Rozdział 9

2.1K 148 2
                                    

Poinformowałam chłopców o imprezie, a oni byli wniebowzięci. Obiecali, że pomogą mi z zaproszeniem kilku osób. Szliśmy do szkoły omawiając szczegóły domówki. Rozdzieliliśmy się i każdy ruszył do swojej szafki. Zauważyłam, że koło mojej stoi ten frajer Tristan. Chciałam się odwrócić i poprosić bliźniaków o pomoc ale zdecydowałam się sama to załatwić. Podeszłam do rządka niebieskich metalowych pudeł i zaczęłam otwierać jedno z nich, kiedy podszedł do mnie Tristan.

-Hej słońce.

-Od kiedy jesteśmy tak blisko, że tak mnie nazywasz? - rzuciłam zirytowana.

-Och, nie denerwuj się tak. Wiem trochę chamsko to wszystko wyglądało ale daj mi szanse. Jesteś niesamowita. Proszę umów się ze mną.

-Odpowiedź brzmi nie. Nie chodzę na randki z nieznajomymi.

-A ci frajerzy? Brooks'owie?

-Nie nazywaj ich tak. Nie będę się tłumaczyć. Tłumaczą się tylko winni - skończyłam pakować plecak i kłapnęłam drzwiczkami tuż przed nosem chłopaka po czym odwróciłam się na pięcie ruszając w kierunku sali od biologii. Lubiłam ten przedmiot i nigdy go nie lekceważyłam. Sala była otwarta więc weszłam i zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie. Otworzyłam zeszyt i zaczęłam w nim coś bezmyślnie pisać. Usłyszałam dźwięk przesuwanego krzesła i domyśliłam się, że to Jai. Jednak się pomyliłam, bo koło mnie we własnej osobie przebywał Luke. Zadzwonił dzwonek obwieszczający początek lekcji. Nauczycielka trzasnęła drzwiami akcentując swoją obecność. Jednak okazała się przeuroczą kobietą, która, co mnie zdziwiło, była uprzejma i polubiła mnie.

-Co ty tu robisz? Przecież biologię mam z Jai'em - szepnęłam.

-Zamieniliśmy się. On nie lubi biologii a ja zajęć kulinarnych. Przeszkadza ci to?

-Nie. Przecież to nie moja sprawa. - Ale cieszę się, że cię widzę, pomyślałam. - Często się tak wymieniacie?

-Dosyć.

-I nauczyciele nie widzą różnicy?

-Nie. Co to jest? - spojrzał na mój zeszyt i sięgnął po niego.

-Nie interesuj się - zdzieliłam go dłonią po palcach.

-Zadziorna. Lubię takie - zaśmiał się pod nosem. - No serio. Pokaż. Przecież cię nie zjem.

Niechętnie podałam mu zeszyt. Miałam w nim wszystkie moje prywatne zapiski i nie miałam pojęcia czemu uległam Luke'owi. Powinno być na odwrót. Chłopak przyglądał się moim notatkom po czym otworzył oczy w zdumieniu.

-Ty to napisałaś?

-Nie. Dzwoneczek i magiczne wróżki. No przecież, że ja.

-Ten tekst jest świetny. Zdajesz sobie sprawę, że napisałaś piosenkę.

-Nie, a teraz się skup - zabrałam mu zeszyt i zaczęłam zapisywać to co było na tablicy.

Chwilę później dostałam w głowę papierową kulką. Rozłożyłam ją.

"Kto cię nauczył tak fajnie pisać?"

Odpisałam szybko.

"Samo przyszło. Myślę o czymś i piszę a potem układam to w rymy."

Odrzuciłam kartkę i z powrotem skupiłam się na lekcji, kątem oka zauważając jak pisze sms-a, a następnie odpisuje mi. I znów papierek znalazł się na moim biurku.

"O czym myślałaś pisząc to?"

Nie odpisałam. Piosenka a raczej tekst był o zagubieniu jakie przeżywałam od piętnastego roku życia i nadziei, że znajdzie się ktoś taki, kto zmieni moje życie na lepsze. Możliwe, że było coś o brązowych oczach. Złożyłam równo kartkę i włożyłam na koniec zeszytu. Nie wiadomo kiedy skończyła się lekcja. Spakowałam książki i podeszłam do nauczycielki, bo mnie o to poprosiła. Wszyscy wyszli z klasy a Luke stał w drzwiach i czekał. Obserwował mnie jakby bał się, że coś mi się stanie. Nie znał mnie. Nie wiedział, że to ja sama jestem zagrożeniem. Dla niego, jego braci i przyjaciół.

Peril life // JanoskiansWhere stories live. Discover now