pasowały do niego i sam nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo. Ale gdy przypomniał sobie, że Lucas jest Madem, kiedy chwycił się tej myśli... Wszystko stało się łatwiejsze. Nagle miał gdzieś to jak żałośnie wygląda. Liczyło się tylko to, że Maddy jest przy nim i w tak kochany sposób o niego dba. Leo nienawidził być zależnym od innych i zawsze polegał tylko na sobie, a jednak w znalezieniu się pod troskliwą ręką Mada, potrafił odnaleźć coś przyjemnie kojącego. Czuł się bezpiecznie. Przynajmniej dopóki chłopak znów się nie odezwał, przypominając Leo o rzeczywistości. Mad przecież nie ma pojęcia kim się zajmuje. Teraz są jedynie Wrightem i Nolanem, a Nolan w oczach Wrighta mógł być tylko żałosnym stworzeniem. Stan Leo pewnie go satysfakcjonował.
            Wahał się do ostatniej chwili. Chciał pozwolić mu odejść. To nie ma sensu, nie ma potrzeby żeby Lucas na to patrzył. Nie potrzebuje pomocy.
Ale Lucas zawahał się, kończąc tym samym wahanie Leo.
      - Sam... - wypalił nieco zbyt gwałtownie, unosząc się lekko na łokciu - ...wyjechał – dodał już spokojniej, gdy upewnił się, że Lucas zdąży usłyszeć wszystkie jego słowa.
      - Na kilka dni – doprecyzował słabo, patrząc na Lucasa tym psim spojrzeniem, do którego nie trzeba było dodawać żadnych więcej słów. Obydwoje wiedzieli o co prosi Leonhard. Ale rzeczywista prośba nie przeszłaby mu przez gardło. I tak zaczynał żałować, że się odezwał. To musiała być gorączka.
            Ale... Ten lekki pocałunek, te delikatnie dłonie, ten subtelny głos i ta cała, olbrzymia, niespodziewana troska. Leo nie potrafił tego tak po prostu poddać. Chciał doświadczać jej choćby jeszcze przez kilka chwil. Jego oczy krzyczały „nie odchodź", a on sam z miejsca znienawidził się za ten przejaw druzgocącej słabości.

Far too closeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz