Rozdział 1

659 48 2
                                    

Dzisiejszego dnia padało od samego rana. Ludzie podążający chodnikiem usiłowali utrzymać w rękach  parasole, gdyż zerwał się silny wiatr. Hiroshi zatrzymał się przed niewielką księgarnią, patrząc na wystawę znajdującą się za szybą. To miejsce już od dłuższego czasu z czymś mu się kojarzyło, ale za nic nie mógł przypomnieć sobie z czym. Nie rozmyślając o tym dłużej, ruszył przed siebie. Błąkał się po mieście już od kilku godzin i wciąż nie miał pojęcia czym się dziś zająć. Obserwowanie ptaków czy uczniów przemierzających korytarze pobliskiego gimnazjum już dawno mu się znudziło. Skręcił w jedną z uliczek prowadzących do parku, gdy nagle zza zakrętu wyłoniła się młoda dziewczyna, która przeniknęła przez Hiroshiego, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Odwróciła się za siebie, odczuwając dziwny dreszcz, ale ostatecznie zignorowała to i ruszyła dalej. Chłopak westchnął zrezygnowany i wszedł do parku, gdzie niemalże nie było żywej duszy. Kto jednak siedziałby tu w taką pogodę. Ruszył przed siebie, mijając rzędy drzew. Usiadł na jednej z ławek, mając już dość bezcelowego włóczenia się. Nie pamiętał kim był, co tu robił, ani nawet jak zginął. Jedyne czego był pewien, to jak miał na imię. Niezmiennie od kilku lat przemierzał ulice tego miasta, pozostając niezauważonym przez wszystkich ludzi, którzy nie mieli pojęcia o jego obecności. Jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny i jedyną rzeczą, jakiej pragnął, było porozmawianie z jakimkolwiek człowiekiem. Wiedział jednak, iż to niemożliwe. Zamknął oczy, delektując się dźwiękiem deszczu i po chwili otworzył je z powrotem, czując, że ktoś siada obok niego. Spojrzał na mężczyznę wyglądającego na około trzydzieści lat, który miał na sobie ciemny policyjny mundur. W ręce trzymał papierowy kubeczek wypełniony gorącą kawą. Jego twarz pokryta była kilkudniowych zarostem, a z jego brązowych włosów skapywały pojedyncze krople deszczu. Hiroshi przypatrywał mu się z zaciekawieniem, aż z zamyślenia nie wyrwał go dzwoniący w kieszeni mężczyzny telefon.

- Macie coś ? - ciszę przerwał jego poważny niski głos. - Rozumiem, już jadę - wstał, dopijając szybko kawę i ruszył w kierunku parkingu na końcu parku.

Hiroshi patrzył, jak mężczyzna odchodzi, zastanawiając się, co powinien zrobić. Zostać tutaj i w dalszym ciągu podążać ulicami bez celu, czy może odejść od rutyny i w końcu zająć się czymś innym? Po chwili dąsania się ze swoimi myślami wstał i dogonił policjanta, dorównując mu kroku. Gdy znaleźli się na parkingu, mężczyzna wsiadł do radiowozu zaparkowanego pod jednym z drzew. Hiroshi przeniknął przez tylne drzwi i rozsiadł się na fotelu. Przyglądał się z zaciekawieniem wnętrzu pojazdu, gdyż nigdy nie miał okazji być w policyjnym samochodzie. Mężczyzna przekręcił kluczyk w stacyjce i radiowóz ruszył. Chłopak patrzył na mijane za oknem budynki, znając ich widok na pamięć. Kilka minut później, samochód zatrzymał się pod niewielkim blokiem, przed którym zaparkowanych było kilka innych radiowozów. Policjant wyszedł na zewnątrz, więc Hiroshi ruszył za nim. Weszli do środka, kierując się na górę po zaniedbanej klatce schodowej. Mężczyzna zatrzymał się przed otwartymi drzwiami do jednego z mieszkań, pod którymi stało kilkoro funkcjonariuszy rozmawiających z ludźmi w granatowych kombinezonach. Wszyscy przywitali go skinieniem głowy i policjant przeszedł przez próg drzwi. W Hiroshiego od razu uderzył potężny smród, więc zakrył nos rękawem swojej zielonej bluzy. Otworzył szerzej oczy, widząc leżącego pod ścianą martwego mężczyznę z roztrzaskaną czaszką.

- Sakamoto Yuu, czterdzieści dwa lata, zgon nastąpił trzy dni temu - zaczął niski mężczyzna w rudych lokach, przeglądając jakieś papiery trzymane w ręku, po czym podniósł wzrok na stającego obok niego policjanta. - Sąsiadka spod dwunastki zawiadomiła o dziwnym zapachu wydobywającym się z wentylacji. Chyba nie spodziewała się, że to jej martwy sąsiad wydaje ten smród.

- Jakieś ślady ? - brunet przyjrzał się martwemu mężczyźnie z bliska.

- Nic.

Hiroshi odwrócił wzrok od ciała, nie wierząc w to, co widzi. Zobaczył uchylone drzwi na końcu pomieszczenia, więc podszedł do nich, powoli wchodząc do niewielkiej łazienki. W wannie znajdowały się rozmazane plamy krwi i chłopaka od razu przeszedł dreszcz na myśl, co takiego musiało się tu dziać. Już miał zamiar stąd wyjść, kiedy to nagle zobaczył na wysokiej szafce stary karton, którego jeden z rogów umazany był czerwoną cieczą. Zmarszczył brwi i wspiął się na pralkę, zaglądając do środka pudła. Otworzył szerzej oczy, patrząc na umazany od krwi młotek, którym prawdopodobnie został zamordowany tamten mężczyzna. Odwrócił głowę w stronę policjantów stojących w salonie, nie wierząc, jak mogli nie zauważyć czegoś tak istotnego. Pomyślał, że musi dam im jakiś znak. Rozmyślał chwilę, po czym zwyczajnie zepchnął karton z szafki, który upadł z trzaskiem na niebieskie kafelki.

Ghost ( yaoi)Where stories live. Discover now