Rozdział 9

666 41 2
                                    

Z okazji urodzin naszego Kooka wstawiam rozdział....

Sto lat!!

Dzisiaj jest ten dzień, w którym mogę dać nauczkę temu smarkaczowi. Teraz pozna złą stronę Jungkooka. Wczoraj Jin pokazał mi co i jak, więc nie mam już z tym problemu. Po przekroczeniu progu mojego miejsca pracy od razu dostałem w twarz brudną szmatą. 

-No nareszcie.- fuknął- Dzisiaj pada, więc sam widzisz jest błoto. Posprzątaj to.

-Nie.- powiedziałem stanowczo rzucając ścierą na ziemię- Sam se to zrób, jeśli tobie tak bardzo przeszkadza.

-Słucham? Ja mówię co masz tu robić świeżuchu, więc masz mnie słuchać, rozumiesz?- podszedł do mnie 

-Po pierwsze jestem starszy, więc powinienem mieć jakiś szacunek, prawda? Po drugie to nie ty tu rządzisz tylko twój wujek. Nie będę wykonywać obowiązków, które należą do ciebie, więc..- podszedłem do mopa. Wziąłem kij w rękę i podałem mu go.- Do roboty.- fuknąłem i poszedłem na zaplecze. Przebrałem się w uniform i poszedłem obsługiwać klientów. Kiedy pozbierałem zamówienia i podałem je kucharzowi spojrzałem na młodego, który wycierał podłogi przeklinając pod nosem i z kipiącą złością.

-Przesuniesz się? Chce tu umyć.

-Mógłbym, ale tego nie zrobię.- skrzyżowałem ręce

-To podnieś chociaż nogę- pokręciłem głową. Chłopak warknął pod nosem omijając mnie. Zaśmiałem się. Teraz role się odwracają.

-Kelner!- zawołał jeden z klientów. Podszedłem grzecznie.

-Tak co po-....- urwałem przyglądając się chłopakowi. Wyglądał prawie podobnie jak Jimin, ale to nie był on. Serce przyśpieszyło jakby miało wyskoczyć z piersi.

-Czy pan w ogóle mnie słucha?- spytał zirytowany

-Przepraszam. W takim razie co pan zamawia?- ogarnąłem się zapisując jego menu. Po podaniu zamówienia kucharzowi poszedłem na zaplecze. Usiadłem na drewnianym krześle przecierając dłonią twarz. Musiałem ochłonąć.

-A tobie co? Prawie wystraszyłeś nam klienta!- oznajmił chłopak

-Daj mi spokój- fuknąłem- Idź obsługiwać klientów, a ja zaraz przyjdę, bo sam ich odstraszysz.

Wyszedł.

Po dziesięciu minutach wróciłem na swoje stanowisko i zająłem się pracą. Po tym wszystkim nie mogłem się skupić. Wszystkie wspomnienia wracały, a w moich oczach pojawiały się łzy, ale je powstrzymywałem, dopóki nie wróciłem do domu. Usiadłem na kanapie zaczynając płakać. Udaje twardego, ale w środku chcę mi się płakać, krzyczeć.

Jimin POV.

Siedziałem w salonie patrząc obojętnie w jeden punkt. Zostawił mnie. Tak po prostu mnie zostawił. Przecież mówiłem prawdę. Nic z tą dziewczyną mnie nie łączy i nie łączyło. Jak mogę mu to udowodnić? On mi nie wierzy, a teraz nawet nie wiem gdzie się znajduje. Od tego czasu swoje smutki i swą tęsknote za nim zatapiam w alkoholu. Brakowało mi go i to cholernie. Serce mnie ściskało, jakby miało zaraz pęknąć, a ja umrzeć.

Kolejny raz tego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie otwierałem ich, niego nie wpuszałem do środka, ale tym razem ktoś bez mojej zgody wtargnął do mieszkania.

