#29 (Szpital cz.3)

12 0 0
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

            Typowy Mad

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

            Typowy Mad.
            Niestabilny emocjonalnie, nieprzewidywalny i skłonny do dramatyzowania i histerii. Doskonale wiedział, że powinien odpuścić i wycofać się, Chryste, kłócili się ledwie kilka godzin wcześniej, ile czasu zdążyło minąć?
            Tyle, że Wright nad tym kompletnie nie panował. W jednej chwili było dobrze, a w następnej coś spadało na niego i nie był w stanie sięgnąć wzrokiem dalej. Wszechświat zawężał się, a problem narastał do niemożliwych rozmiarów uaktywniając w Lucasie jakąś głęboko ukrytą bombę z opóźnionym zapłonem składającą się ze złości, frustracji, porzucenia, żalu i poczucia samotności.
            We krwi miał dążenie do autodestrukcji i brak jakiejkolwiek kontroli, by nad tym zapanować. Quan miał zbyt silny charakter i zbyt mało cierpliwości do niego, reagował w normalny i zdrowy sposób, to Mad miał jakieś wyimaginowane problemy, z którymi sobie nie radził. Zdawało mu się czasami, że to jest nie do przeskoczenia.
            W takich chwilach jak ta pojawiała się myśl, że to nie ma sensu, dodatkowo podsycana niedawną ciszą.
Lucas odłożył telefon zdając sobie sprawę z tego, że drżą mu ręce.
Już nawet nie wiedział co czuł i nie chciał się nad tym zastanawiać. Miał wrażenie, że wpadł w jakieś błędne koło, z którego nie było ucieczki. Czy jest jeszcze szansa na to, by ich relacja powróciła do stanu sprzed niedoszłego spotkania?
Na pewno.
            Tyle, że Lucas nie był w stanie tego Quanowi wybaczyć. Nie, dopóki nie znał wszystkich szczegółów. Nie potrafił wierzyć w ten cały wypadek, choć naprawdę bardzo chciał. I jeszcze ta sprawa z byłym, która nagle wyszła na jaw.

            Poranek przyniósł chłód i mało pocieszające informacje. Konsultacja z lekarzem nie napawała optymizmem; tym bardziej, że dzień wcześniej Lucas na moment stracił przytomność, kiedy zasłabł podczas próby dostania się do łazienki. Rękę postanowiono włożyć mu w gips, co prawie doprowadziło go do histerii, tym większej, że okazało się, iż może potrzebować rehabilitacji dla odzyskania pełnej sprawności. Dla Lucasa, dla którego pędzel i ołówki były wszystkim, brzmiało to jak wyrok, tym bardziej, że realizacja projektu na studia wisiała coraz bliżej nad głową. Cholerny Samuel...
            Dlaczego nic nie szło jak powinno?
            Lucas przespał praktycznie cały poprzedni dzień. Quan oczywiście nie napisał, Lucas także nie zamierzał. Wciąż był zbyt zły, no i... i cały czas liczył na to, że chłopak odezwie się pierwszy.
Taa...
            Kolejny dzień zapowiadał się podobnie. A im więcej czasu mijało, tym trudniej było się odezwać jako pierwszy.

Far too closeWhere stories live. Discover now