Z okazji urodzin naszego Kooka wstawiam rozdział....
Sto lat!!
Dzisiaj jest ten dzień, w którym mogę dać nauczkę temu smarkaczowi. Teraz pozna złą stronę Jungkooka. Wczoraj Jin pokazał mi co i jak, więc nie mam już z tym problemu. Po przekroczeniu progu mojego miejsca pracy od razu dostałem w twarz brudną szmatą.
-No nareszcie.- fuknął- Dzisiaj pada, więc sam widzisz jest błoto. Posprzątaj to.
-Nie.- powiedziałem stanowczo rzucając ścierą na ziemię- Sam se to zrób, jeśli tobie tak bardzo przeszkadza.
-Słucham? Ja mówię co masz tu robić świeżuchu, więc masz mnie słuchać, rozumiesz?- podszedł do mnie
-Po pierwsze jestem starszy, więc powinienem mieć jakiś szacunek, prawda? Po drugie to nie ty tu rządzisz tylko twój wujek. Nie będę wykonywać obowiązków, które należą do ciebie, więc..- podszedłem do mopa. Wziąłem kij w rękę i podałem mu go.- Do roboty.- fuknąłem i poszedłem na zaplecze. Przebrałem się w uniform i poszedłem obsługiwać klientów. Kiedy pozbierałem zamówienia i podałem je kucharzowi spojrzałem na młodego, który wycierał podłogi przeklinając pod nosem i z kipiącą złością.
-Przesuniesz się? Chce tu umyć.
-Mógłbym, ale tego nie zrobię.- skrzyżowałem ręce
-To podnieś chociaż nogę- pokręciłem głową. Chłopak warknął pod nosem omijając mnie. Zaśmiałem się. Teraz role się odwracają.
-Kelner!- zawołał jeden z klientów. Podszedłem grzecznie.
-Tak co po-....- urwałem przyglądając się chłopakowi. Wyglądał prawie podobnie jak Jimin, ale to nie był on. Serce przyśpieszyło jakby miało wyskoczyć z piersi.
-Czy pan w ogóle mnie słucha?- spytał zirytowany
-Przepraszam. W takim razie co pan zamawia?- ogarnąłem się zapisując jego menu. Po podaniu zamówienia kucharzowi poszedłem na zaplecze. Usiadłem na drewnianym krześle przecierając dłonią twarz. Musiałem ochłonąć.
-A tobie co? Prawie wystraszyłeś nam klienta!- oznajmił chłopak
-Daj mi spokój- fuknąłem- Idź obsługiwać klientów, a ja zaraz przyjdę, bo sam ich odstraszysz.
Wyszedł.
Po dziesięciu minutach wróciłem na swoje stanowisko i zająłem się pracą. Po tym wszystkim nie mogłem się skupić. Wszystkie wspomnienia wracały, a w moich oczach pojawiały się łzy, ale je powstrzymywałem, dopóki nie wróciłem do domu. Usiadłem na kanapie zaczynając płakać. Udaje twardego, ale w środku chcę mi się płakać, krzyczeć.
Jimin POV.
Siedziałem w salonie patrząc obojętnie w jeden punkt. Zostawił mnie. Tak po prostu mnie zostawił. Przecież mówiłem prawdę. Nic z tą dziewczyną mnie nie łączy i nie łączyło. Jak mogę mu to udowodnić? On mi nie wierzy, a teraz nawet nie wiem gdzie się znajduje. Od tego czasu swoje smutki i swą tęsknote za nim zatapiam w alkoholu. Brakowało mi go i to cholernie. Serce mnie ściskało, jakby miało zaraz pęknąć, a ja umrzeć.
Kolejny raz tego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie otwierałem ich, niego nie wpuszałem do środka, ale tym razem ktoś bez mojej zgody wtargnął do mieszkania.
-Jimin.- usłyszałem znajomy głos. Nie spojrzałem na tą osobę tylko upiłem łyk wishki.- Co z tobą?- stanął przede mną
-Co ty tu robisz?- fuknąłem- Mało ci powiedziałem? Nie miałeś się już tu pojawiać!
