#10 "Tak, bo spałeś z Donną..."

417 16 3
                                    

Następnego dnia wstałam rano i udałam się do hotelu, aby ubrać się stosownie do pracy, a później pojechałam do kancelarii. Pierwsze co udałam się do Rachel.

–Hejka!– przywitałam ją uśmiechem– I jak po Vegas? Jak z Mikem?

–Hej, a bardzo dobrze i chyba mamy do pogadania. W sensie ja i ty- spojrzała groźnie.

–Ale o czym?– zapytałam siadając na krześle.

–Co jest miedzy tobą a Specterem?

–Nic– zaśmiałam się– nic między nami nie ma. Jesteśmy dobrymi znajomymi i tyle. Muszę wracać do pracy. Do później.

Gdy wyszłam od Rachel i dostałam wiadomość.

Od: Harvey

Do mojego biura, teraz!

Szybko udałam się do biura Lalusia.

–Chciałeś mnie widzieć.

–Zamknij drzwi– zrobiłam o co prosił i usiadłam naprzeciw niego– Czy uważasz, że wychodzenie bez zostawienia po sobie jakiegokolwiek śladu jest stosowne?

–Myślałam, że to logiczne. Musiałam się przebrać.

–Mogłaś zostawić chociaż kartkę. Martwiłem się.

–Kocha... Harvey spokojnie, nikt by mnie nie porwał– podszedł do mnie.

–Taka śliczna jesteś, że nie mam pewności– szepnął mi na ucho.

Moja twarz się zarumieniła.

–Czy ma pan dla mnie jakieś zajęcie?– zapytałam oficjalnie.

–Ah, tak panno Collins. Proszę poszukać czy jest coś na Otisa Andersona.

–Na kogo? Otisa? Co się stało?– spojrzałam z przerażeniem na mężczyznę.

–Znasz go ?

–Tak, to mój przyjaciel z Grecji. Robił przeszczep mamie.

–Nie wiedziałem. Oddam tą sprawę Mikowi.

–Nie! Chcę się tym zająć.

–Za chwilę przyjdzie na spotkanie, jeśli chciałabyś go zobaczyć.

–Zdecydowanie tak.

Weszła Donna z Otisem, na którego od razu się rzuciłam.

–Hej Coco!– przytulił mnie równie mocno jak ja jego.

–Chodź siadaj i opowiadaj co się dzieje.– Donna i Specter dziwnie się na nas spojrzeli.

–Nic. Po prostu jakaś kobieta pozwała mnie do sądu za to, że rzekomo przez mój błąd jej syn umarł. Dokładnie pamiętam ten przypadek. Było to w ostatni dzień kursu. Robert Cooper- ordynator chirurgii w szpitalu gdzie odbywał się kurs- poprosił mnie, abym mu asystował, ponieważ było dużo operacji i nie było lekarzy. Zgodziłem się. Pacjent miał wiele ran postrzałowych w jamę brzuszną. Wiedzieliśmy, że będzie trudno go uratować, ale mimo to próbowaliśmy. Podczas gdy ordynator wyciągał ostatnią kulę drgnęła mu dłoń. Przez to zahaczył ostrym kawałkiem o tętnicę nerkową. Pacjent zaczął się wykrwawiać i niestety, mimo moich starań, nie przeżył. Po całym zajściu oskarżył mnie, że to moja wina, że nie dopilnowałem tego, że mogłem mu pomóc, pomimo tego, iż on był lekarzem prowadzącym. Gdy poszliśmy poinformować matkę pacjenta, powiedział jej prosto w twarz, że ja popełniłem błąd, a on starał się go uratować.

–Co za gnój... Ale spokojnie ja i Harvey pomożemy ci– spojrzałam błagająco na mężczyznę.

–Oczywiście...– potwierdził sztucznie się uśmiechając.

Suit & Tie II Harvey SpecterWhere stories live. Discover now