Rozdział 19

607 34 7
                                    

-Nadal nie rozumiem po co zabrałeś mnie do domu- fuknął niezadowolony- Czuję się przecież świe...- kinchnął-..tnie- dokończył.

-Chyba nie- mruknąłem niosąc małą na rękach

-Ojej kichnąłem i co? Od razu do szpitala mamy jechać, bo kichnąłem?- spytał zirytowany idąc do salonu. W tym czasie zaniosłem Jisoo do pokoju, gdzie położyłem ją na łóżku i szczelnie przykryłem kołdrą. Następnie wróciłem do młodego.

-Nie mówię tu też o kichaniu- zacząłem siadając obok niego na kanapie- Jin mówił, że wymiotowałeś- westchnąłem przytulając go do siebie

-Zabiję go- warknął- Tak, wymiotowałem i co? Nie jestem dzieckiem...

-Nadal nim jesteś. Każdy z nas nim jest- pogłaskałem go po głowie- Musisz wyzdrowieć, skarbie. Nie puszczę cię do pracy w takim stanie.

-Ale Jimin...

-Nie ma żadnego "ale"- pokręciłem głową- Zostajesz.

-Ale chciałbym ten ostatni tydzień jakoś spędzić niż leżeć w łóżku.

-Ze mną będziesz leżał- pocałowałem go w usta

-Jeszcze się zarazisz- odsunął się

-To będziemy chorować razem- zaśmiałem się

-Głupek- powiedział uderzając mnie w ramię

-Twój głupek- przytuliłem go- Zrobić ci herbaty?

-A możesz?

-Dla ciebie zawsze- cmoknąłem w powietrzu wstając i idąc do kuchni. Po kilku minutach wróciłem do młodszego podając mu kubek z gorącą cieczą.

-Dziękuję- uśmiechnął się lekko- Jak było na wycieczce?

-Wspaniale, tylko szkoda, że ciebie nie było- westchnąłem

-Przepraszam...

-Spokojnie, skarbie. Pojedziemy następnym razem, okej?

-Niech będzie- zgodził się upijając łyk- Aigoo...- syknął

-Hm?

-Oparzyłem się- powiedział. Zaśmiałem się przybliżając go do siebie uprzednio odstawiając parujący napój ma stolik. Wpiłem się w jego usta popychając chłopaka na kanapę tak, aby leżał na niej. Zawisłem nad nim ponownie powracając do pocałunku. Pogłębiłem pieszczotę dodając do zabawy język. Młodszy mruczał z przyjemności obejmując moją szyję, a moje dłonie znalazły się pod jego bluzką badając każdy skrawek skóry.

-Ah..- jęknął, gdy otarłem się o nasze krocza- Jimin...do góry jest Jisoo.

-Nie chcesz?

-Chcę, ale nie mam zamiaru tłumaczyć się twojej siostrze co my robimy- uśmiechnął się lekko

-Masz rację- zgodziłem się z nim

-Zejdziesz?

-Po co?- spytałem zaczynając całować jego szyję

-Jimin- zaśmiał się- Ty niewyżyty człowieku. Aish...- syknął, gdy zrobiłem mu malinkę. Powróciłem do ust chłopaka nie dając mu ani chwili wytchnienia.

-Jungkookie...- wysapałem spojrzawszy mu w oczy- Kocham cię.

-Ja ciebie też, Jiminnie kocham- pogłaskał mnie po policzku zaraz zaczynając kaszleć. Zszedłem z niego idąc na górę do pokoju, z którego zabrałem kocyk. Wróciłem szybko do narzeczonego otulając go tym miękkim materiałem.

Piłka to nie wszystko 2 /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz