6.

272 17 8
                                    

Do moich oczu dostało się jasne światło słońca, które bardzo mnie drażniło. Wszystko mnie bolało, w szczególności szyja i nogi, a zakwasy tylko pogarszały sprawę. Nagle zorientowałam się, że nie leżę na ziemi, ponieważ nic pod sobą nie czułam, było to uczucie jakbym wisiała w powietrzu. Otworzyłam powoli powieki unosząc nieznacznie głowę, a moim oczom ukazała się twarz Obieżyświata. „ Co....... COO?!!!". Mój towarzysz niósł mnie na rękach, na co szeroko otworzyłam oczy i zaczęłam się wiercić nie do opanowania. Zszokowany mężczyzna puścił mnie, a ja upadłam z impetem na ziemię.

- AŁAAA!!!!!!!!!- wydarłam się z bólu.

Uderzyłam plecami w pewien duży kamień, po którym nie było szans aby nie pozostał co najmniej siniak. Wykrzywiłam się jak by mnie coś opętało i padłam z powrotem na ziemię bez ruchu. Przez dobrą minutę leżałam bez ruchu kiedy w końcu postanowiłam wstać, co wyszło mi z niemałym trudem. Ból niemalże przebijał mnie na wylot, nagle poczułam jak coś mi przeskoczyło w kręgosłupie, przez co pisnęłam.

- Co z tobą jest nie tak?!- krzyknął na mnie zdenerwowany moim zachowaniem Aragorn.

- NIE TYKAĆ!!- odwróciłam się do niego odsuwając się jeszcze bardziej do tyłu.

Szok i wyraz kompletnego załamania widniał na twarzy ciemnowłosego jeszcze długo. W pewnym momencie usłyszałam głośne śmiechy. Spojrzałam w stronę z której dochodziły. Stała tam trójka Niziołków o blond włosach. Zmarszczyłam wściekle brwi i zrobiłam minę zabójcy, na co wszyscy zesztywnieli momentalnie. Zamknęłam na chwilę oczy i nabrałam głęboko powietrze w płuca rozmasowując bolący krzyż, a następnie ramiona. Już nieco spokojniejsza zaczęłam się rozglądać po otoczeniu. Byliśmy w jakimś dziwnym lesie pełnym drzew, które miały w sobie coś niesamowitego, magicznego, a ich liście pomimo jesieni nadal wydawały się zielone i przepiękne. Pomimo nich niczym innym się nie różniły, jednak miały w sobie dziwną energię, której nawet nie potrafiłam opisać. Coś innego niż uczucie przy pierścieniu Saurona, odwrotnego, ale równie przyciągającego uwagę. Czuć było, że to dobra magia, jeżeli tak miałam opisać tą aurę. Na niebie górowało słońce, które pomału chyliło się ku zachodowi. Nagle zorientowałam się, że nigdzie nie ma Froda.

- Czy Arwena zabrała Froda?- zwróciłam się do Obieżyświata, aby upewnić się, że wszystko jest tak, jak miało być.

Obieżyświat ponownie spojrzał na mnie zaskoczony, ale już wiedział, że nie powiem mu skąd to wiem.

- Tak. Ruszyli konno.

- Całe szczęście. Czyli chyba muszę bardziej na filmie polegać, bo w książce był Glorfindel.- wypuściłam powietrze z ust nieco uspokojona dobrymi wieściami, ale i zirytowana niezgodnością historii poznanej w książce.- A miało być tak pięknie. Gdzie jesteśmy?

- Dochodzimy do Rivendell. Za parę minut będziemy w pałacu Elronda.

- Czyli obudziłam się w sam raz.- uśmiechnęłam się szeroko spoglądając znowu na towarzyszy i skocznym krokiem podeszłam do Niziołków.- To idziemy dalej?

- Z tobą jednak coś jest nie tak.- skwitował Sam.

- Owszem. Zaraz. A gdzie mój plecak?!- stanęłam jak wryta szukając swojej zguby.- Miałam tam telefon! Nie mogłam go zgubić przecież!

- Tutaj.- Merry oddał mi go.

Wzięłam z jego ręki swoją własność i zaczęłam przeszukiwać wszystkie kieszonki. Był. Nie zgubił się. Odetchnęłam z ulgą i założyłam plecak na plecy.

- Dzięki.- uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił gest.

Całą drogę do pałacu Hobbici opowiadali mi o tym, co się działo, kiedy byłam nieprzytomna. O przybyciu do miejsca z opowieści o trolach Bilba, o przybyciu Arweny i zranieniu Froda na Wichrowym Czubie.

"Nie z tego świata"- LOTR FanfictionWhere stories live. Discover now