-Mam gdzieś twoje słowa. Martwię się o ciebie, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.- prychnąłem- Wiem co się stało pomiędzy tobą, a Jungkookiem.
-Skąd?
-Był u mnie tego dnia. Powiedział mi co mu leży na sercu, więc próbowałem mu pomóc.
-Tak mu pomogłeś, że wyprowadził się, a teraz nie wiem gdzie jest!- krzyknąłem
-Uspokój się.- usiadł obok mnie- Znajdzie się.
-Tae, a jak zostawił mnie na zawsze?- załkałem przytulając się do niego. Na ten czas potrzebowałem tego.
-Nie myśli tak. On cię kocha ja to wiem.- głaskał
-Muszę go znaleźć. Pomóż mi.
-Może dasz mu na razie spokój? Niech sobie to wszystko przemyśli.
-Ale co tu jest do myślenia? Nie zdradziłem go! Od początku mówię prawdę.
-Wierze ci, ale teraz może się połóż jesteś pijany.
-Nie. Muszę go znaleźć, rozumiesz? Nie mogę go stracić.- wyszlochałem wstając z kanapy.
-Jimin, musisz najpierw wytrzeźwieć.
-A w dupie to mam.- fuknąłem zabierając kolejną butelkę alkoholu i chwiejnym krokiem poszedłem do drzwi. Założyłem buty przewracając się, ale dałem radę.
-O nie nie mój drogi. Zostajesz. Jeszcze coś ci się stanie....
-Najwyżej.- wzruszyłem ramionami wychodząc z domu. Od razu dostałem w twarz zimnym powietrzem w końcu niedługo będzie zima.
-Nie wygłupiaj się.- zatrzymał mnie - Pomyśl.....
-Jestem pijany TaeTae, nie jestem w stanie racjonalnie myśleć.- zaśmiałem się widząc jak obraz wokół nas świruje.
-Właśnie, dlatego powinieneś iść spać.
-Muszę go znaleźć- powtórzyłem
-Jutro, teraz nie.- zaprowadził mnie do domu, a następnie do mojego pokoju.- Dobranoc.- szepnął otulając kołdrą, a następnie wyszedł.
Taehyung POV.
Po ułożeniu Jimina spać wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer.
-Halo?
-Jungkook, wróć.- prosiłem
-Tae, nie mogę. Na pewno nie teraz.
-Nie masz pojęcia jak Jimin...
-Mam to gdzieś, rozumiesz?- słyszałem jego łamiący głos
-Płakałeś?
-Nawet jeśli to nie powinno cię to obchodzić.
-Kookie...
-Dajcie mi wszyscy święty spokój!
-Jungkook proszę cię! Jimin przez to wszystko upił się nie wiadomo co zrobi dalej. Myślę, że jego pijaństwo to dopiero początek.
-Nie kontaktuj się ze mną.
-Czekaj, nie rozłączaj się, błagam. Powiedz chociaż, gdzie jesteś.
-Tam gdzie mnie nie znajdziecie. Najdalej od was.
-Powiedz.
-Nie.
-Proszę, on cholernie cierpi.
-To niech pocierpi jeszcze trochę tak samo jak ja teraz.
-Nie mów tak. Nie pamiętasz co się stało dwa lata temu i co chciał zrobić, kiedy go zostawiłeś?
-Pamiętam i nie chcę pamiętać.
-Chcesz żeby to się powtórzyło?
-Nie, ale.....
-To wróć tu i się z nim pogódź.
-Nie mogę, jeszcze nie teraz. Przepraszam.- chciałem dodać coś, ale usłyszałem, że zakończył połączenie.
-Jungkookie, nie wiesz co robisz.- powiedziałem do siebie zrezygnowany chowając telefon.
YOU ARE READING
Piłka to nie wszystko 2 /Jikook
FanfictionKontynuacja pierwszej części! Zapraszam do czytania i do poznania nowych przygód naszych bohaterów Upewnij się, czy czytałeś poprzednią część POWODZENIA!!