#11 "I nie pozwolę, aby jakiś Laluś cię macał..."

369 15 1
                                    


Minęły dwa tygodnie od przeprowadzki, w której pomógł mi Otis. Z Harveym cały czas mam napiętą sytuację. Najprawdopodobniej obraził się o to, co powiedziałam o nim i Donnie, ale cóż... Tak bywa. Pomagam mu w niektórych sprawach lecz nic więcej. Dziś miała odbyć się rozprawa Andersona. Louis i ja świetnie poradziliśmy sobie z przygotowaniem do procesu.

O godzinie 11 czekałam z Otisem na Litta. Po jego przybyciu zaczęło się posiedzenie. Prokurator za każdą cenę starał się zgonić błąd na Andersona, jednakże nie pozwoliłam na to. Louis pozwolił mi się wykazać. Przedstawiłam ławie przysięgłych mocny dowód. Mianowicie nagranie z operacji. W każdej lampie znajdującej się na sali operacyjnej jest wbudowana kamera nagrywająca każdy zabieg. Włączyłam nagranie, na którym ewidentnie widać błąd Coopera. Ława nie potrzebowała dużo czasu na zastanowienie. Jednogłośnie zdecydowali, iż Otis jest niewinny, natomiast Robert Cooper dostał dożywotni zakaz wykonywania zawodu i karę w wysokości 7 mln dolarów oraz 2 lata więzienia w zawieszeniu.

Po wygranym procesie wyszliśmy z gmachu sądu.

–To co idziemy na obiad?– zaproponował Otis.

–Ja niestety nie mogę, muszę wracać do pracy, ale ty Julia idź, należy ci się– powiedział Louis.

–Dzięki.

Udaliśmy się do In-n-out na burgery, które oboje bardzo lubiliśmy.

–Nie wiem jak mam ci dziękować, że po raz setny w życiu uratowałaś mi dupę.

–To nie było ratowanie dupy tylko udowodnienie twojej niewinności, która była oczywista.

Po lunchu udaliśmy się do mojego mieszkania, w którym kontynuowaliśmy czczenie wygranej. Siedzieliśmy na skórzanej kanapie i rozkoszowaliśmy się smakiem wina. W trakcie rozmowy dostałam wiadomość od Rachel.

Od: Rachel

Hejka, o 19 w barze naprzeciw? Weź Otisa, im więcej tym lepiej

–Masz ochotę iść na imprezę?– zapytałam bruneta.

–Jasne! Głupie pytanie.

Do: Rachel

Okej, będziemy ;)

Około 18 zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia. Otis ubrał polo, które idealnie podkreślało jego mięśnie rąk, a ja ubrałam zwykła, czarną, dopasowaną sukienkę z długim rękawem. Oboje wciągnęliśmy nasze ramoneski i białe conversy. Po wyjściu wsiedliśmy w żółtą taksówkę i pojechaliśmy do baru. W środku przy jednym ze stolików siedziała Rachel, Donna, Mike oraz... Harvey. Dosiedliśmy się do nich. Otis usiadł obok Harveya, natomiast ja koło Mika. Czułam na sobie wzrok blondyna.

–To co pijemy? Shoty?– zaproponowałam.

–Jasne!– odparł Mike.

Zamówiliśmy dużą tacę kolorowych kieliszków. Po kilku kolejkach udałam się z brunetem na parkiet. Specter bacznie nas obserwował. Po kilku piosenkach wróciliśmy do stolika. Otis przepuścił mnie przodem, a ja posłałam mu uśmiech.

Picie nie miało końca. Cały czas zerkałam na Donnę, która przymilała się do Harveya. Szlag mnie trafiał, ale nie mogłam nic zrobić. Po chwili Harvey zaproponował mi wyjście na papierosa. Zgodziłam się. Ubrałam kurtkę i odeszłam od stolika. Blondyn podszedł do mnie i objął łapiąc za pośladki.

–Ej, Specter!– ktoś go zawołał– Zostaw ją!

Był to Otis. Gdy Harvey się odwrócił soczyście oberwał z pięści bruneta prosto w twarz. Byłam w totalnym szoku, że Anderson posunie się do takiego czynu. Blondyn oczywiście mu oddał i zaczęła się bójka. Złapałam Harveya i starałam go odciągnąć od Andersona. Gdyby nie pomoc Mika nigdy nie odciągnęłabym ich od siebie. Ochrona od razu wyprosiła nas z klubu, więc pojechaliśmy do mnie.

Po wejściu, Donna podeszła do Harveya, który usiadł w zabudowanej kuchni, aby nie widzieć bruneta.

–Nic ci nie jest? Boże... jak ty wyglądasz...– zaczęła dotykać jego zbitą twarz.

Przyniosłam apteczki. Jedną dałam Rachel, aby opatrzyła Otisa, a ja zajęłam się Harveym.

–Chyba widzisz, że jest cały we krwi– powiedziałam do Donny.

–Tak, daj mi apteczkę. Zajmę się nim.

–Nie ma takiej potrzeby, sama to zrobię– posłałam jej sztuczny uśmiech, po którym odeszła.

Usiadłam mu na kolanach i zaczęłam opatrywać jego rany na twarzy. Objął mnie i bacznie obserwował.

–Gotowe– przykleiłam ostatni plaster i chciałam wstać, ale on mnie przytrzymał.

–Dziękuję– złączył nasze usta w pocałunku– przepraszam... Nie chciałem się z tobą kłócić, w dodatku o niego, ale miałaś rację. Jakby Donna była w takiej sytuacji też bym jej pomógł, tylko nie ze względu na to, że spałem z nią, ale dlatego, że się przyjaźnimy.

–Spoko, też przepraszam, że tak powiedziałam. Głupio wyszło. Zgoda?

–Zgoda– pocałował mnie w geście zgody– Ale go nie chce tu widzieć...

–Ja też nie, w końcu pobił mojego mężczyznę.

Wstałam z jego kolan i udałam się do pokoju, w którym był Otis.

–Ulżyło ci?– chamsko zapytałam.

–Tak, nawet nie wiesz jak bardzo...

–Mi też ulżyło

–Naprawdę ?

–Tak, ulżyło mi jak Harvey ci oddał, bo należało ci się...

–Tak? Julia, on cię złapał za dupę, a jest twoim szefem. To chyba niestosowne z jego strony, prawda?

–Fakt niestosowne, ale to nie chyba powód, aby dać mu w ryj, prawda?

–Dla mnie jest. Jestem w tobie zakochany od dzieciaka, nie widzisz tego? I nie pozwolę, aby jakiś Laluś cię macał– po tych słowach zamarłam tak samo jak Harvey stojący w wejściu do salonu.

–Wyjdź– powiedział Mike widząc nasze miny.

–On ma rację Otis, wyjdź...

Wykonał prośbę. Podniosłam wzrok na Spectera, z którego wypływała złość. Podeszła do niego rudowłosa.

–Trochę głupia sytuacja– podsumowała.

–Bardzo...– powiedział patrząc mi w oczy.

***

–To co piękny, jedziemy już?– powiedziała Donna do Harveya.

–Ja zostanę i pomogę Julii sprzątnąć.

–To może ja też zostanę, pójdzie sprawniej.

–Nie musisz– wtrąciłam się– lepiej będzie jak już pójdziesz, bo nie dobrze mi się robi, gdy patrzę jak robisz maślane oczka do Spectera– podeszłam i przywołałam jej windę, którą zjechała na dół.

–To było bardzo niegrzeczne Collins– powiedział Harvey zbliżając się do mnie.

–Wiem, ale serio mnie to wkurza. Jesteś mój i niepozwolę, aby jakaś laska śliniła się na twój widok, tzn. może się ślinić, alemusi wiedzieć, że jesteś zajęty... przeze mnie oczywiście– objęłam go ipocałowałam.

Suit & Tie II Harvey SpecterWhere stories live. Discover now