6 - Zachód słońca w Edelweiss

263 22 9
                                    

Pierwszym, co poczuł, był ból. Paraliżujący ból lewego ramienia. Pulsujący ból z tyłu głowy.  I wreszcie regularny ból pleców nasilający się z każdym oddechem. Nie miał pojęcia, że istnieje tyle rodzajów bólu. Zmusił się, by otworzyć oczy.

Z początku światło oślepiło go, jednak po chwili zaczął rozpoznawać otoczenie. Leżał na brzuchu. Ktoś musiał zdjąć z niego kamizelkę, bo czuł lodowaty wiatr smagający go po plecach i karku. Z początku wystraszył się, że stracił swój cenny szalik, jednak szybko zauważył, że ma go ułożonego pod twarzą. Poza łuskowatą tkaniną powiewały cienkie źdźbła trawy. Musiał leżeć na ziemi.

Zamknął oczy jeszcze na chwilę, po czym zebrał wszystkie swoje siły, by ostrożnie się podnieść.

— Natsu-san, cieszę się, że odzyskał pan przytomność.

— Virgo? 

Siedziała obok, na ugiętych nogach. Na jej kolanach spoczywała głowa jej pogrążonej we śnie pani.

— Lucy! —   zerwał się i przyklęknął przy nich. — Co z nią?

— Księżniczka jest nieprzytomna, ale jej życiu nic nie zagraża. 

Westchnął z ulgą i usiadł wygodniej. Wciąż bolało go dosłownie wszystko. Ostatnim, co pamiętał, była góra waląca im się na głowy. Dziwne, że byli jedynie ranni. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że powinni nie żyć, pogrzebani pod tonami skał.

— Co się właściwie stało? — zapytał, drapiąc się po głowie. Przestał natychmiast, gdy niechcący dotknął obolałego miejsca. — I gdzie jest Happy?

—  Tam leży — odpowiedziała wskazując palcem na śpiącego kota. — Nie jest poważnie ranny. Kiedy kopalnia się zawaliła, Holologium przybył z własnej woli, by ochronić Księżniczkę. Natsu-san i Happy-san byli za blisko, więc też musiał ich wciągnąć.

"Acha..." pomyślał Natsu. Virgo była jedyna w swoim rodzaju.

  —  Niestety zegar ma ograniczony czas, więc przyszłam, żeby zabrać Księżniczkę w bezpieczne miejsce. Użyłam własnej mocy, żeby przedostać się przez portal. Ale obawiam się, że w obecnym stanie nawet to może być obciążeniem. Nie mogę zostać zbyt długo. Natsu-san, proszę jak najszybciej przenieść Księżniczkę do lekarza.

— Jasne. Tak czy siak, dzięki.

Przechyliła głowę, patrząc na niego ze swoją typową, beznamiętną miną.

— Zgłoszę się w najszybszym możliwym terminie po karę od Księżniczki — skłoniła mu się i zniknęła.

Uśmiechnął się. Pomimo lekceważących słów na ich temat, dobrze się nimi zajęła. Wszystkie rany mieli opatrzone i oczyszczone. Wiedział też, jak bardzo panna troszczy się o swoją panią. 

Ostrożnie podniósł Exeeda i ułożył go na brzuchu Lucy. Rozejrzał się za dziwaczną bronią białookiego, ale nigdzie jej nie widział. Musiała zostać pogrzebana głęboko pod ziemią. Swoją drogą ciekawe, czy ich dziwny przeciwnik przeżył. Teraz jednak nie było czasu się nad tym zastanawiać. Założył szalik i ostrożnie wsunął dłonie pod kark i kolana dziewczyny, próbując ją podnieść, ale aż syknął z bólu. Podczas rozmowy tak się przejął sytuacją, że prawie zapomniał o swoich ranach. Teraz, przy próbie wysiłku, lewe ramię znów się odezwało. Najwidoczniej zanim przybył Holologium, zdążyło już spaść na nich kilka kamieni. Pamiętał, że zasłonił przyjaciół własnym ciałem. To tłumaczyło, dlaczego większość obrażeń zlokalizowane było na jego plecach i ramieniu. Z kolei piekąca rana z tyłu głowy musiała być powiązana z jego utratą przytomności. Z ulgą stwierdził  że prócz kilku siniaków Lucy nie przybyło żadnych obrażeń poza tymi, które zostały po ostatniej walce. Za to Happy wyglądał bardziej na wyczerpanego niż rannego.

Chegaste ao fim dos capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Oct 28, 2018 ⏰

Adiciona esta história à tua Biblioteca para receberes notificações de novos capítulos!

Odnaleźć się w smutkuOnde as histórias ganham vida. Descobre agora