Rozdział 43

74 11 0
                                    

Przyjechał Artur, ale nie umiałam się tym cieszyć. Wszystko juz wiedziałam. Czekałam tylko na dzień kiedy będę mogła wrócić do domu. Wszyscy byli zdziwieni wyjazdem Michała, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać. Pomiędzy mną a Arturem było raczej po przyjacielsku. Na nic nie nalegał, nie był natarczywy. Nadszedł ten dzień, długo wyczekiwany przeze mnie, dzień powrotu. Juz dokładnie wiedziałam co musze zrobić. Samolot wystartował a ja otulilam się moim dużym szarym swetrem zamykając oczy i zasypiajac. Wszyscy byli szczęśliwi opalenizna i wypoczęci, o dobrze przynajmniej miło spędzili wakacje. Artur podszedł do mnie na lotnisku i przygarnąl mnie ręką. W tym momencie spojrzałam na niego
- Musze z tobą porozmawiać - prawie wyszeptalam
Niczego się nie spodziewał,wiec jego twarz miała łagodny i spokojny wyraz.

- Hej hej kochani my uciekamy bo taksa juz czeka, dzięki za super wyjazd i oby więcej takich- powiedziała ani i ucalowala mnie w policzek

Zostaliśmy sami...
- Przepraszam ze mowie ci to teraz i w takich okolicznościach, ale..- wstrzymałam oddech- posłuchaj to koniec, nie możemy być razem. Popełniam kilka ważnych błędów, których żałuję. Dobrze było mi z tobą ale to nie to, już nie czuje tego co kiedyś. Zawsze będziesz mi bliski, ale nie jako druga połówka. przykro mi, robisz karierę i życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Jutro rano przyjadę po swoje rzeczy, mam nadzieję że to nie problem..

Był w szoku, ogromnym szoku, nie wiedział co powiedzieć. Podeszłam dotknęłam swoim czołem do jego czoła i ścisnelam go ramieniem. Zabrałam swoją torbę i odeszlam.
-Daj się chociaż podwiezc do domu - zaproponował szybko
- dziękuję poradzę sobie- uśmiechnęła się delikatnie i odeszlam

Kiedy weszłam do domu mojej mamy była bardzo zdziwiona, wiedziała że vo jest nie tak. Wyjaśniła jej całą sytuację, sama nie wiedziała co ma mi powiedzieć. Zalegam na łóżku w swoim pokoju z kakalem w ręku o zasnęłam. Następnego dnia odebrałam swoje rzeczy, Artur nie wyglądał dobrze..

Tak skończył się ten rozdział mojego życia. Kolejna rzeczą jaką chciałam zrobić to sprawa koni, nie chciałam juz więcej robić jakiejkolwiek przykrości Michałowi, zasluzyl ma to żebym wkoncu dala mu spokój i przestała się nim bawić. Zabrałam swój samochód, Bruno który cieszył się ze wróciłam i pojechałam do stajni pogadać w właścicielem.
Te znane mi dobrze miejsce, może życie moja miłość. Miałam nadzieję że nie spotkam Michała, bo z tego co zdążyłam się dowiedzieć był wciąż u swojego ojca. W stajni było dość pusto, pobieglam do boksu Armani, kobylka zarazala na mój widok i wtulila czoło w moja pierś
- ja też się za tobą stesknilam śliczna - Pocałowałam ja w chrapki
Nie mogłam długo u niej zostać bo z boksu obok Quick rzal obrazonym głosem. Najpierw stał obrażony w kącie ale jak zobaczył marchewkę w mojej dłoni uległ i podszedł żeby chwycić smakołyk. Do stajni wszedł tata Michała
- Ooo kogo ja widze- uśmiechnął się jak zwykle miło - co słychać?
- Oh pana również miło wiedzieć, w sumie mało ciekawie, musze opuścić te stajni niestety, mam nadzieje ze nie ma mi pan za złe. Wyszły pewne rzeczy które nie pozwalają mi tu zostać, ale nie z winy pana stajni czy kogokolwiek po prostu muszę coś zmienić i mam nadzieje ze pan zrozumie
- był wyraźnie zaskoczony- objął mnie ramieniem- nie wiem co się wydarzyło w twoim życiu kochana ale widzę ze ci ciężko. Oczywiście ze rozumiem, rozumiem też ze zabierasz te piękne konie ze sobą ?
- Konie? - zapytałam zaskoczona, przecież tylko Armania była moja
- No tak chyba nie zostawisz Quicka? On bez ciebie jest bardzo smutny, poza tym tylko ty umiesz na nim jeździć. Wczoraj wsiadł na niego Michał a kon stanął na środku placu u wgl.nie chciał iść, kon jest twój. - posłał mi duży uśmiech
Rzuciłam mu się w ramiona
- Bardzo dziękuję, nawet nie wie pan jaka to dla mnie radość
- Nie ma za co, jak chcesz poczekaj na Michała zaraz przyjedzie z transportem z nowymi końmi to sobie pogadacie - mrugnal okiem i odszedl- powodzenia

Podeszłam do paki i spakowlama swoje rzeczy. Postawiłam jak naszybciej opóźnić stajnie, nie chciałam go spotkać, było mi wstyd.

Znalazłam klub który chciał mnie przyjąć ale jako pełno płatnego zawodnika ze swoimi końmi, oraz prace z mlodzikami. Następnego dnia moje konie wsiadaly do koniowozu ostatni raz zerkajac na starą stajnie. Kiedy drzwi właśnie się zamknęly zza zakretu wyszedł Michał i spojrzał w naszą stronę ze zdziwiona miną. Spojrzał na mnie a ja tylko sposcilam wzrok i wsiadlam do samochodu.

To był koniec mojej przygody z Arturem, Michałem i ta stajnia. Czas na nowy pocztek. Minęły 2 lata. Przez ten czas dalej studiowała a oprócz tego brałam czynny udział w zawodach uzezdzeniowych na Armani i skokowyvh na Quicku oraz na mlodzikach ze stajni Teamriders Krasnowski. Zdobyliśmy pierwsze miejsce na ogólnopolskich zawodach ujezdzeniowych, oraz trzecie miejsce w skokach przez przeszkody po eliminacjach. Sporo osiągów i ciała praca byłam dumna z moich koni i tym ze mogłam trenować z najlepszymi trenerami którzy nas wspierali i motywowali do ciągłej pracy. Jeśli chodzi o to czy ktoś pojawił się ww moim życiu ? To nie , nie miałam na to czasu za to pojawiło się bardzo dużo nowych przyjaciół którzy zapełniali mi czas wolny ale byli to koniarze wiec samo przez się wiadomo co robiliśmy. Raz widzialam na mieście Artura z jakąś biznes blondi ale to dobrze ze był szczęśliwy tego mu życzyła.. tego co wydarzyło je jednego dnia zmieniło moje życie do końca. ...

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz