☯️Rozdział 10☯️

2K 90 40
                                    

*Dylan
Obudziłem się o godzinie 10. Nie mogłem uwierzyć, że Tommy się zgodził przyjść na moją imprezę. Po tym jak wyprosił mnie z sali, przychodziłem tylko jak spał. Musiałem przy nim siedzieć, bo czułem że to przez ze mnie tam jest. Bardzo mi na nim zależało i nie chciałem go stracić. Zaplanowałem dzisiejszy wieczór, co do sekundy.

*Parę godzin później
Gdy ojciec opuścił już dom, postanowiłem iść do sklepu po jakieś rzeczy na imprezę. Zostały jeszcze 4 godziny do przyjścia gości.  nie będzie dwa dni, więc mam wolną chatę. Wpadłem do najdalszego sklepu, bo we wszystkich innych zbyt dobrze mnie znają, gdyż pracują tam znajomi rodziców. Kupiłem trochę picia, przekąsek i miałem już wychodzić, ale wpadłem na pomysł, żeby wziąć trochę alkoholu. Nic nam nie będzie jak się trochę napijemy.
Po powrocie do domu, rozłożyłem wszystko na stole, który wcześniej trochę przyozdobiłem, by nie wyglądał tak pusto. Posprzątałem też trochę bo było tu troszkę brudno. Mówiąc troszkę, miałem na myśli że w chuj brudno.
Gdy ogarnołem była godzina 19:57. Usłyszałem dzwonek do drzwi i gdy otwarłem, stał tam Brett z Zaynem.
Za nimi przychodziło coraz to więcej osób, ale Tommiego nigdzie nie widziałem. Bałem się, że nie przyjdzie.
Czekając tak na niego, stwierdziłem że idę się napić, bo na trzeźwo to się nie da.

*Thomas
Była godzina 9, a ja nadal nie byłem gotowy i zbyt długo zwlekałem z wyjściem. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, a w progu stali Minho z Bradem, Scoot i Liam. Faktycznie wszyscy idą na tę imprezę. Zabrałem komórkę, psiknąłem się perfumem i wyszliśmy.
Byliśmy na miejscu jakieś dwadzieścia minut  później. Z daleka słychać było głośną muzykę i kolorowe światełka. Zapukaliśmy, ale nie było odpowiedzi, więc sobie po prostu weszliśmy. Co ja się będę, i tak nikt nic nie słyszy. Po wejściu chłopacy udali się gdzieś w stronę salonu, a ja poszedłem do kuchni po coś do picia. Na stole zauważyłem wódkę i colę. Zastanawiałem się co wybrać bo lubię colę ale dzisiaj wezmę coś mocniejszego. Postanowiłem wymieszać wódkę z colą i zrobiłem sobie drinka. Wychodząc usłyszałem jakieś pomruki. Wróciłem się i za stołem zobaczyłem (kogo można się spodziewać?) Dylana ( nic nowego). Chłopak zasnął. Zastanawiam się jak on tak szybko się najebał, skoro nie minęły nawet 2 godziny. Żeby go obudzić stwierdziłem, że wyleje na niego lodowatą wodę. Niech się nauczy, że nie warto spać na imprezach. Tym bardziej na tych swoich.

- Pobudka Dyluś!- krzyknąłem wylewając na niego wiadro zimnej wody.

- Co jest kur.. o Tommy jesteś. Powiesz mi czemu wylałeś na mnie wodę?- spytał udając oburzonego.

- Cza było nie spać! - odpowiedziałem i wyszedłem.

Nagle poczułem jak ktoś mnie obraca. Czuję się zmolestowny.

- Nie gniewaj się na mnie. To co powiedziałem w szpitalu było prawdą. Zależy mi na tobie, nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział zrezygnowany.

Zrobiło mi się go żal. Cały czas był przy mnie w szpitalu. Czekał tam całymi dniami. Kochałem go i postanowiłem dać mu szansę.

- Wybaczam ci i jeśli chcesz możemy spróbować być razem - odpowiedziałem tak by zabrzmiało to troskliwie.

- Mówisz poważnie? Jezu oczywiście że chce być z tobą - chciał mnie przytulić lecz ja się odsunałem.
- Zrobiłem coś nie tak, że nie chcesz się przytulić? - spytał.

- Nie, tylko wali od ciebie wódą! - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Zaczęliśmy się śmiać. I jak tu być poważnym? Udaliśmy się do salonu, gdzie w okręgu siedzieli nasi znajomi. Grali w butelkę. Stwierdziliśmy z szatynem, że się przyłączymy.

- Dobra, my też chcemy zagrać! - stwierdziłem i wepchnąłem się pomiędzy nich.

- Ja też! - oburzył się szatyn i usiadł koło mnie.

Zachowuje się normalnie jak dziecko. Jak takie duże dziecko.

- Dobra teraz ja kręcę! - krzyknął Brad.

Zakręcił a butelka jak na złość wypadła na mnie. Czy zawsze to ja mam takiego farta?

- Wyzwanie - odpowiedziałem.

- W takim razie musisz.. POCAŁOWAĆ DYLANA!! Tu i teraz - krzyknął uradowany.

Wyzwanie to wyzwanie. Zbliżyłem się do chłopaka i złożyłem czuły pocałunek na jego miękkich ustach. Szatyn od razu oddał pieszczotę i nie chciał mnie puścić. Zacząłem śmiać się bo brakowało mi już tchu.

- Teraz moja kolejka - powiedziałem odrywając się w końcu od Dylan

Wypadło na Liama. Chłopak wyzwał pytanie.

- Okej czy chciałbyś tu kogoś pocałować?- spytałem.

Niebiesko oki od razu zrobił się czerwony.
Nie rozumiałem o co mu chodziło, ale nie chciałem już pytać.

- Bretta.. - odpowiedział tak szybko, że nikt nic nie zrozumiałam tym bardziej, że wszyscy byli najebani.

- Powtórzysz? - spytał Brett z podłym uśmieszkiem.

- Jeb się! Już powiedziałem, a to że nikt nie usłyszał to nie moja sprawa - krzyknął.

Jeszcze długo graliśmy w butelkę. Padało dużych fajnych i ciekawych zadać. Niestety ja byłem tak bardzo zmęczony i wypity, że poszedłem spać. Zasnąłem przy boku mojego chłopaka.

==================💖==================
Dzisiaj mamy trochę dłuższy rozdział. I przy okazji Dylmasa.

A tak przy okazji to miłego dnia lub nocy ☀️🌙

Ps.. sorka za błędy.

~Wiki💖

Tajemnicze spotkanie..[Dylmas, Briam, Brainho,Scane]💕Where stories live. Discover now