#1 Początki nie są łatwe, a jednak...

1.4K 37 16
                                    


I BANG! Skończyłam Harvard! Może nie z wyróżnieniem, piątką czy szóstką, ale skończyłam studia. Zatem... ukończenie prawa na najlepszym uniwersytecie odhaczone. Teraz czas na pracę marzeń w najlepszej kancelarii w Nowym Jorku. Przyjęcie mnie tam graniczyłoby z cudem, ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana. A nawet, jeśli nie przyjmą tam mojego podania to jest ogrom firm prawniczych w naszym mieście, więc na pewno coś się znajdzie. Podanie złożyłam przez naszą uniwersytecką panią, która zajmuje się rekrutacją absolwentów do różnych firm, a dzięki współpracy prawie wszystkich firm prawniczych i kancelarii z wydziałem prawa na Harvardzie, co roku absolwenci uczelni mają możliwość podzielenia się zdobytymi umiejętnościami z jedną z instytucji, którą mogą sobie sami wybrać. Potem podania kandydatów wędrują do wybranej przez nich firmy, a następnie niecierpliwie czekają, aż odezwie się osoba ds. rekrutacji, która ma aż dwa miesiące na przysłanie maila z odpowiedzią pozytywną lub negatywna. W czasie, gdy czekałam na wiadomość, której oczywiście nie mogłam się doczekać, zdążyłam już przeprowadzić się z Cambridge do Nowego Jorku, wychować mego psiaka Harleya i powiedzieć TAK mojemu ukochanemu Sebastianowi.

W pewien piątek- półtora miesiąca po złożeniu podania- około godziny 11: 30 zaczął dzwonić mój telefon. Był to numer nieznany, lecz gdy odebrałam usłyszałam męski głos, trochę piskliwy w niektórych momentach, ale męski.

–Julia Collins?– Zapytał

–Tak...– odpowiedziałam niepewnie

–Witam, Louis Litt, kancelaria Pearson Hardman– gdy to usłyszałam momentalnie usiadłam na podłogę– Chcę Panią poinformować, iż pani podanie zostało pozytywnie rozpatrzone. Jest pani przyjęta na staż do kancelarii Pearson Hardman. Zapraszam panią w poniedziałek na godzinę 8:00 do naszej kancelarii na 50 piętro.-Oznajmił

–O jeny! Niezmiernie się cieszę! Dziękuję! Zatem do zobaczenie w poniedziałek– powiedziałam z ogromnym uśmiechem

–Do widzenia– powiedział, po czym się rozłączył.

Byłam bardzo zaskoczona, że zadzwonił, bo zawsze piszą maile w dodatku taka firma skontaktowała się ze mną telefonicznie- jestem pod ogromnym wrażeniem. Od razu po rozmowie pobiegłam uradowana wieściami do Sebastiana, który obecnie był w pracy. Jest on zastępcą kierownika w jakiejś korporacji. Weszłam tam ubrana w dres i trochę było mi głupio, jak zobaczyłam te wszystkie kobiety elegancko ubrane, ale podczas jazdy windą uświadomiłam sobie, że muszę się jeszcze nacieszyć tym dresem, ponieważ od poniedziałku będę chodziła ubrana tak samo jak one, więc doszłam do wniosku, że muszę jechać jeszcze na zakupy. Sebciu na pewno będzie szczęśliwy z tego powodu. Winda zatrzymała się na 38 piętrze, na którym pracował mój narzeczony. Poszłam do jego biura, w którym niestety go nie zastałam, ale usiadłam na krzesło i parzyłam przez okno na ogromny wieżowiec Pearson Hardman. Po 10 min wpatrywania się w budowlę przyszedł Sebastian.

–Hej kochanie, co tu robisz?– Zapytał

–A przechodziłam obok i pomyślałam, że cię odwiedzę...– powiedziałam z uśmiechem, po czym on spojrzał się na mnie i uniósł brew

–Przecież nie lubisz tego miejsca– odparł– zatem musiał być jakiś powód, że zaszczyciłaś mnie swoją osobą.

–Fakt nie lubię, bo za dużo ładnych dziewczyn się tu kręci, i tak mam wieści...– wstałam i podeszłam do niego– Właśnie panie Smith rozmawia pan z nową stażystka Pearson Hardman!!

–O kurde!! Ale się mega cieszę!!– Powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy i mocno mnie przytulił, a następnie spojrzał na mnie– Jako prezent zabieram cie na zakupy, bo wyglądasz jak wieśniak, a teraz musisz być bizneswoman maleńka. Wracam dziś o 15:30 wiec szybko podjadę do domu, przebiorę się i jedziemy– oznajmił.

Suit & Tie II Harvey SpecterWhere stories live. Discover now