[8]

698 32 2
                                    

– Nie wierzę, Malfoy! – z dormitorium księcia Slytherinu dobiegał śmiech Blaise'a. – Więc nie było tak źle!
– Nie tak źle? To były dwie najbardziej niekomfortowe godziny w moim życiu. Mała Gryfoneczka zadbała o to, bym poczuł się, jak jeszcze większy wyrzutek – powiedział Draco z kpiną w głosie wciąż kręcąc się po pokoju z emocji.
– Oh tak, Granger to niezła zołza – przyznał ze śmiechem Zabini.
– Ciekawe od kiedy – prychnął.
– Najwyraźniej wojna zmieniła nie tylko nas – odpowiedział mu Blaise. Draco jedynie popatrzył na niego bez wyrazu i poszedł do łazienki, by zetrzeć z siebie wszystkie brudy i stresy z tego dnia. Nie chciał nawet myśleć, jak uda mu się przetrwać ten tydzień do końca.

————

Hermiona dopiero następnego dnia została zapytana o zajęcia z Malfoy'em podczas zielarstwa, które mieli z Krukonani. Akurat pracowała przy jednym stole z Neville'em i Luną, którym mogła powiedzieć, jak wielką porażką to wszystko było.
– Według mnie lepiej, kiedy stara się zachować normalnie lub po prostu się nie odzywa niż gdyby miał z ciebie drwić i wyzywać cię od...wiesz czego – wydał swoją opinię brunet.
– Oh, spróbowałby tylko, a nie ukończyłby nauki w Hogwarcie w dobrym stanie – odparła z groźbą w głosie, na co tamci się zaśmiali, choć ona wcale nie żartowała. Oczywiście swoje zadanie ukończyli jako pierwsi i z najlepszym wynikiem (ponieważ cała trójka była bardzo dobra z tego przedmiotu), a potem mogli się udać na obiad do Wielkiej Sali. Neville i Hermiona zwykle skupiając się tylko na drodze do swojego stołu nie przejmowali się niczym innym, ale teraz gdy w trójkę weszli do środka oboje zorientowali się, że będą musieli się rozdzielić, co nie bardzo im pasowało.
– Luna, um, a nie chciałabyś może usiąść z nami przy stole? – zapytał Neville, na co dziewczyna zareagowała ze stonowanym entuzjazmem.
– Świetny pomysł! I tak nie mam z kim rozmawiać przy stole Ravenclaw – Hermiona uśmiechnęła się szeroko i wszyscy trzej usiedli wśród ochoczo gawędzących ze sobą Gryfonów. Dziewczyna poczuła doskwierający jej głód, dlatego natychmiast zabrała się za pałaszowanie gulaszu.
– Cóż to za apetyt, Hermiono? – zaśmiał się Neville przełykając swojego naleśnika.
– To chyba przed kolejnym spotkaniem z Draconem – powiedziała spokojnie z lekkim uśmiechem Luna.
– Chyba tak – przyznała jej rację.
– Co zamierzacie robić dzisiaj?
– W tym problem, że nie wiem. Nie myślałam nad tym i niczego nie planowałam, bo Malfoy znowu wyskoczyłby ze swoim 'nie ustaliłaś tego ze mną, zrobimy tak jak mi się zechce' – powiedziała Hermiona naśladując jego głos, na co tamci zachichotali.
– Więc może powinnaś to z nim obgadać? Aby uniknąć w przyszłości takich sytuacji? – zaproponowali.
– Chyba żartujecie, nie zniosę takiego upokorzenia – oburzyła się. – Nie mam zamiaru utrzymywać z nim większego kontaktu niż to konieczne, do tego nie chcę dawać mu powodu i okazji do wyśmiewania się – Hermiona prychnęła sama do siebie i pospiesznie zabrała swoją torbę. – Ja już zjadłam, idę teraz do biblioteki. Jakby co, widzimy się później.
I ruszyła w stronę wielkich drzwi wyjściowych. Niektórym wydawałoby się to dziwne, że Gryfonka wciąż tak często odwiedza bibliotekę, gdyż byliby przekonani, że zna ją całą już na pamięć. Cóż, nie byli daleko od prawdy, lecz głównym powodem jej przychodzenia do biblioteki było to, że Hermiona naprawdę uwielbiała spędzać tam czas. Spokój i cisza, jakie zawsze tam panowały pozwalały jej się zrelaksować, skupić i oderwać od rzeczywistości. Mogła w samotności przeglądać książki, które jej się przydadzą bądź do których po prostu lubi wracać. Wiązała z biblioteką oraz z tymi książkami wiele przyjemnych wspomnień. Kolejnym plusem był fakt, iż zwykle nie napotykała tam przynoszących jej utrapienie ludzi tak, jak na korytarzu. Z biblioteki zazwyczaj korzystają osoby na nieco wyższym poziomie intelektualnym, przez co czuła jeszcze większy komfort. I być może dlatego też tak zdziwiła ją tam obecność Blaise'a Zabiniego. Brwi od zaskoczenia podskoczyły w górę, a szatynka przechodząc obok zerknęła lekko, by zobaczyć, który dział przeszukuje. Jeśli się nie myliła szukał czegoś w temacie magicznych zwierząt, ale szczegóły nie bardzo ją obchodziły, więc bez wzruszenia ruszyła dalej. Konfrontacja z Blaisem nie była jej teraz potrzebna. Chociaż...Luna i Neville mieli trochę racji, że powinna po wczorajszej sytuacji zabezpieczyć się na dziś i na następne dni, chociażby po to, by nie robić zamieszania i nie zawieść Flitwicka. A Ślizgon mógł jej się bardzo posłużyć, jako iż był najlepszym przyjacielem jej partnera z zaklęć. Dziewczyna gwałtownie cofnęła się do tyłu i zawołała:
– Ej, Zabini.
Chłopak od razu uniósł wzrok znad książki, a jego usta rozszerzyły się w uśmiechu, kiedy ją zobaczył.
– Granger! Co jest grane? – zapytał luzackim tonem i nadal trzymając książkę w ręku podszedł bliżej niej. – Jestem mile zaskoczony, że mnie pierwsza powitałaś.
– Potrzebuje cię do czegoś.
Mina czarnoskórego lekko spoważniała.
– Słucham.
– Nie jest to jakieś wielkie wyzwanie, nie martw się. Ale chciałabym, żebyś przekazał Malfoy'owi, że przydałoby się ustalić, za co zabieramy się na dzisiejszych zajęciach dodatkowych – powiedziała wyniośle.
– I naprawdę nie możesz mu tego powiedzieć sama? Przy okazji dogadać się w sprawie tych planów? – spytał z uniesionymi brwiami, jakby spodziewając się czegoś takiego z jej ust.
– Nie, nie mogę. Właśnie dlatego się odezwałam, bo ty nie będziesz miał żadnych problemów z przypomnieniem mu, iż zobowiązał się do nauczania, a sam jeszcze nie wie czego – w Gryfonce narastało zirytowanie, co dało się usłyszeć w jej głosie.
– A ty byś miała z tym problemy? – uśmiechnął się znacząco po czym wzniósł oczy ku górze. – Jak dzieci, nie potrafią się dogadać. Temu źle, tej też niedobrze – westchnął, lecz po chwili jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. – A co będę z tego miał? – wyszczerzył swoje białe zęby patrząc na nią znacząco.
– Moją aprobatę? – zmarszczyła czoło.
– Niech ci będzie. Tym razem się nią zadowolę – powiedział i zamykając książkę udał się w stronę pani Pince z zamiarem wypożyczenia jej. To był już koniec rozmowy, więc Hermiona mogła pójść tam, dokąd wcześniej zmierzała i na chwilę uspokoić swoje myśli.