-Jimin.- usłyszałem znajomy głos. Nie spojrzałem na tą osobę tylko upiłem łyk wishki.- Co z tobą?- stanął przede mną

-Co ty tu robisz?- fuknąłem- Mało ci powiedziałem? Nie miałeś się już tu pojawiać!

-Mam gdzieś twoje słowa. Martwię się o ciebie, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.- prychnąłem- Wiem co się stało pomiędzy tobą, a Jungkookiem.

-Skąd?

-Był u mnie tego dnia. Powiedział mi co mu leży na sercu, więc próbowałem mu pomóc.

-Tak mu pomogłeś, że wyprowadził się, a teraz nie wiem gdzie jest!- krzyknąłem

-Uspokój się.- usiadł obok mnie- Znajdzie się.

-Tae, a jak zostawił mnie na zawsze?- załkałem przytulając się do niego. Na ten czas potrzebowałem tego.

-Nie myśli tak. On cię kocha ja to wiem.- głaskał

-Muszę go znaleźć. Pomóż mi.

-Może dasz mu na razie spokój? Niech sobie to wszystko przemyśli.

-Ale co tu jest do myślenia? Nie zdradziłem go! Od początku mówię prawdę.

-Wierze ci, ale teraz może się połóż jesteś pijany.

-Nie. Muszę go znaleźć, rozumiesz? Nie mogę go stracić.- wyszlochałem wstając z kanapy.

-Jimin, musisz najpierw wytrzeźwieć.

-A w dupie to mam.- fuknąłem zabierając kolejną butelkę alkoholu i chwiejnym krokiem poszedłem do drzwi. Założyłem buty przewracając się, ale dałem radę.

-O nie nie mój drogi. Zostajesz. Jeszcze coś ci się stanie....

-Najwyżej.- wzruszyłem ramionami wychodząc z domu. Od razu dostałem w twarz zimnym powietrzem w końcu niedługo będzie zima.

-Nie wygłupiaj się.- zatrzymał mnie - Pomyśl.....

-Jestem pijany TaeTae, nie jestem w stanie racjonalnie myśleć.- zaśmiałem się widząc jak obraz wokół nas świruje.

-Właśnie, dlatego powinieneś iść spać.

-Muszę go znaleźć- powtórzyłem

-Jutro, teraz nie.- zaprowadził mnie do domu, a następnie do mojego pokoju.- Dobranoc.- szepnął otulając kołdrą, a następnie wyszedł.

Taehyung POV.

Po ułożeniu Jimina spać wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer.

-Halo?

-Jungkook, wróć.- prosiłem

-Tae, nie mogę. Na pewno nie teraz.

-Nie masz pojęcia jak Jimin...

-Mam to gdzieś, rozumiesz?- słyszałem jego łamiący głos

-Płakałeś?

-Nawet jeśli to nie powinno cię to obchodzić.

-Kookie...

-Dajcie mi wszyscy święty spokój!

-Jungkook proszę cię! Jimin przez to wszystko upił się nie wiadomo co zrobi dalej. Myślę, że jego pijaństwo to dopiero początek.

-Nie kontaktuj się ze mną.

-Czekaj, nie rozłączaj się, błagam. Powiedz chociaż, gdzie jesteś.

-Tam gdzie mnie nie znajdziecie. Najdalej od was.

-Powiedz.

-Nie.

-Proszę, on cholernie cierpi.

-To niech pocierpi jeszcze trochę tak samo jak ja teraz.

-Nie mów tak. Nie pamiętasz co się stało dwa lata temu i co chciał zrobić, kiedy go zostawiłeś?

-Pamiętam i nie chcę pamiętać.

-Chcesz żeby to się powtórzyło?

-Nie, ale.....

-To wróć tu i się z nim pogódź.

-Nie mogę, jeszcze nie teraz. Przepraszam.- chciałem dodać coś, ale usłyszałem, że zakończył połączenie.

-Jungkookie, nie wiesz co robisz.- powiedziałem do siebie zrezygnowany chowając telefon.

Piłka to nie wszystko 2 /JikookWhere stories live. Discover now