-Sorka- wyszeptalam, a on usmiechnal sie przygarnal mnie do siebie jakby probowal pocieszyc. Poglaskal po ramieniu i powiedzial

-Chodz, trzeba zaczac treningi a dzis przyjezdzaja dwa nowe konie trzeba pomyslec gdzie je postawic. A Quickowi przyda sie solidny trening przed ta sobota.- usmiechnal sie, puscil mnie i ruszylismy w strone stajni. Popatrzylam na niego i rzucilam w niego jakblkiem.

-Porcja witamin raz !- zachowujac pokerowa twarz a w srodku skrecajac sie ze smiechu.

Zlapal jablko i raz podrzucil, nastepnie probujac.

-Doobłee- powiedzial z pelnymi ustami a ja wychnelam smiechem. I nasladujac go odpowiedzialam

- Włiemm

Zapowiadal sie super dzien, jak dogadywalam sie z Michalem to juz w ogole bylo ekstra. Po drodze postanowilismy ze znowu wsiadziemy razem na konie ktore maja jechac na zawody i potrenujemy do zawodow nawzajem sprawdzajac sobie bledy.

W trakcie jazdy zamienilismy sie konmi, bo to wkoncu Michal mial jechac na Quicku te zawody a nie ja. Musial przynajmniej kilka razy cos skoczyc. Kiedy wsiadl na siwka ten dziwnie sie poddenerwowal. Zrobil sie niespokojny i nieufny, widac bylo ze z dystansem stawial kazdy kolejny krok. Jego reakcja spowodowala ze zaczelam mu sie przygladac. Pode mna byl naprawde spokojny i bezproblemowy, zaczelo mnie to zastanawiac. Przeciez Michal byl dobrym jezdzcem a mimo to Quick znowu zaczal mu sie stawiac. Skakal przeszkody i nie wylamywal, ale byl dziwny i czul to i Michal i ja. Kiedy on siedzial na siwku, wyznaczyl mi parkur i prosil zebym kilka razy go pokonala i niektore przeszkody osobno. Pino byl chyba troszke nizszy od Quicka, ale bardziej umiesniony i rozbudowany, przez co mialam wrazenie ze siedze na jakiej malej beczce. Nie zeby to bylo zle, ale zupelnie inaczej niz na moim wierzchowcu. W parkurze mialam szesc przeszkod, a na placu stalo osiem. Przeszkody w wysokosci 115-120 cm. Nie skakalam czesto przed trenngami w dzwonnicy takich wysokich przeszkod. Pino byl bardzo zrownowazonym i mial bardzo taktowny i przyjemny galop. Po pokonaniu ostatniej przeszkody w parkurze, uslyszlam jak Michal krzyknal zebym zrobila najazd z lewej na okser. Tak zrobilam, pozbieralam gniadosza i nakierowalam go na przeszkode. W ostatniech chwili zorientowalam sie ze ta przeszkoda nie ma wcale sto pietnascie centymetrow ani tes sto dwadziescia. Te dziesiec centymetrow a robilo wielka roznice. Pino podniosl sie do pozycji poionowej i wybil tylnymi nogami od ziemi, a ja zabralam sie z nim nie slodziewajac sie takiego wielkiego wybicia. Oczywiscie ten kon na codzien jest w stanie skoczyc do 160cm, ale dla mnie130 to i tak bylo duzo. Michal zaczal sie smiac, jak zobaczyl moja mine po wylafowaniu. Dopiero po chwili otrzasnelam sie i zaczelam robic to samo co on klepiac gniadosza po szyji. To byl niesamowity trening. Na koniec Michal oddal mi mojego kochanego siwka, ktory uspokoil sie kiedy znowu na niego wsiadlam.

-Co ty z nim robisz ze on jest taki spokojny ?-zapytal stepujac w rownej lini ze mna

-Nic po prostu jestem lepszym jezdzcem od ciebie- Pokazalam mu jezyk. BOZE CZY JA TO NAPRAWDE ZROBILAM ?Szlag... popatrzylam na.niego katem oka bo pomyslalam ze ma mnie za jakas nienormlana, ale ulzylo mi kiedy on sie usmiechnal zrobil smutna minke i powiedzial

-Pewnie takkkk, to kiedy da mi pani lekcje prywatna ?- zapytal z zawadiackim usmiechem.

Nic nie odpowiedzialam tylko wrovilam do stępowania.

