Rozdział 15

330 20 1
                                    

Liam's pov.

Nawet taki "geniusz" (jak to określił Harry) jak ja czasami po prostu chciałby wyjść z tej szkoły i nigdy do niej nie wracać. Miałem tak dzisiaj. Nic się w sumie nie działo w szkole złego, ale sytuacja w domu dawała mi w kość, tym bardziej że nie zapowiada się na poprawę.

Nawet nie spałem w tą noc prawie w ogóle, bo ojciec chciał wyjść na miasto, ale nie mogłem go puścić. Pół nocy pilnowałem go, a jak już byłem pewny że nigdzie nie wyjdzie w końcu zasnąłem.

Jak mieliśmy z Adams angielski, nie mogłem się na niczym skupić i tylko marzyłem by pójść znowu spać. Nawet nie zauważyłem, jak pani zadała mi pytanie, tylko po chwili jak mój kolega z ławki mnie szturchnąl w rękę, spojrzałem na nią zaspany.

- Czy wszystko jest w porządku?- spytała nagle- Wydajesz się jakiś nieobecny

- Tak, jest okej- odpowiedziałem szybko i błagałem siebie w duchu by już więcej nie zadawała pytań. Na moje szczęście nie dopytywała się już niczego więcej, choć zauważyłem że mnie ciągle obserwuje. Kiedy zadzwonił dzwonek, szybko wyszłem z sali I ruszyłem w stronę pierwszego budynku bo tam miałem mieć historie. W środku zauważyłem Harry'ego, który siedział przed salą chemiczną. Dziwne dla mnie było to, że siedział sam. Przecież wydaje się fajnym chłopakiem, więc powinien mieć znajomych.

- Cześć, Harry- przywitałem się z nim, po czym usiadłem obok niego

- No cześć- odpowiedział, uśmiechając się- Jak tam przygotowania z piosenką?

- W sumie to okej, ale Perry ma chyba za mocny głos na mnie- przyznałem- A u ciebie?

- No ja z Taylor na razie uczymy się tekstu na pamiec i dzisiaj do mnie przychodzi byśmy poćwiczyli.

- Czyli masz dzisiaj randkę, tak?- uśmiechnąłem się cwaniacko.

- Jest okej, ale chyba nie dla mnie- wzruszył ramionami- Zbyt... Jakby to ująć... Żywiołowa i ruchliwa.

- Ruchliwa?- zaśmiałem się.

- No wiesz o co chodzi- zarumienił się lekko.

Nagle do budynku weszli Niall z Shawn'em i od razu do nas podeszli, śmiejąc się.

- A ciebie co tak śmieszy?- spytałem Horan'a.

- Wiecie gdzie jest ten sklep za szkołą?- zaczął opowiadać jakby to była historia jego życia- No to był tam obok woźny i ja z Mendes'em akurat wracaliśmy do szkoły. No i nas zaczął gonić, aż dobiegliśmy do bramki- wtedy już tak się śmiał, że nie mógł nic powiedzieć.

- I co się dalej stało?- spytał z zaciekawieniem Harry Shawn'a.

- No, jak to Niall, ledwo co przeskoczył przez płot- odpowiedział Mendes- Ale to jeszcze nic, spójrzcie na jego spodnie- wtedy Niall się odwrócił I zobaczyliśmy długą krechę wzdłuż lewej nogi i wtedy już tez nie mogliśmy że śmiechu.

- I dlatego ja preferuje nie uciekanie ze szkoły- powiedziałem po chwili, jak już się uspokoiłem.- I wy też powinniście.

- Gadasz jak moja matka- Niall przekręcił oczami.

W tym momencie zadzwonił dzwonek. Harry się z nami pożegnał po czym wszedł do sali chemicznej. Shawn poszedł na górę, bo mieli fizykę. Niall jednak chciał że mną pogadać.

- Słuchaj, ostatnio tak się zastanawiałem- zaczął, ale mu przerwałem:

- Cokolwiek to jest, lepiej będzie jak nie będziesz się w to mieszał...

- Nawet nie wiesz o co mi chodzi- naburmuszył się- Spójrz najpierw na Tommo, a potem na Harry'ego i powiedz ty mi, czy oni by nie pasowali do siebie??

- Nawet nie próbuj się w cokolwiek mieszać- ostrzegłem go- Oni jak już muszą sami się zapoznać, a jak się w to wmieszasz będzie tylko gorzej... Ale prawda, pasowaliby do siebie- dodałem po chwili, a on się uśmiechnął cwaniacko- Nie mów tylko nikomu, że tak sądzę.

- Ma się rozumieć- zapewnił- Dobra, lecę na fizykę bo Brown mnie zabije!

Szybko pobiegł na górę, a mi jedynie pozostało czekanie z resztą klasy na nauczyciela.

Others but similar || Larry ✔Where stories live. Discover now