[4]

1K 52 6
                                    

Następnego poranka Hermiona budząc się w dormitorium w kolorach Gryffindoru pomyślała, że to sen. Dopiero po chwili otrząsnęła się i złączyła wszystkie fakty. Niewiele zwlekając, wstała na nogi i żwawym krokiem udała się do łazienki. Wstała jako pierwsza z dziewczyn, mimo iż niektóre z nich już nie spały. To dobrze, bo Hermiona lubiła skorzystać pierwsza z porannej toalety, kiedy była jeszcze ona w miarę czysta i ogarnięta. Zazwyczaj zajmowało jej to maksymalnie 15 minut, tym razem nie było inaczej. Zwarta i gotowa poprawiła kołnierzyk koszuli wystającej spod narzuconego na nią sweterka i skinęła do samej siebie w lustrze głową. Pamiętała, że zanim szła na śniadanie siadała w wolnym miejscu i czytała to, co miała pod ręką, a zwykle była to książka do lekcji, którą miała na pierwszej godzinie danego dnia. Wiedziała także, że jej rutyną było studiowanie przed rokiem szkolnym wszystkich podręczników i robienie potrzebnych krótkich notatek na lekcje. Ale ten rok był zupełnie inny niż poprzednie, w tym roku nie ruszyła żadnej przedmiotowej książki aż do dziś. Hermiona siedziała w fotelu przeglądając zagadnienia z zaklęć, które mieli dzisiaj jako pierwsze, by móc określić na jakim poziomie będą operować w siódmej klasie. Gdy zegar wybił 7:30, ruszyła na śniadanie, by spędzić tam trochę czasu i móc na spokojnie udać się do klasy. Wszystkie jej współlokatorki już pewnie zdążyły się umalować i udać  do Wielkiej Sali, a ona mimo, iż nie potrzebowała dużo czasu na stanie przed lustrem, była ostatnia. Dean Thomas z daleka przywitał ją wesoło i zachęcił by usiadła obok niego.
- Cześć Hermiono, jak się dziś czujesz? Podekscytowana pierwszym dniem lekcji? – dziewczyna nalała do swojego kubka herbatę i uśmiechnęła się w odpowiedzi. – Jakoś nie bije od ciebie entuzjazmem.
– Wiem, może to dlatego, że trochę się boję tego roku szkolnego. Nie chodzi mi o naukę, ale o...całą pozostałość.
– Ale z nauką też będzie ciekawie. Wciąż nie wiemy, co McGonagall takiego wymyśliła, że trzyma nas w napięciu – Hermiona nie chciała wspominać, że jej na ten temat coś napomknęła dlatego zabrała się za spożywanie nałożonej na talerz jajecznicy.

–––––––––––––––

– Halo, Ziemia do Malfoy'a! – Draco podskoczył lekko, gdy Theodor siedzący obok wydarł mu się do ucha.
– Spieprzaj, Nott – blondyn złapał się za pulsujące od hałasu miejsce i odsunął na bezpieczną odległość od chłopaka. Od pewnego czasu naprawdę jedyną osobą, której ufał był Blaise, więc przebywanie w towarzystwie innych i udawanie, że wszystko gra było dla niego męczarnią.
– Chciałem się ciebie spytać, co myślisz o spotkaniu, które dzisiaj organizuje McSztywna. Tylko my trzej zostaliśmy zaproszeni – kontynuował Theodor.
– A jakie mogę mieć? Nic jeszcze nie wiemy na ten temat – odwarknął.
– No ale wiesz, myślałem, że może nie chcesz wchodzić w jakiekolwiek interakcje z innymi domami i uczniami, bo-
– Bo co? Bo nie wszyscy są czystej krwi? To chciałeś powiedzieć? – Blaise dopiero teraz, gdy Malfoy na głos zaczął pluć na kolegę jadem, zareagował.
– No wiesz, byłem ciekawy czy wciąż tak myślisz...
– Draco, może już pójdziemy pod klasę? Chyba, że chcesz dokończyć – wskazał na talerz blondyna. Chłopak wściekły wstał od stołu.
– Nie. I tak było niedobre – wycedził po czym nie czekając na przyjaciela szybkim krokiem opuścił Wielką Salę.
– Co mu odbiło? – zapytał go jeszcze zdezorientowany Nott. Blaise wzniósł oczy ku górze.
– Jesteś idiotą czy co? Myślisz, że którykolwiek z nas by tu był, gdybyśmy nie zmienili swojego myślenia? - Theodor nie zdążył mu odpowiedzieć, bo ten wyszedł z Wielkiej Sali w ślad za przyjacielem. Kiedy  dotarł na miejsce zastał tam opierającego się o ścianę z rękami w kieszeniach Dracona, którego wzrok wbity był w posadzkę.

– Mam nadzieję, że nie przejąłeś się  słowami jakiegoś kretyna – zaczął. 

– Nie. Ale uświadomił mi, że łatka nietolerancyjnego Śmierciożercy tak łatwo ze mnie nie zniknie.

unsteady | malfoy x granger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz