*Chapter Seventeen*

10.3K 68 10
                                    

*Emily's POV*

Obudziły mnie, promienie słońca wpadające przez odsłonięte rolety. Ziewnęłam głośno i przeciągnęłam krzywiąc się. Siniaki, które zrobił mi Justin nadal bolały, a wczorajsze zajście temu nie pomogło. Doszły za to następne na biodrach. Westchnęłam ściągając nogi z łóżka i okręcona prześcieradłem wybiegłam z pokoju zabaw do swojego. Miałam szczęście, ze nikt mnie nie widział. To byłoby...żenujące? Tak, myślę ,że to dobre określenie dla takiej sytuacji. Zrzuciłam z siebie materiał i poszłam do łazienki odkręcając wodę. Przejrzałam się w lustrze. Mój makijaż był lekko rozmazany, a włosy poplątane. Westchnęłam wchodząc do wanny z gorącą wodą. Dokładnie umyłam całe swoje ciało i wyszłam owijając się w puszysty, biały ręcznik.* *Wyszłam tak z łazienki i skierowałam do garderoby*. *Wyciągnęłam z niej krótką, kremową sukienkę i szpilki w takim samym kolorze.* *Rozczesałam włosy i* *zostawiłam rozpuszczone, po czym wyszłam z pokoju. Skierowałam się do salonu ale nikogo tam nie znalazłam. Z nadzieją ,że nie jestem sama poszłam do kuchni. Bingo! Krzątała się po niej Alison.*

*-Dzień Dobry!- Powiedziałam siadając na wysokim krześle przy blacie.-Dzień Dobry kochaniutka... Jak się spało?- Zapytała wsadzając jakieś mięso do piekarnika.-Umm.. Dobrze,dziękuję.- Odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.-Zjesz coś?- Zapytała otwierając lodówkę. Wstałam i podeszłam do niej patrząc przez jej ramię.-Jeju.. ile jedzenia..-Szepnęłam otwierając szerzej oczy. Tam było dosłownie wszystko.-Mark był dzisiaj na zakupach. Pan Bieber go wysłał, ponieważ wieczorem mają przyjść jacyś ważni goście..-Uśmiechnęła się przyjaźnie.-Dziwne.. nic mi nie mówił.. ale to nic.. zapewne masz dużo roboty. Nie przeszkadzaj sobie ja zjem coś na mieście. I tak muszę wyjść załatwić kilka spraw.. -Westchnęłam i wróciłam na górę do swojego pokoju zabierając torebkę, a następnie wychodząc z domu. Rozejrzałam się po placu szukając Marka. Wzięłam głęboki wdech i poszłam w stronę męzczyzny, który rozmawiał z Paul'em.-Witajcie.. -Powiedziałam z uśmiechem spoglądając na Paula. Puścił mi oczko, na co zachichotałam.

-Panno Wood.-Mark skinął delikatnie głową patrząc w moją stronę.

-To ja już lepiej wrócę do pracy.. -Paul zaśmiał się i wrócił do ogrodu.

-Mark.. mam do ciebie prośbę...- Powiedziałam przygryzając delikatnie dolną wargę i patrząc na mężczyznę.

-Jestem do Pani usług Panno Wood..- Powiedział uśmiechając się nieznacznie. Wow. To dopiero wyczyn , szczególnie u tak poważnego mężczyzny jak on. W sumie to chyba drugi raz ,odkąd go znam, gdy to zrobił.

-Mógłbyś zawieźć mnie do pracy Justina?-Zapytałam z uśmiechem i nadzieją spoglądając w jego oczy.

-Oczywiście, tylko najpierw muszę zadzwonić do Pana Biebera i go o tym powiadomić-Powiedział wyciągając z kieszeni swoją komórkę.

-Mark, nie, czekaj.. -Zatrzymałam go.- Chodzi o to, że nie chcę aby Justin o tym wiedział... taka niespodzianka.. -Powiedziałam ponownie z nadzieją na niego patrząc.

-Pan Bieber wyraźnie powiedział,żemam go informować o każdym Pani ruchu oraz odwiedzinach.- Powiedział jak dla mnie zbyt oficjalnie. Przewróciłam oczami.

-Może i tak ale jestem pewna ,że nie miałby Ci tego za złe.Tym bardziej, że potrzebuje małej przerwy w pracy.. -Powiedziałam licząc ,ze może w końcu mi się uda. Mark zamyślił się po chwili głośno wzdychając.

-Niech Pani wsiada.. -Powiedział zrezygnowany i otworzył mi drzwi od samochodu.

-Dziękuję.-Prawie pisnęłam wsiadając i kładąc swoją torebkę na kolanach. Mężczyzna wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił auto wyjeżdżając na drogę,a następne autostradę. Nerwowo stukałam palcami o kolana czekając aż dojedziemy. Muszę iść do Justina i zapytać o co chodzi z tymi gośćmi i czemu nic o tym nie wiem. Fakt. Jestem tylko jego dziwką ale powinnam wiedzieć o takich rzeczach. Westchnęłam i oparłam wygodnie głowę patrząc przez szybę. Po około godzinie wreszcie dojechaliśmy. Korki były niesamowicie duże. Wysiadłam z auta i powiedziałam Mark'owi aby na mnie zaczekał. Nie miałam w planie długo tam siedzieć. Chcę po prostu zapytać i wrócić. Weszłam do ogromnego biurowca i skierowałam się do recepcji.

How To Love ?Where stories live. Discover now