W stajni spotkalam Artura, ktory niosl wlasnie siodlo do pierwszego konika w swoim grafiku. Usmiechnal sie do mnie, odlozyl siodlo i podszedl zeby mnie przytulic. Zamienilismy kilka zdan apropo naszego dzisiejszego dnia i wrocilismy do pracy. Ja szlam odebrac dwa nowe konie  z Michalem bo mnie o to prosil, a Artur poszedl z jakas mloda klaczka na hale.

Wieczorem musialam zrobic oklady na nogi Quickowi i wyczyscic Lady. Dzien minal w super humorze. Po drodze do domu spotkalam zmierzajacego w ta sama strone Michala, zatrzymal sie jak mnie zobaczyl, zeby na mnie zaczekac. Usmiechnelam sie i ruszylam z nim do domu. Rozstalismy sie przy drzwiach.

-To do zobaczenia jutro. -  powiedzial

-Narazie, obys jutro mial taki super humor jak dzis.- odeszlam na gore.

Na gorze w kuchni spotkalam Artura i Damiana. Nasz kolega teamowy przyjechal dzis wieczorem. Siedzieli przy stole i pili sobie piwo. Napadla mnie jakas fala zmeczenia. Weszlam do kuchni witajac sie z Damianem i podeszlam do Artura kladac reke na jego glowkie i przytulajac do brzucha. On objal mnie w pasie i tak sobie stalam sluchajac chwile o czym rozmawiaja.

- Zmeczona ?- zapytal nagle spogladajac na mnie

-Troszke, pojde sie wykapac-powiedzialam przytulajac sie do niego mocniej.

Chwycilam jogurt jagodowy z lodowki i poszlam do swojego pokoju. Zostawilam rzeczy stajenne na podlodze i pomaszerowalam w samym szlafroku do lazienki nie zwracajac uwagii na to czy ktos moze byc w korytarzu. Juz otworzylam drzwi do lazienki, ale przypomnialam sobir ze nie zabralam ze soba recznika i odwrocilam sie zeby po niego wrocic. Zupelnie nie przeszkadzalo mi ze moge kogos spotkac i nagle ktos zakrecil mna wpadl do lazieki i zamknal drzwi. Artur stal przede mna przyciskajac mnie do sciany swoim cialem. Od razu sie rozbudzilam.

-Gdzie maszerujesz w tym seksowmym szlafroczku ?-zapytal

-Zapomnialam reczniczka a chcialabym sie wykapac i musze wrocic do pokoju, bo troszke nie ladnie pachne. - powiedzialam glaskajac go po glowie, ktora znajdowala sie kilka centymetrow od mojej twarzy.

Patrzylam na niego, ogladajac kazdy centymetr jego twarzy. Bylam zmeczona i wlasnie jeszcze bardziej to odczulam, ale tez kiedy znajdowal sie tak blisko mnie wszystko we mnie sie gotowalo. Zdalam sobie wlasnie sprawe, ze w tym momencie stoje przed nim zupelnie naga w samym szlafroku. Powoli zaczal glaskac moj policzek, a ja wpatrywalam sie w jego oczy i pod dotykiem jego reki czulam przyjemne delikatne pieczenie. Minuty plynely a my stalismy tak napawajac sie soba. Zblizyl usta do moich i delikanie musnal mnie w ich kacik. Bylo mi dobrze.

-Przyniose Ci recznik,a ty wskakuj sie wykapac- powiedzial cichutko i oddalil sie zostawiajac mnie w blogim stane oparna o sciane.

Zdjelam recznik i opuscilam go na podloge. Rozpuscilam wlosy i weszlam pod prysznic. Ciepla woda splywala po moim ciele, kojac zmeczenie. Poczulam lekki chlod na plecach. Artur pewnie przyniosl recznik i grzecznie pozwolil mi delektowac sie prysznicem. Opatulilam sie recznikiem i wysuszylam lekko wlosy. Naciagnelam szlafrok, poniewaz zapomnialam pizamy i wrocilam do pokoju idac ciemnym korytarzem. Chlopakow w kuchni juz nie bylo. Przebralam sie w pizame a konkretnie w jakis luzny tshirt i majtki, bo nigdzie nie moglam znalezc mojej pizamy pizamy. Trudno , jutro jej poszukam. Zasnelam nie myslac o niczym. To niczmym to obraz Michala kiedy sie dzis smial w mojej wyobrazni, nie pamietam co bylo potem...odlecialam...

Ps Dedyk dla Cyzzki, ktora lezy w domku i pewnie umierajac bardzo sie nudzi :*

A little differentWhere stories live. Discover now