Rozdział 20

1.7K 123 13
                                    

-Wiem, że razem z chłopakami jesteście gangiem - ciągnęłam.

-Jak? Co? Nie.

-Wystarczy kłamstw - udawałam histerię. - Wiem o wyścigu i o wczorajszej strzelaninie.

Bo sama go nie okłamujesz, nie, w ogóle - syczała moja podświadomość.

-Skąd? - zmieszał się.

-Śledziłam was. Miałam dziwne przeczucie wtedy kiedy byliśmy na tym posterunku. Veronica chciała żebym pojechała do Adelaide ale ja zostałam i jechałam za wami.

Chłopak zaczął nerwowo przeczesywać włosy.

-Jakby spojrzeć na to z pozytywnej strony to wszystko ułatwia.

-Co? Dlaczego? Luke jesteś w gangu. Zabijacie ludzi. Widziałam jak Jai strzelał do człowieka a ty do auta.

-Musiałem. Vicky... to co ci napisałem... ja naprawdę Cię bardzo lubię. Ale nie powinienem. Łamię zasady.

TAK JAK JA! krzyczał mój głosik w głowie.

-Nie możecie przyjaźnić się z nikim z po za?

-Możemy ale... jeżeli zaczyna nam na kimś zależeć to musimy się od tej osoby odsunąć. Dla jego bezpieczeństwa. Chyba, że ta osoba wie. Ale wiesz i... znaczy nie wiem czy ty... Boże. Mam przez Ciebie mętlik w głowie.

-Pomogę. Chcesz wiedzieć czy czuję do Ciebie to co ty do mnie?

Skiną głową z nadzieją w oczach.

KŁAM!

-Tak - szepnęłam niepewnie. - Pomimo kłamstw i tego co działo się wczoraj.

Luke podszedł i mnie przytulił ale ja wyplątałam się z jego ramion.

-Ale to nie znaczy, że się Ciebie nie boję - zaczęłam się cofać.

-Nie musisz. Nie zrobię Ci krzywdy.

-Masz broń. I wczoraj... - starałam się nie rozpłakać.

Naprawdę zabolało mnie to co zrobili. Nie wiedzieli, że to ja.

-Ale my musieliśmy. Ten facet ma tak jakby... swój gang. Musimy go...

-Nie mów do mnie jak do dziecka. Wiem o co chodzi. Pozbyć się go, tak? - mówiłam przez łzy.

No i extra. Cały mój szampański nastrój poszedł się walić.

-Przepraszam. Nie mogłem Ci powiedzieć.

-Kto jeszcze? Kto oprócz Ciebie, Jai'a i Beau jest w gangu?

-Skip, James i... - zaciął się.

-I?!

-I Demi - wyszeptał. - Znaczy my jesteśmy najważniejsi. Mamy jednostki w całym kraju a nawet w USA. W ogóle na całym świecie.

Demi?! Jak to ona?!

-Kto? - niedowierzałam. - Demi? Ta Demi? Demetria Carnvali?

-Tak. Nie mogłem Ci powiedzieć.

Siadłam na dachu i podkuliłam nogi. Ona? Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy ciekły mi ciurkiem. Luke kucnął przede mną.

-Błagam. Wybacz mi. Chciałem Cię chronić.

-Dlaczego? - wychrypiałam.

-Bo mi na Tobie zależy. Jezu nie wierzę, że się przyznałem.

-Czyli Demi miała racje.

-Co? Z czym?

-Na imprezie powiedziała mi o wszystkim. Znaczy nie o gangu tylko o Tobie i miała racje. Ale uświadomiła mnie też o czymś innym. O tym, że mi też na Tobie zależy. Ufam Ci, chociaż się Ciebie boję.

Peril life // JanoskiansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz