"Sylwestrowy zawrót głowy" Part 1/5

1K 74 51
                                    



To był wyjątkowo ciepły, grudniowy dzień. W zasadzie ostatni tego roku. Jeszcze wczoraj na ulicach leżało trochę śniegu ale poranne słońce momentalnie zamieniło go w zabłoconą, brunatno-zielonkawą maź przypominającą bagno.

Ciężko było jednoznacznie określić tą przedziwną pogodę.

Lato długo nie chciało dopuścić do głosu jesieni, a teraz jesień nie pozwala wyrazić się zimie. Nawet liściom nie spieszyło się z opuszczeniem gałęzi drzew, zaledwie miesiąc temu pobocza ulic i chodniki były dosłownie w nich skąpane.

Chociaż zaczął się poniedziałek już od wczesnych godzin w Londynie nie brakło zabieganych, roztargnionych i przeciskających się ulicami ludzi. Samochody, rowery, skutery, autobusy i metro. Miasto tętniło życiem bardziej niż kiedykolwiek.

Kolejki po trunki, te droższe i tańsze spokojnie można było liczyć w metrach, a przekąski typu chrupki, chipsy, orzeszki czy czekoladki znikały ze sklepowych półek w zastraszającym wręcz tempie.

Wszyscy odpowiedzialni, pracujący i dojrzali obywatele popędzili do pracy, sklepów, obowiązków...tylko...

Sherlock przetarł powieki i odkrywając kołdrę wyciągnął rękę po omacku próbując namierzyć telefon. Smukłe palce szybko pochwyciły urządzenie wibrujące na małej, nocnej szafce.

Ziewnął, przymknął oczy i jeszcze powtórzył ziewanie, tak ze cztery razy. Dla pewności, i dobrego dotlenienia, rzecz jasna. 

- Jedenasta czterdzieści siedem...- wychrypiał nisko zerkając na zegarek po czym z powrotem zanurzył się w pościeli aż po sam czubek rozczochranej głowy. W normalnych okolicznościach nawet by go to zdziwiło, ale nie tym razem. Uśmiechnął się kącikiem ust dostrzegając kilka nieodebranych połączeń i dwie nowe wiadomości.

Wszystkie od Watsona. Sama myśl o blondynie mimowolnie przywoływała na jego twarz ten szczery grymas radości. 

"John, jesteś w pracy? SH"- wystukał szybko ignorując treści sms'ów powyżej . Oczywistym było ,że gdyby doktor został w mieszkaniu nie wydzwaniał by do niego od prawie siódmej rano. Sherlock był dziś jednak nienaturalnie zaspany i w niepokojąco dobrym humorze.

Nie minęło kilka sekund jak otrzymał wiadomość zwrotną.

"Chryste, Sherlock! Nareszcie odpisałeś! Już prawie wychodziłem z przychodni sprawdzić czy wszystko z Tobą w porządku!"

Detektyw zmarszczył brwi w konsternacji, jednak nim zdążył dopytać doktor już wyświetlił się mu jako połączenie przychodzące. Holmes westchnął męczeńsko przesuwając kciukiem po zielonej ikonie.

- Wiesz ,że nie lubię rozmawiać przez telefon...-burknął ledwo przyłożył urządzenie do ucha.-co się...

- Trudno, wytrzymasz ten jeden raz - rzucił ostro John tonem nie znoszącym sprzeciwu- Nie będę cały czas odpisywać, mam tu teraz prawdziwe urwanie głowy - dodał już nieco spokojniej – co się dzieję? Od dobrych kilku godzin nie mogłem się z Tobą skontaktować.

-Dopiero wstałem- oznajmił dumnie Holmes jakby osiągnięcie to doktor miał oprawić mu w ramkę i postawić na honorowym miejscu. Zapadła pomiędzy nimi kompletna cisza lecz po chwili Watson wyrwał się z transu i odchrząknął wyraźnie skonsternowany.

- To dobrze...

Widocznie przygotował już odpowiednią pogadankę na temat nieodpowiedzialnego wybiegania z mieszkania od samego rana w poszukiwaniu nie wiadomo czego, nie wiadomo gdzie i po co, na dodatek bez telefonu. W końcu kto mógł wiedzieć co tym razem strzeli detektywowi do tego genialnego łba?

"Sylwestrowy zawrót głowy" Johnlockحيث تعيش القصص. اكتشف الآن