5.

1.8K 100 96
                                    

Ostrzegam rozdział zawiera sceny +18

(boże ja nie chce tego dodawać XD)

*Kakashi*

Jaki ja jestem głupi, przeze mnie mój skarb został znowu porwany. Co mam teraz zrobić? Nie wiem w którym kierunku szukać, żadnych wskazówek ani nic. Intuicja raczej też nie pomoże, może wrócę do wioski i zawiadomię Hokage? Nie, to beznadziejny pomysł. Myślałem i myślałem, ale nic mi nie przychodziło do głowy. W końcu po 30 minutach bezczynnego siedzenia wymyśliłem. Psy! Czemu wcześniej na to nie wpadłem!

-Kuchiyose no Jutsu! - Po chwili moi puszyści przyjaciele się pojawili.

-Witajcie, musicie mi pomóc znaleźć pewną osobę. Uzumaki Naruto... Został porwany przez ostatniego członka klanu Uchiha. Nie mam żadnych śladów więc zaczynamy od zera.- Głos mi się powoli łamał, ale dałem radę nad nim zapanować.
Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć bo psy od razu ruszyły na poszukiwania. Sam również zacząłem szukać mojego chłopaka.
Po około godzinie żaden z moich piesków ani ja nie znaleźliśmy ani jednego śladu. Myślałem, że to już koniec ale coś mnie zainteresowało, był to kawałek pomarańczowego materiału. Przyczepiony do drzewa, jakby ktoś zahaczył o to bluzką lub spodniami. Wziąłem go do ręki i powąchałem. Otworzyłem oczy najbardziej jak to możliwe.
-Naruto... - Napewno to on! Tylko on nosi takie jaskrawe ubrania i tylko on tak pachnie. Pewnie gdy ten debil go ciągnął za sobą to zaczepił o tą gałąź. Chyba że... Zrobił to specjalnie żeby mnie zmylić. Mimo to trzeba być dobrej myśli i uznać to za wskazówkę.
-Pakkun! Pakkun znalazłem coś! - Krzyczałem bardzo głośno, żeby napewno mnie usłyszał. Poskutkowało.

-Co takiego Kakashi?

-Zobacz! - Położyłem materiał na ziemi - To napewno Naruto! - Pies wąchał przez chwilę kawałek bawełny.

-Wydaje mi się, że gdzieś już poczułem ten zapach. - Uśmiechnąłem się szeroko - Albo to nie ten... - I mój entuzjazm spadł.

-To się zastanów tak czy nie?!

-Spokojnie, znajdziemy go. Najpierw upewnijmy się że to nie jest pułapka. - Ja tylko pokiwałem głową i ruszyliśmy. Ciągle biegłem za pakkunem i powtarzałem sobie w głowie słowa - wszystko będzie dobrze- szczerze to uspokajało mnie to. Krążyliśmy po tym lesie, nic więcej nie znajdując. Po około 20 minutach zapach się urwał, a ja straciłem kompletnie nadzieje.
-Może jutro uda nam się go znaleźć, przyda ci się sen. Lepiej idź spać... - próbował mnie pocieszyć ale to na nic.
Co jeśli już nigdy nie zobaczę Naruto? Co jeśli ten zboczeniec zgwałci mojego chłopaka? Co jeśli coś mu zrobi? Do tych pytań w mojej głowie układały się różne odpowiedzi i sceny.
-Dobra to powodzenia, Kakashi! - powiedział pies po czym pobiegł wgłąb lasu. Leżałem na łące i wpatrywałem się w niebo pełne gwiazd. Rozmyślałem nad różnymi scenariuszami, ale jeden nie mogłem wybić z głowy, że już nigdy go nie znajdę... Myślałem i myślałem, aż w końcu zasnąłem.

*Sasuke*

-Czas zacząć zabawę słodziaku... - Szepnąłem i przygryzłem płatek jego ucha. Oczywiście zero reakcji. Odsunąłem się i spojrzałem na niego.

-Ale ty jesteś piękny. - Mówiłem do blondyna mimo tego że mnie nie słyszy.

-To ci nie będzie potrzebne. - Zacząłem powoli ściągać jego ubrania. Najpierw koszulka potem spodnie a na końcu...

-Różowe... serio? -Zaśmiałem się cicho i szybkim ruchem pozbawiłem go bielizny.
Po chwili sam byłem bez zbędnych ciuchów i mogłem przystąpić do tak zwanego gwałtu. Bez zbędnego przedłużania zarzuciłem sobie jego nogi na ramiona i wszedłem w niego jednym ruchem. Po policzku blondyna spłynęła jedna, samotna łza. Nie chciałem go krzywdzić, ale życie jest okrutne... nie... ja jestem okrutny. Zignorowałem jego cierpienie i zacząłem się delikatnie poruszać, co chwila sprawdzałem reakcje mojej ofiary. Z każdą sekundą, z każdym szybszym ruchem, grymas z jego twarzy znikał. Było mi tak cholernie dobrze, poruszałem coraz szybciej i mocniej biodrami, aż w końcu doszedłem w moim kochanym blondynku. Po unormowaniu oddechu, uśmiechnąłem się do siebie zwycięsko i wyjąłem "swój sprzęt" z Naruto. Ułożyłem się wygodnie obok niego i przykryłem nas kołdrą.
-No kochanie, jesteś podpisany. Teraz jesteś mój... - Powiedziałem i przyciągnąłem go do siebie. Po chwili oddałem się w objęcia morfeusza.

*Naruto*

Obudziłem się w nieswoim pokoju, nieswoim łóżku do którego byłem przypięty kajdankami z różowym futerkiem. Spanikowany próbowałem usiąść ale ból w dolnych partiach ciała był nie do niesienia. Na dodatek byłem nagi, zacząłem się rozglądać dookoła lecz w pomieszczeniu nie było nic poza łóżkiem, szafką nocną i oknami. Teraz sobie przypomniałem, przecież ten chłopak, Sasuke, mnie porwał. Zaraz, wczoraj mieliśmy oglądać film potem chciało mi się spać i dalej nic nie pamiętam... Chyba mnie tu zaniósł, ale skoro jestem nagi, boli mnie tyłek...

-SASUKEEEE! - Wydarłem się na cały głos, nie musiałem długo czekać, po chwili drzwi się otworzyły a w nich zagościł chłopak o pięknych, lśniących, ciemnych włosach.

-Widzę, że mój słodziak się obudził. Jak tam tyłeczek? Bardzo boli? - Zapytał się z troską w głosie.

-Nie nazywaj mnie tak! Dupa boli mnie jak cholera, dlaczego ty mi to zrobiłeś?! Dlaczego jestem przypięty do łóżka?! Jakbyś mnie kochał to byś mi tego nie zrobił! -Zacząłem na niego krzyczeć. Naprawdę mnie wkurzył. Sasuke podszedł i usiadł na łóżku.

-Kochanie, kocham cię najbardziej na świecie, dlatego nie mogłem czekać aż się zgodzisz żebyśmy to zrobili, ale spokojnie teraz jesteś podpisany więc jesteś mój. Teraz nawet ten twój Kakashi nic nie zrobi. - Nie mogę w to uwierzyć...

-A-ale ja kocham Kakashiego. Mimo wszystko nadal się nie znamy. - Tego się po nim nie spodziewałem, po jego policzku zaczęły lecieć łzy.
-Ej spokojnie, przecież jak się poznamy bliżej to może jednak ciebie wybiorę.- Co ja kurwa powiedziałem?! Czy ja jestem normalny?! Kakashi jest najważniejszy i kocham go najbardziej na świecie! To wszystko przez te jego piękne oczy, boskie usta które aż chce się całować, Sasuke co ty ze mną wyprawiasz?

Wytarł oczy i powiedział:

-Naprawdę? Sam byś mnie wybrał, bez użycia mojej siły? - Troszkę się przestraszyłem bo nie wiem jak według niego ma wyglądać użycie siły.

-Tak, naprawdę. Już coś do ciebie czuję, ale i tak stanowczo zwycięża. Szczególnie że teraz siedzę tutaj z bólem dupy, nagi i przypięty do łóżka jakimiś kajdankami z futerkiem. - Jak to musi komicznie wyglądać.

-Przepraszam ale musiałem cię przywiązać bo jeszcze byś mi uciekł. - Wstał i podszedł do mnie, poczułem że tego ścierwa nie mam już na rękach więc z trudem usiadłem na brzegu łóżka.

-Mógłbym wziąć jakiś prysznic czy coś? I jeszcze czyste ciuchy. - Poprosiłem z miną smutnego pieska. Na mojego chłopaka zawsze to działa.

-Jasne, łazienka jest tam - pokazał na białe drzwi na które wcześniej nie zwróciłem uwagi. - Idź i weź prysznic a ja zaraz ci przyniosę ubrania. Dasz radę sam? - Zapytał widząc jak podczas wstawania robię dziwne miny.

-Spokojnie, dam radę. - Chyba... Wszedłem do łazienki i od razu udałem się pod prysznic. Odkręciłem wodę i wziąłem płyn do ręki. Nagle drzwi od pomieszczenia zostały otworzone, a w nich stanął Sasuke. Położył ubrania na szafce i wyszedł, oczywiście nie obyło się bez zagapienia na moje gołe, mokre ciało. Umyłem się szybko i założyłem czyste ciuchy.

*Kakashi*

Obudziłem się rano i od razu zacząłem poszukiwania mojej zguby. Nie zastanawiałem się tylko biegłem przed siebie, aż w końcu zobaczyłem jezioro i drewniany domek.

-To musi być tam! -Krzyknąłem i przyśpieszyłem bieg.


Rozdział ma 1200 słów

Siemano ziomeczki! Sorki za tą małą przerwę, ale ostatnio z weną średnio...

Nawet nie wiecie jak się stresowałam dodaniem tego rozdziału. To była moja pierwsza w życiu scena łóżkowa. Ja się do tego nie nadaje! Nigdy więcej! Wiem wyszła okropnie ale no ja naprawdę nie wiem jak to opisać, to trudne.

Mam nadzieję, że daliście radę to przeczytać XDD

Do następnego, cześć :))

Mieszane Uczucia |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now