—————

Blaise znalazł Dracona dopiero pod klasą, w której miała się niedługo rozpocząć numerologia. Chłopak przeglądał z uwagą strony podręcznika i nawet nie dostrzegł zasiadającego obok przyjaciela. 
– Przekazuję ci wiadomość od Granger – na te słowa blondyn uniósł zdziwiony głowę.
– Co? Jaką?
– Właściwie to nie jest nic konkretnego tylko coś tam o tym, że powinniście zaplanować, czego dokładnie będziecie dzieciaków uczyć na następnych zajęciach – kiedy skończył Malfoy przybrał politowany wyraz twarzy i uniósł jedną brew do góry.
– Ta wiadomość rzeczywiście bardzo dużo zmieniła – mruknął z kpiną w głosie.
– Pytałem jej, dlaczego musi prosić o to mnie i doszedłem do wniosku, że Granger się chyba wstydzi do ciebie podejść i zagadać – uśmiechnął się chłopak i zatrzebiotał aktorsko rzęsami.
– Wstydzi? – Draco prychnął. – Po prostu nie chce.
– Dlatego może ty to zrobisz.
Teraz to już w ogóle Dracona zszokował. Nie dość, że na patrolach bawi się z Gryfonką w najlepsze to jeszcze proponuje jemu, aby się do niej odezwał.
– A niby po co?
– No właśnie nie wiem. Może ty mi powiesz?
– Blaise...
– Rób jak chcesz, ale ja też prowadzę swoje lekcje i traktuję je bardzo poważnie, dlatego wiem, że nie powinno się przekazywać ważnej wiedzy z partyzanta. Do tego twierdzę, iż mała pogawędka ze swoim dawnym obiektem obelg byłaby dla ciebie samego dużym krokiem w przód i wydaje mi się po rozmowie z nią i po wiadomości, jaką kazała ci przekazać, że ona też tego od ciebie oczekuje. Tak tylko mówię – Blaise wzruszył ramionami i nie czekając na przyjaciela wszedł do klasy. Malfoy czuł się rozdarty. Zabini wiedział, jak go podejść, bo nic ostatnio chyba nie robiło na nim takiego wrażenia jak jego psychologiczne wywody. Chłopak miał dużo racji, czego nie chciał mu przyznać. Dlaczego proste, niewymuszone odezwanie się do zwykłej osoby było dla niego takie trudne? Pewnie właśnie z powodu, iż kiedyś tak bardzo się nienawidzili, co trwa do dziś, a przynajmniej z jej strony. Wczoraj mógł udawać, że go to nie obchodzi i że nie zamierza jakoś zmieniać swoich stosunków z nią, aby przetrwać jakoś te wspólnie prowadzone zaklęcia, ale Blaise uświadomił mu dzisiaj, że może wyjść mu to na lepsze. Bo Draco bardzo chciał mieć dobry powód, dla którego mógłby wybaczyć sobie okrucieństwa, których kiedyś się dopuszczał. Pragnął zmienić swoje życie i zachowanie tak, aby niechciana łatka została z niego starta. Ale w czym mogła mu się tu przydać Granger? Ona wręcz mogłaby mu przeszkodzić zważając na to, jak obojgu ciężko jest przebywać razem w jednym pomieszczeniu. Przez taką presję Draco mógłby czasem stracić kontrolę nad sobą i zatopić wszelkie szansę na odbudowanie nowego siebie. Dlatego więc nie widziało mu się rozmawianie z nią przed zajęciami dodatkowymi. Trudno, ustalą po krótce, co i jak, kiedy już tam się spotkają i ruszą dalej. Z ich wiedzą nie będzie z tym żadnego problemu.

unsteady | malfoy x granger Where stories live. Discover now