7.

320 18 15
                                    


W Rivendell znalazłam się trzy dni temu, a już znałam niemal na pamięć cały pałac przez codzienne plotki i spacery z Arweną. Czułam się tutaj jak w domu, gdzie miałam swobodę, radość i spokój. Z wiadomości od Gandalfa z poprzedniego dnia dowiedziałam się, że Frodo był bliski przebudził i jak tylko to się stanie to ma odbyć się uczta na jego cześć. Analizując przebieg historii książki okazało się, że to właśnie dzisiaj do Rivendell mieli przybyć uczestnicy rady Śródziemia, elfowie, krasnoludy i Boromir z Gondoru. Nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć ich wszystkich na własne oczy.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okno. Otworzyłam oczy i ujrzałam wspaniały widok- mój pokój oświetlony przez światło wschodzącego słońca. Nadal się tym zachwycałam pomimo kolejnego dnia w nim spędzonego. Poprzedniego wieczora razem z Aragornem siedzieliśmy w bibliotece Elronda, a następca tronu kolejno pokazywał mi książki, które mogły mnie zainteresować. Były one o historiach elfów, krasnoludów, numenoryjczyków, a niektóre z nich były słownikami z językami Śródziemia. Najbardziej zaciekawiła mnie księga zawierająca informacje o magicznych istotach i zaklętych przedmiotach. Dowiedziałam się z nich wiele przydatnych rzeczy, które mogłam później wykorzystać, jednak żałowałam, że już niedługo musiałam opuścić Rivendell, przez co już nie mogłabym przeczytać innych ksiąg.

Powoli wstałam podpierając się rękoma, kiedy poczułam jak w plecach przeskakują mi kręgi. Pisnęłam cicho i rozciągnęłam się nieznacznie nastawiając prawidłowo stawy. Tego dnia byłam wyspana jak nigdy. Było bardzo wcześnie co wywnioskowałam po dość nisko znajdującym się nad horyzontem słońcu i chłodnym powiewie wiatru. Skocznym krokiem ruszyłam do łazienki, załatwiłam swoje potrzeby i wzięłam szybką kąpiel, przy czym uśmiech nie schodził mi z twarzy. Kiedy byłam już czysta poszłam się ubrać śpiewając pod nosem pierwszą lepszą piosenkę na dobry dzień z mojego świata.

Przeszukując szafę znalazłam w niej kolejną śliczną suknię. Była w kolorze wrzosu, który niekiedy zamieniał się w jasny lawendowy. Górną część miała wiązaną na krzyż tworząc grube ramiączka, które łączyły się z tyłu. Była ona zdobiona srebrnymi kamieniami i wzorami zawijającymi się aż do pasa. Spódnica była szersza niż w sukni, którą ubrałam poprzedniego dnia, równo bogato zdobiona co gorset. Na ramiona zarzuciłam znalezioną białą chustę, która tego dnia zastąpiła mi moją ulubioną bluzę.

Podeszłam do toaletki i zrobiłam sobie długiego, dobieranego warkocza na bok. Moja przydługa grzywka sama zawinęła się na bok, co dodawało mojej twarzy dziwnego dziewczęcego uroku, którego nigdy nie było widać przy męskich koszulkach i dresach. Całość kompozycji stroju prezentowała się wspaniale. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i dostrzegłam, że na szyi cały czas miałam czarny ślad, jednak tak jak mówiła Arwena zaczął powoli zanikać. Na tą myśl uśmiechnęłam się do siebie z ulgą.

Nagle usłyszałam bardzo ciche pukanie do drzwi. Była to znajoma pół-elfka, która po chwili weszła do pomieszczenia. Z twarzy nie schodził jej uśmiech i zachwyt na mój widok aż do posiłku. Udałyśmy się razem na śniadanie na którym jak zwykle zjawili się wszyscy mieszkańcy Rivendell i moi towarzysze, a po tej porannej uczcie powędrowałyśmy obie na spacer po pałacu Elronda, co stało się naszą rutyną.

W południe ruszyłyśmy do głównego wejścia, byłam bowiem przekonana że już niedługo mieli zjawić się tajemniczy gość, których przewidział Elrond w swoich wizjach. Nie mówiłam tego dziewczynie pewna, że sama wiedziała już od dawna o co mogło mi chodzić.

Idąc kolejną ścieżką dookoła budynku kątem oka ujrzałam w oddali znajome, małe osóbki, których dziwnym trafem wcześniej nie spotkałam. Był to Bilbo i Frodo. Uśmiechnęłam się szeroko widząc ich wesołe twarze. Nie sądziłam że dane mi będzie jeszcze spotkać staruszka z Shire'u, chociaż wiedziałam że gdzieś kręcił się po posiadłości ojca Arweny.

"Nie z tego świata"- LOTR FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz