- Wróciłam Harry - oznajmiła blondynka wchodząc do domu.
- Nie da się nie zauważyć - odpowiedział jej złośliwie Connor. Taylor, jednak go wyminęła obojętnie i przyssała się do moich ust. Nie chciałem jej odpychać, nie byłem jeszcze gotowy powiedzieć jej prawdy. Chciałem z nią zerwać, ale jeszcze nie teraz. Potrzebowałem czasu.
- Tęskniłam.
- Skąd ta nagła zmiana? - zapytałem podejrzliwie i przyjrzałem jej się.
- Zmiana? Jaka zmiana Hazzuś? Po prostu pomyślałam, że powinnam zacząć spędzać z tobą i dziećmi nieco więcej czasu - odpowiedziała.
- Czyżby matka marnotrawna powróciła? - zakpił kamerdyner będący świadkiem tego całego dziwnego zachowania Taylor.
- Chcę nadrobić czas, który straciłam na pracę - odpowiedziała.
- Wydaje mi się, że to ciut za późno.
- Nigdy nie jest za późno - odparła pewna siebie.- Co powiesz na jakieś rodzinne wakacje? Albo wręcz przeciwnie? Wyślijmy gdzieś Louisa z dziećmi, a my zostaniemy w domu, sam na sam.
Co??!
- Wiesz co? Z miłą chęcią, ale sama wiesz mam pracę i to sporo pracy - skłamałem.
- Och Hazzuś, ja się mogłam wywinąć, więc ty też dasz radę. Zrobisz to dla mnie, prawda?
Przełkąłem nerwowo ślinę, po czym odpowiedziałem jej:
- Nie teraz Tay, innym razem.
- Ale...
- Innym razem Taylor, nie mam dzisiaj nastroju. Muszę tak właściwie wracać do pracy - powiedziałem i poszedłem do swojego gabinetu gdzie się zamknąłem i usiadłem na swoim fotelu.
Co ją napadło? Nagle chce ze mną spędzać czas? Przecież to chore. Znowu koleżanki jej coś nagadały? Jeśli tak to będę musiał do nich zadzwonić i z nimi poważnie porozmawiać.
- Harry? Hazz otwórz to ja - usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jestem zajęty, potrzebuję maksymalnego skupienia Taylor - odpowiedziałem jej, a kiedy usłyszałem, że blondynka dała sobie spokój, odetchnąłem z ulgą.
Super utknąłem tu na co najmniej dwie godziny, lepiej być nie mogło.
***
- Jest Taylor? - zapytałem szeptem Connora wychodząc ze swojego gabinetu.
- Nie, pani Styles wyszła - odpowiedział mi kamerdyner.
- Ufff... Na całe szczęście. Co jej się dzisiaj stało? - zapytałem Connonora, który wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia, ale wydaje mi się, że zachowanie pańskiej żony jest co najmniej dziwne i podejrzane.
- Co ty nie powiesz Sherlocku?
- Dlatego postanowiłem wszcząć drobne śledztwo - poinformował mnie.- Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko?
- Ależ skąd, to dla mnie norma, że moi pracownicy wtrącają się w moje życie intymne - spiorunowałem go wzrokiem.- Ale jako "oczy i uszy tego domu" mógłbyś się dowiedzieć co się stało - dodałem.
- Oczywiście panie Styles, o każdych nowych faktach będę pana informował.
- Wspaniale, a teraz idź i w moim imieniu obdzwoń koleżanki Taylor. Może wiedzą coś więcej.
- Może tak. Tak czy inaczej, wątpię żeby pani Styles z dnia na dzień stała się przykładną żoną i matką.
- Nie powinienem tego mówić, ale ja też nie - odpowiedziałem.
- A jeśli można wiedzieć to jakie plany ma pan co do Louisa? - zapytał kamerdyner.
- Jeśli musisz wiedzieć, a wiem że musisz to przede wszystkim muszę ograniczyć z nim kontakt, przynajmniej na razie. Wiesz nie czułbym się zbyt komfortowo w jego towarzystwie wiedząc, że jestem jeszcze z Taylor, a ona nie ma pojęcia o tym co mnie z nim łączy. Zresztą póki co to sam nie wiem co nas łączy.
- Z pewnością więcej niż z pańską żoną - dogryzł mi. - W skrócie, póki co wasza relacja wraca do punktu wyjścia dopóki pan nie skończy oficjalnie z żoną?
- Tak, nie chcę go ranić, to bardzo wrażliwy chłopak.
- Wiem coś o tym.
- Coś mi mówi, że wiesz coś więcej, tylko nie chcesz mi o tym powiedzieć.
- W końcu jestem "oczami i uszami tego domu" panie Styles.
- Czy to ma coś wspólnego z Louisem?
- Może?
- Connor!
- No dobrze, już panu tłumaczę... Louis jest panem zauroczony odkąd tylko przyszedł do tego domu.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Doskonale pan wie, jakie miał pan do niego podejście na początku. Nie miałem serca go wydać, poza tym czułem, że to dobry chłopak i wniesie do tego domu więcej niż nam się wydaje.
- Czuję się jak kompletny dupek, ale nie rozumiem skoro od początku był mną zauroczony to dlaczego mi pomagał wybierać prezent dla Taylor?
- Też tego nie rozumiałem, ale Louis mi wytłumaczył, że jeżeli ci na kimś zależy to myślisz przede wszystkim o szczęściu tej osoby.
Czyli przez cały ten czas, kiedy tak źle go traktowałem, kiedy starałem się uratować małżeństwo to on, coś do mnie czuł?
- To kiedy pan zamierza powiedzieć pani Styles, że to koniec?
- Góra za miesiąc, muszę znaleźć dobrych prawników i jakoś wyjść cało jeżeli nie będzie chciała iść na ugodę - odparłem.
- A dzieci?
- O dzieci będę walczył jak lew, chociaż wątpię aby to było konieczne - stwierdziłem.- Taylor jedyne co dla nich w życiu zrobiła to, to że je urodziła. Nie będzie o nie walczyć, a nawet jeśli to jestem pewien, że dziewczynki będą wolały mieszkać ze mną. Póki co jednak nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszłość, lepiej zajmij się swoją misją panie "oczy i uszy tego domu" - zaśmiałem się.
Tak, zdecydowanie będę to musiał gdzieś zapisać.
❤️❤️❤️
Hejka kochani, jak widzicie akcja się nieźle rozkręca.
Jak myślicie co jest powodem "zmiany" Taylor? Czy wie o romansie Harry'ego z Louisem i próbuje jakoś odzyskać "miłość" Hazzy? Czy faktycznie coś do niej przemówiło?
Zachęcam serdecznie do zostawiania gwiazdek i komentarzy. Z góry dzięki.
Na razie :33
YOU ARE READING
Niania ~ L.S
FanfictionDwie osoby z dwóch różnych światów. Ten schemat znany jest już od dawna. Ale czy może pojawić się uczucie pomiędzy bogatym i żonatym biznesmenem i ciamajdowatym, choć wrażliwym chłopakiem? #1 w Larry - 16.01.2019 #1 w larrystylinson - 4.02.2019