Part 15

2.8K 211 81
                                    



– Hazz..stary. Jasne. Ufam ci. Jesteś mądrym alfą. Nawet nie o ten dziwny widok mi nie chodzi. Po prostu Zayn. On..- przerywa blondyn wymachując rękami jakby nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. – Tak jakby zabawia się z paroma facetami. – wydycha i robi się czerwony, jakby pod wpływem intensywnego wzroku dwóch alf na sobie.

– Że co kurwa? – Harry jakby na chwile przytomnieje, zaczyna mrugać szybciej oczami, a Tomlinson niezainteresowany prycha, pochylając się z powrotem nad szyją bruneta i zostawiajac tam gwałtownie, odcisk zębów. Lokowany syczy, wbijając paznokcie w biceps starszego, nadal utrzymując kontakt wzorowy z przyjacielem. – Jak to? Jest pijany? – pyta odchylając szyje, kiedy niebieskooki szarpie za jego skórę, za pewne nie chcąc zostawić ani milimetra nie oznaczonego miejsca. To było cholernie podniecające. Inny alfa który chce pokazać, że ma przewagę i od do niego należy, a nie do kogo innego. Powinien sobie przywalić za tak idiotycznie myślenie, jednak nic nie mógł poradzić, że jego kutas w tym momencie to lubił, a ciało stawało się giętkie na jego dotyk. W tej chwili najważniejsza była przyjemność.

Był zamroczony. Rzadko ćpał. Można powiedzieć, że praktycznie nigdy. Nie był takim typem. Ale chciał pokazać temu dupkowi, że się nie boi. I teraz było mu przyjemnie i nie chciał by Tomlinson przestawał i tak na prawdę słowa przyjaciela nie odcisnęły się nad nim jak powinny. Nawet nie wstał z miejsca po prostu jęknął gdy poczuł jak alfa zaczyna wracać językiem do jego wrażliwych, świeżo zrobionych przez niego miejsc.

– Harry! Pobudka! To wyglada jak gdyby miał uczestniczyć w jakimś seksie grupowym. Ogarnij się błagam! Nie mam pojęcia czy jest pijany.– wymachuje ręką przed jego oczami chcąc by wyszedł z transu. Niall wiedział, że Styles był naćpany. Miał rozszerzone źrenice i był całkowicie oddany i miękki w ramionach innej alfy. Do tego Louisa który teraz patrzał na niego wściekle. Ale zignorował to, chcąc by przyjaciel mu pomógł. Nie da sobie rady z paroma alfami przy Zaynie. Był tylko zwykłą betą.

Czuje jak czyjeś silne ręce odrzucają go gwałtownie w tył. Nie ktoś tylko szatyn warczący, że ma spierdalać.

Harry fuknął na Louisa gdy ten popchnął Horana w tył by ten ich zostawił.

– Zostaw go Tomlinson. – próbuje odpychać ręce szatyna, który patrząc na niego nieco łagodnieje, nie słuchając się jego gestów i protestów, w dalszym ciągu chcąc wznawiać pieszczoty.

– Przerywał nam. Nienawidzę jak ktoś mi przerywa kochanie. – odpowiada szybko wplatając palce we włosy Harry'ego i to sprawia, że ten znowu jęczy poddając się. Znów daje się bezceremonialnie dotykać jakgdyby problem zniknął. I Niall zniknął. Przecież nie jest niewidzialny.

Patrzy na to trochę zdezorientowany czując się mniejszy, jednak szybko się opanowuje.

– Ziemia do Harry'ego. Zayn. Jest. W. Niebezpieczeństwie. – mówi ostrzej, jak najbardziej próbując nie patrzeć na rozgniewanego szatyna, który cudem jeszcze siedzi na tyłku i nie okłada go pięściami tylko zabawia włosami jego przyjaciela.

Lokowany jakby się wzdryga i zakłada nogę na nogę lekko potrząsając głową jakby chcąc wrócić do rzeczywistości. Był obsceniczny. Piękny, zarumieniony, zagubione loki odnajdywały się ładnie na jego twarzy, a usta się wydymały w nieszczęściu, że nie robi tego co powinien. Widział jak Louis patrzy na niego. Jak na jakiś smakowity kąsek. Wygłodniały wilk który ma w swoich obrotach niewinną owieczkę.

Tylko, że jego kumpel był tylko śliczną alfą i na pewno sobie poradzi. Tym bardziej do niczego nie dojdzie bo alfy nic nie robią z alfami. Przynajmniej tak to sobie chciał tłumaczyć. Mu też podobał się przyjaciel, ale co z tego. Z innymi rasami może istnieć tylko miłość platoniczna i ta mu odpowiadała. Kochał go jak przyjaciela.

• My fucking James Dean'• larry, ziam W TRAKCIE POPRAWEK !!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz