Part 22

2.6K 209 347
                                    





Oparty o murek relaksuje się zaciągając się papierosem pomieszanym z czystym zimnym powietrzem. Trudno było uwierzyć, że zaczynał się już drugi tydzień listopada i było w południe przeraźliwie zimno, jak jeszcze stosunkowo niedawno świeciło słońce i bez żadnych oporów mógł spacerować się nim delektując.

Kolorowe liście łamały się pod stopami przy każdym kroku i to, że było kolorowo, a nie szaro i smutno było nawet dobre.
Słyszy rytmiczne uderzanie dwóch dłoni o siebie. Marszczy brwi i patrzy na intruza który stanął obok i uśmiecha się klaszcząc w dłonie.

– Właśnie się dowiedziałem, że nie ma Hazzy, bo dostał ruję na imprezie. Nie miałem o tym pojęcia, ale jestem pewien, że widziałem jak udawałeś się w halloween na górę do jednej z sypialni, a tam gościłem Hazze. Brawo Tommo. Może się myliłem i na prawdę jesteś wielki. Chyba, że cię stamtąd wyrzucił. Wtedy cofam.

Nie odpowiada, po chwili wyrzucając fajkę i udeptując ją obcasem. Nick stał przed nim zachwycony i zaciekawiony w jednym, ale on był na siebie wściekły, że tak bardzo schrzanił swoją szansę. Styles był w tamtym momencie kompletnie bezbronny i poddałby się bez oporów temu co chce mu dać. Ale on tego nie wykorzystał. Zamiast być szarmanckim po prostu uległ pokusie by dać mu tego czego pragnie i oczekuje w tym stanie, czyli czułość i opiekę wiec ulżył mu i ululał do snu dając poczucie bezpieczeństwa. Mógł się bronić, że to dla dobra sprawy, chce go w sobie rozkochać bardziej, ale po co sobie utrudniać życie.
Miałby za sobą dobry seks i wygrany zakład.

– Szykuj przemówienie które dasz trenerowi przy rezygnacji. – mówi obojętnie ale perfidnie chcąc odejść.

– Ty wiesz, że chcemy mieć dowód? – Nick chwyta go za ramie i krzyżuje ręce na piersi jakby zupełnie olewając wiadomość o tym, że będzie musiał zrezygnować z pozycji kapitana – Styles nie jest łatwy i chociaż go lubię, chce wiedzieć czy na prawdę zdoła ktoś poskromić tę parszywą buźkę. Denerwuje mnie jego dominacja połączona z grzecznym usposobieniem i myślenie, że to on zawsze ma racje. Zasługuje na postawienie do pionu i pokazanie, że wcale nie jest taki najlepszy. – on sam unosi jedną brew, na ton którym mówi domniemany przyjaciel lokowanego wiedząc, że Nick w ten sposób go po prostu upokorzy ale to nie jego sprawa. Styles sam powinien czuwać czy ktoś przypadkiem nie chce go wykiwać. Oskarżał go, o próby zajęcia jego miejsca i chęci poniżenia go. Miał niewłaściwą osobę. To ten blondyn zainicjował cały zakład i od początku robi wszystko by ten się wykonał i zabrał Harry'emu ten kawałek godności dzięki której był poważaną alfą. To było aż śmieszne, że sprawcami tragedii najpopularniejszego chłopaka w szkole będą jego najbliżsi przyjaciele.

– Dostaniesz dowód. Nie martw się. Będziesz miał solidny materiał by zniszczyć Stylesa. – mówi bezczelnie klepiąc go po ramieniu. Nick chce zaprzeczyć ale uświadamiając coś sobie zaczyna się przeraźliwe śmiać. Ten śmiech był obrzydliwy. Wycofany i perfidny.

– Przejrzałeś mnie. Jesteś na prawdę dobry. Wiec już nie muszę udawać, że będę mu współczuł.

– Nie ma potrzeby.

– Interesy z tobą to przyjemność. Mam nadzieje, że jak będziesz go pieprzyć, będzie go cholernie boleć i będzie jęczał jak dziwka. – jego oczy się śmieją słysząc te słowa. Ale jest też  z niewidomych przyczyn poirytowany. Plan miał niezły. A Stylesa zgubi jego zaufanie nieodpowiednim osobom. Nie uda mu się wywinąć. Nawet by mu współczuł, gdyby chłopak nie był tak cholerną chodząca pewnością siebie. A może właśnie to go pociągało. To, jaki cięty ma język, jak chce wiedzieć wszystko, być wszędzie, jednocześnie będąc tak bardzo pięknym i słodkim.

Już ma odpowiedzieć ale Payne bezceremonialnie do nich podchodzi jakby spodziewając się o czym rozmawiają. Grimshaw nagle cichnie i go to nie dziwi, w końcu wyśmiewali się z ich naiwnego przyjaciela. Lepsze jest to, że mają okazje porozmawiać wspólnie z Liamem pierwszy raz od bardzo dawna, a on nie poruszył jeszcze jednej kwestii która go wkurwiała w tym gnojku, który za pewne chciał podkładać mu kłody pod nogi. Ale on był lepszy. Styles był na tyle szczery, że gdy go coś martwiło, podchodził i wyjaśniał. Pewnie głupi Payne nie pomyślał o tym, że on wie, iż specjalnie oddala lokowanego od jego planu by się z nim przespać.

• My fucking James Dean'• larry, ziam W TRAKCIE POPRAWEK !!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz