Rozdział 10: Zły omen

218 15 59
                                    

Ratchet krzątał się w gabinecie całkiem sam. Uporządkowywał karty pacjentów, by móc cieszyć się resztą wolnego dnia. Jutro bowiem miał przyjąć praktykanta, a był nim nie kto inny niż Knockout. Medyk spodziewał się, że będą to ciężkie dni, ponieważ ten decepticon jest wyjątkowo nieznośny. Jednak Ratchet był tą osobą, która stanęła w jego obronie, sugerując, że przyda mu się pomoc. Tak. Mówił prawdę. Arsen była dobrą pomocnicą, jednak brak jej było doświadczenia. Wierzył, że Knockout wykaże się dużą wiedzą i będą mogli stworzyć zgrany duet. Nie oznaczało to jednak, że Arsen zostanie bez pracy. Dziewczyna miała wielki potencjał jeśli chodzi o medycynę i Ratchet nie mógł tego zmarnować. Nadal chciał, by brązowowłosa była jego pomocnicą. Medyk już kończył układanie papierów, gdy do jego gabinetu weszła ich ulubiona para zakochanych.

- No proszę, Selen, przyszłaś po kolejną paczkę ziółek? - zapytał sięgając do szafki, lecz dziewczyna powstrzymała go prędko.

- Nie, mam ich aż za wiele - powiedziała, a po chwili skrzywiła się przypominając sobie smak naparu - dzisiaj to Optimus jest pacjentem. Musimy porozmawiać o tym co się z nim dzieje, Ratch.

- Coś niepokojącego?

- Sam to oceń - powiedziała dziewczyna nakłaniając Optimusa do zajęcia miejsca na krześle. Sama usiadła na łóżku blisko niego. Ratchet zrobił to samo. Lider westchnął cicho, a po chwili zaczął opowiadać.

- Od jakiegoś czasu miewam sny. W zasadzie nie umiałem ich zrozumieć. Było albo ciemno, albo byłem tam ja. Słyszałem jakieś głosy. W zasadzie...jeden. Donośny. Wciąż do mnie mówił, jednak gdy chciałem się czegoś dowiedzieć i pytałem, nie odpowiadał. Mówił o przeznaczeniu, o walce, o mnie... Często towarzyszyły temu dziwne zachowania poza snem. Chodzi o to, że nie mogłem się ruszyć, zlewałem się potem, czułem duszność...

- I te koszmary męczyły cię od...

- Pojawiły się nie wiadomo skąd. Trwają już od jakiegoś czasu. Nieregularnie. Czasem kilka nocy pod rząd, potem była przerwa. Ostatni miałem dzisiaj.

- Co w nim było? To samo? - pytał.

- Nie... dzisiaj... mam wrażenie, że wiem już wszystko, Ratchet - powiedział, a po chwili zacisnął dłoń - to mój ojciec. On stara się ze mną porozumieć.

- Twój ojciec? - zapytała Selen. Przytaknął i zaczął opisywać swój sen. Mówił o scenerii pustynnej, o grobowcu i matrycy. Mówił o głosie ojca, który mówił o nowej, gorszej wojnie. O tym, że potrzebują nowego sprzymierzeńca. I o tym, że sugerował mu, aby wskrzesił go matrycą.

- To dość nietypowe. Słyszałem o tym, że zmarli kontaktują się czasem z bliskimi, ale to zwykłe bujdy. To moje zdanie.

- Ale jak wyjaśnisz te sny? Te słowa? - pytał Optimus - przecież nie były zwykłym wymysłem. Moje ciało podczas snu zachowywało się jakby było objęte paraliżem. Może jakby... ktoś nagle wchodził do mojej głowy... nie wiem.

- Nie wiem, Prime. Jeżeli ktokolwiek miałby taką zdolność, to nie sądzę by był to Sentinel. Z całym szacunkiem, twój ojciec był wspaniałym botem, jednakże nie posiadał za życia żadnych mocy i wątpię, by zyskał je po złączeniu się z wszechiskrą.

- Ratchet, nie wierzę, że to zwykłe sny. To jakaś przepowiednia...wskazanie odpowiedniego działania.

Dziewczyna przez chwilę myślała nad ostatnimi słowami Ratcheta. Po chwili wyprostowała się gwałtownie na skutek porażenia pewnymi wspomnieniami. Mężczyźni spojrzeli na nią zdziwieni, a ona zwróciła się do Optimusa.

Transformers 4: The BetrayalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz