*Chapter Twenty Nine*

1.1K 40 0
                                    

Justin's POV

-Isabel? - moje źrenice się powiększyły z chwilą gdy ujrzałem tą kobietę. Nie to żebym, był zaskoczony ale naprawdę miałem cichą nadzieję, że jej nie spotkam. Jak to mówią nadzieja matką głupich.

-Brawo.. Jeszcze poznajesz swoją starą opiekunkę... -zaśmiała się cicho ale w jej głosie mogłem wyczuć przebiegłość.

-Masz dopiero 40...parę lat.. Nie jesteś aż taka stara.-oblizałem usta lustrując ją wzrokiem. Hej, to nie jest tak że jestem jakimś zboczeńcem aby brać się za starsze kobiety ,a szczególnie za Isabel ale cholera, ona ma 40...Ileś lat a ciało którego pozazdrościć mogą jej niektóre z modelek VS. Jestem tylko człowiekiem i pomimo wspomnień z nią związanych oraz wstrętu do jej osoby nadal podziwiam jej tyłek i cycki.

-Dziekuję Justin ale twój sarkazm nie jest mi potrzebny..-Prychnęła na co przewróciłem oczami. Zawsze mogłem jej powiedzieć że wyglada jak wysuszony banan.

-Cokolwiek. Co tutaj robisz? - Powiedziałem unikając kontaktu wzrokowego i skupiajac sie na poprawieniu swojego krawatu, który się poluzował.

-Są urodziny twojego ojca...- wyjaśniła ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że to bullshit.

-No tak... Isabel McQueen nie mogłaby opuścić takiego wydarzenia.. -Ponownie przewróciłem oczami co wiem, że nie jest grzeczne tylko ja naprawde nie mogłem się powstrzymać.

-Nie uczono cię, że nie przewraca się na ludzi oczami? -uśmiechnęła się bezczelnie i przysięgam że byłem bliski wybuchu.

-Pewna niania coś wspominała ale później i tak zaczęła bawić się moim kutasem. -warknąłem.

-Miałeś 5 lat napewno coś ci się przyśniło-Prychnęła.

-Tylko nie zmieniło się to nawet jak miałem 16 lat. - splunąłem gdy obok mnie pojawiła się Emily.

-Coś nie tak? - zapytała spoglądając raz na mnie, raz na Isabel i kładąc dłoń na moim ramieniu w celu uspokojenia mnie co nie ukrywam trochę pomogło.

-Wszystko w porządku... -powiedziałem odwracając się.

-Nie przedstawisz nas sobie?- zapytała Isabel w momencie gdy miałem odejść razem z Emily i wykonać taniec za który bądź co bądź zapłaciłem grubą kasę. Westchnąłem i spojrzałem na nią.

-To jest Emily.. -wskazałem na dziewczynę.- Emily.. To jest Isabel. -mruknąłem, a dziewczyna lekko zbladła. Kurwa nie mówcie, że ona o czymś wie.

-Miło mi poznać..-Emily wyciągnęla w jej strone dłoń, a Isabel ją ścisnęła.

-Mnie również... Nie będę wam dłużej przeszkadzać... Bawcie się dobrze..-uśmiechnęła się pod nosem i odeszła, a ja razem z Emily poszliśmy na parkiet.

-Znałaś ją wcześniej?- Zadałem pytanie, które już od dłuższego czasu siedziało mi w głowie.

-Nie, czemu tak myślisz?- Zmarszczyła czoło, patrząc mi w oczy.

-Po prostu zachowałaś się jakbyś skądś ją znała.. -mruknąłem i pochyliłem Emily nad swoim kolanem pozując do zdjęcia.

-Po prostu... Kiedyś przez sen krzyczałeś jej imię..- wyjaśniła. Kurwa.

-Możliwe.. -odpowiedziałem chłodno chcąc zakończyć ten temat. Nie zamierzałem opowiadać Emily o swoim wcześniejszym życiu, a tym bardziej o dzieciństwie.

-Coś cię z nią łączy?-zapytała, podczas gdy ja nią obróciłem.

-Można tak powiedzieć... Była moją nianią.. - odpowiedziałem, na co skinęła głową. Muzyka ucichła więc ukłoniliśmy się wzajemnie i wróciliśmy na miejsca przy stoliku. Rozejrzałem się po ogrodzie aby znaleźć wzrokiem kogoś z kim mógłbym porozmawiać. Niestety nikogo takiego nie widziałem. Westchnąłem i wziąłem od jednej z kelnerek kieliszek szampana po czym wypiłem go jednym ruchem. Odetchnąłem i oparłem wygodnie na krześle. W pewnym momencie do Emily podszedł jakiś chłopak i poprosił o taniec. Wydawał mi się znajomy ale nie przyglądałem mu się ze względu na natłok myśli w mojej głowie. Skinąłem i pozwoliłem aby Emily poszła z nim na parkiet. Nalałem sobie czegoś mocniejszego i powoli sączyłem trunek czując przyjemne i niosące ulgę pieczenie w gardle.

How To Love ?Where stories live. Discover now