4. Znowu razem

183 18 2
                                    

Dipper's POV:

Mabel i ja siedzieliśmy w moim pokoju. Rozmawialiśmy już od dobrej godziny. Nadrabialiśmy stracony czas.

"Twój pierwszy przeciwnik?" Zapytała.

"Gremloblin." Odparłem. "A twój?"

"Shape Shifter." Odpowiedziała.

"Uh, to musiała być interesująca walka." Powiedziałem z zaciekawieniem. "Chciałbym to zobaczyć."

"Och nie, nie chciałbyś." Mabel speszyła się nagle.

"Dlaczego nie?" Zapytałem. Znałem ją wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że ta mina nie zwiastuje niczego dobrego.

"Więc..." Mabel spojrzała w dół i zaczęła nerwowo kręcić kosmyk włosów na palcu. "Podkoniec walki, gdy już wiedział, że ze mną nie wygra, w akcie desperacji przybrał twoją postać." Zrobiła przerwę. Mówienie o tym przychodziło jej z trudem. "Myślał, że nie dam rady podnieść ręki na własnego brata."

Czułem, że nie powinienem drążyć tematu, ale nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. "Ale zrobiłaś to, prawda? To znaczy... inaczej nie byłoby cię tu teraz."

"Odwróciłam wzrok!" Odparła gwałtownie. "Nie mogłam patrzeć na to co robię."

"W porządku, Mabel." Spróbowałem ją uspokoić. "Rozumiem." Uznałem, że lepiej będzie zmienić temat. "Wiesz chciałem cię o coś zapytać."

Przytaknęła w oczekiwaniu na moje pytanie. Była już trochę bardziej opanowana.

"Przez te wszystkie lata, wiedziałaś, gdzie jestem?" Zapytałem.

"Nie." Odpowiedziała cicho. "Nie dopóki nie wszedłeś dzisiaj do mojej Sali treningowej. Kiedy zobaczyłam cię w pancerzu podobnym do mojego, zrozumiałam, że cały czas, dzieliliśmy ten sam los. Walki na arenie, misje w terenie, trening, trening i jeszcze raz trening. Nie wiedząc nawet, co się dzieje z drugim z nas." Zamyśliła się na chwilę. "Wybacz, że wcześniej byłam taka wredna. Nie chciałam, żeby Bill zaczął coś podejrzewać."

"Nie przejmuj się, Mabel." Odpowiedziałem. "Tak w ogóle, to pozwoliłem ci wygrać."

"Ta, jasne Bro-Bro." Odparła sarkastycznie. "Po prostu pogódź się z tym, że jestem od ciebie lepsza. Alpha Twin na zawsze!"

Oboje się zaśmialiśmy. Gdy śmiechy ustały, Mabel spojrzała na mnie poważnie. "Co teraz zrobimy?"

"Co masz na myśli?" Spytałem.

Nachyliła się lekko do mnie i wyszeptała, "Jak pokonamy Billa?"

Te słowa mocno mnie zaskoczyły. Pokonać Billa? Jasne, nigdy nie chciałem z nim współpracować. Z początku wykonywałem jego rozkazy, bo musiałem. Walczyłem, żeby przetrwać. Z czasem jednak, nauczyłem się być mu posłusznym. Dawno już przestałem szukać sposobu by go powstrzymać.

Ale... Jeśli Mabel jest tutaj, cała i zdrowa, może jest jeszcze nadzieja. Pomysł narodził się w mojej głowie niczym jaśniejąca gwiazda.

"Mam plan, Mabel!" Oznajmiłem podekscytowany. "Ale to trochę zajmie. W międzyczasie musimy dalej wykonywać rozkazy Billa. Nie możemy pozwolić, żeby nabrał podejrzeń."

Przytaknęła.

____________________________________________________________

Następnego ranka Bill wezwał nas oboje do siebie. Weszliśmy razem do Sali Głównej i stanęliśmy przed nim.

"Ach, Shooting Star, mój najlepszy wojownik." Powiedział z podziwem w głosie, patrząc na Mabel. Następnie odwrócił się do mnie. "I ten drugi w kolejności."

Warknąłem gniewnie.

"Spokojnie, Pine Tree." Zachichotał. "Oszczędzaj siły na później, będziesz ich potrzebować. Mam dla was zadanie specjalne. W zasadzie serię zadań."

"Jaką bezsensowną rzecz mamy zrobić tym razem?" Zapytałem znużony.

"Och nie, tym razem to nie jest część treningu." Wytłumaczył ku mojemu zdziwieniu. "To prawdziwa misja. Będzie wymagająca, ale wierzę, że sobie poradzicie." Jego głos nie był pełen wiary, raczej pełen oczekiwań.

"Damy radę, cokolwiek to jest!" Oznajmiła pewnie Mabel.

"To się nazywa duch walki!" Pochwalił Bill. "Sprawa wygląda następująco, tam na zewnątrz nadal żyją wasi starzy przyjaciele. Świetnie sobie radzą pomimo panującego chaosu, stanowiąc zagrożenie dla mojej władzy. Macie ich wytropić i ZABIĆ!"

Wieczny WeirdmageddonМесто, где живут истории. Откройте их для себя