- Panie Styles, nigdy nie byłem w takim sklepie, jak mam się zachowywać? - zapytał szatyn.
- Naprawdę nigdy nie byłeś w takim sklepie? - zapytałem zdziwiony.
- Wie pan tak się jakoś złożyło, że mojej rodziny nie było za bardzo stać na takie luksusy - odpowiedział.
- Wiesz co dam ci radę, im ładniej się ubierzesz tym lepiej będą cię tam traktowali, nawet jeśli wyjdziesz z pustymi rękami.
- Kiedy ja nie mam nic ładnego -westchnął zrezygnowany.- Moja szafa ogranicza się do rurek, dresów, bluz i t-shirtów. Może lepiej będzie jak zostanę i nie będę się wpychał, do miejsca, do którego nie pasuję?
- Pożyczę ci coś swojego.
- Ale panie Styles...
- Nie przesadzaj Louis, to nic takiego. Chodź.
Mam tylko nadzieję, że znajdę coś w miarę małego, żeby mi się nie utopił.
Zaprowadziłem szatyna do swojej sypialni, gdzie otworzyłem szafę i znalazłem co najmniej dziesięć koszul, które miały jeszcze metki. Wszystkie te koszule dostałem od Taylor na jakieś święta czy urodziny, z jakiegoś powodu wszystkie wisiały sobie w szafie, w ogóle nienoszone.
- Wybierz sobie którąś z tych, chociaż moim zdaniem ta niebieska byłaby najładniejsza będzie pasowała do twoich oczu - chłopak zaczerwienił się na moje słowa, sam spaliłem niezłego buraka, kiedy sobie uświadomiłem co właśnie powiedziałem.
- Chyba ma pan rację, a co jeśli mi będzie za duża?
- Od teraz jest twoja, więc możesz ją dowolnie przerobić tak, żeby ci pasowała - powiedziałem, jednak po chwili dodałem:- a zresztą, daję ci je wszystkie.
- Nie mogę ich przyjąć....
- Louis zaufaj mi, przydadzą ci się niejednokrotnie. Poza tym jak zamierzasz w takich dresach i bluzach chodzić na jakieś spektakle w teatrze, albo wystawy w muzeum?
- Ale jest pan pewien? - spojrzał na metki.- Przecież dwie takie koszule kosztowały więcej niż cała moja garderoba razem wzięta.
- Tak, jestem pewien. A teraz idź się przebrać, będziemy czekać w salonie.
- Już lecę.
- To pana dobre serce czy chce pan zrobić na złość pani Styles? - no pewnie, jeszcze tylko jego tu brakowało.
- A gdybym powiedział, że dwa w jednym? Poza tym jak ty to robisz, że jesteś wszędzie?
- Tym razem akurat czyściłem panu łazienkę. Jest teraz tak czysta, że można tam jeść z podłogi.
- Na tym polega twoja praca.
- Nie żal panu tych koszul?
- Nie, poza tym jak to mówią zdrowo jest wykonywać jeden dobry uczynek dziennie.
- Zastanawia mnie tylko co jeśli Louis nie będzie się czuł tam zbyt swobodnie?
- Spokojnie Connor, zadbam o to.
- To miłe z pana strony, bardzo miłe. Mam wrażenie, że i pan powoli zaczyna się przekonywać do tego chłopaka.
- Cóż nie zaprzeczę, że wiele razy mnie już zaskoczył.
- I pewnie jeszcze nie jeden raz to zrobi.
- Mówił ci coś?
- Można powiedzieć, że jestem jego przyjacielem. Wie pan, Louis ma niesamowity talent do skradania serc.
- Zauważyłem Connor, zauważyłem.
- Ale pana coś martwi - zauważył.-.Co takiego?
- Tak, boję się, że Taylor odkryje jego sekret.
- Spokojnie panie Styles, niby kiedy? Wychodzi i wraca, kiedy już wszyscy smacznie śpią.
- A dzieci?
- Dzieci nie są głupie panie Styles. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby zauważyć, że dostrzegają już naprawdę wiele rzeczy.
- To znaczy?
- Olivia i Diana, widzą że pomiędzy panem, a pańską żoną jest coraz gorzej.
- I przyjmują to z takim spokojem?
- Są zajęte Louisem, jego pozytywna energia dobrze na nie wpływa.
- I niech tak pozostanie.
❤️❤️❤️
Jeżeli rozdział się wam spodobał to zachęcam do zostawienia gwiazdki bądź komentarza. Z góry dziękuję.
Ps. Chyba jednak to nie będzie tak krótkie ff jak początkowo myślałam, chociaż kto wie.
YOU ARE READING
Niania ~ L.S
FanfictionDwie osoby z dwóch różnych światów. Ten schemat znany jest już od dawna. Ale czy może pojawić się uczucie pomiędzy bogatym i żonatym biznesmenem i ciamajdowatym, choć wrażliwym chłopakiem? #1 w Larry - 16.01.2019 #1 w larrystylinson - 4.02.2019