-Co do...- spojrzałam szybko na dach i na jedną z osób znajdujących się na nim. Natychmiast się odwróciłam i starałam uciec. Znaleźli mnie! Jest niedobrze! Bardzo nie dobrze! Skręciłam w kolejną uliczkę, potem w następna i tak dalej. Wciąż mnie gonią! Skręcając po raz kolejny znalazłam się w ślepym zaułku. -O nie, nie, nie.- Rozglądałam się w lewo i prawo.- Są skrzynki! O mój Boże! Od dziś uwielbiam skrzynie! - Prześlizgnełam się za nie i aby nie wydać żadnego odgłosu zakryłam usta rękami i na wszelki wypadek zamknełam oczy.
-Gdzie ona jest?!
-Nie wiemy! Biegła tutaj!
-Wy skończone debile! Musimy ją znaleść popaprańcy! Wiecie jak szef się wkurwi gdy powiemy, że ją zgubiliśmy!
-To nie nasza wina!
-A KURWA KOGO?! Co zrobicie jak się zapyta gdzie dziewczyna? "Wie szef namierzyliśmy ją, widzieliśmy i nawet goniliśmy, ale z nas takie skończone debile, że zgubiliśmy w uliczkach!". Macie ją znaleźć. Teraz!- Otworzyłam oczy i spojrzałam przesz szparę. Podnosząc głowę zawadziłam ręką o skrzynie, która się ywaliła na ziemie. O nie, nie.nie naprawdę?!
-Calineczko czyżbyś to była ty? Nie uciekaj kochana. Nic ci nie zrobimy.- Widziałam jak jakaś sylwetka podchodzi do skrzyń. Myśląc, że to już mój koniec spojrzałam na torbę, w której zawsze mam sztylet na takie opcję. Ale ile ich tam może być?! Sama na ileś osób? Usłyszałam ciche piski. Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam wielkiego szczura. Aby nie wydać krzyku po raz kolejny zakryłam usta dłońmi. Małe zwierzątko wypełzło spod skrzyń i poszło przywitać się z osobami, które mnie ścigały.
-Szukajmy dalej. To tylko szczur. Już myślałem, że jest na tyle głupia aby schować się tam.- Najciemniej pod latarnią suko. Uśmiechnełam się triumfalnie do siebie. Chwilę potem gdy nie słyszałam już żadnych odgłosów lub jakich kolwiek szmerów, wyszłam z kryjówki. Nie tracąc czasu pobiegłam w kolejną alejkę, gdzie prawdopodobnie miał być rynek. Biegnąc do celu po raz kolejny mi coś przeszkodziło. Lecące krzesło w moją stronę. Zrobiłam szybki unik i spojrzałam w stronę skąd ono przyleciało.
-Wiedziałem myszko, że dalej gdzieś tu jesteś. Tylko kwestia czasu, aż byś wyszła ze swojej norki. Nie utrudniaj tego i się poddaj.
-Wal się na ryj szmato!- Z całych sił biegłam w kierunku targu nietety drogę zagrodzili mi nieznani ludzię. Przyśpieszyłam bieg i skoczyłam na ścianę, po czym odbiłam się od niej i przeskoczyłam tych mężczyzn. Pobiegłam w głąb tłumu, mając nadzieję, że ich zgubie. Nie miałam pojęcia gdzie biec. Biegnąc do domu mogła bym narazić Levi, na niebezpieczeństwo. Jedyną opciją było tymczsowe błąkanie się w tłumie a następnie ucieczka. Ale znów długo zwlekając szybciej mnie znajdą...Co robić?!
Przebiegając obok zakapturzonej osoby zostałam przez nią złapana za nadgarstek. Chcąc wydać krzyk wołający o pomoc zakryła mi ona ręką usta.
-To ja Nora. A teraz zamknij ryj i chodź.- Podała mi brązową pelerynę.
-Co ty tu robisz?-Pytam zaskoczona dziewczyny. Przecież co dopiero ją pożegnałam! Sama widziałam jak wchodzisz za drzwi domu!- Nora złapała mnie za rękę i ciągła na pobocze.
-Byłam ciekawa gdzie mieszkasz! Więc poszłam za tobą i widzę, że masz niezłych znajomych.
-Wiesz, że mogła byś się mnie zapytać gdzie mieszkam?
-A byś mi powiedziała? Odpowiedz sobie.- Szczerze ma rację. znam ja zaledwie chwilę a ona już mi musi pomagać.Chwilę maszerowałyśmy, aż zaprowadziła mnie ona do jej domu.
-Wiesz...powinnam wracać.-Odezwałam się po chwili ciszy.
-I narażać swoje życie? Jesteś mądra? Zostaniesz tu przynajmniej godzinę. Sprawa się uspokoi i możesz odejść kiedy chcesz ale jak na razie nie zezwalam na to! Rozumiemy się pacanie?- Nic nie dodając, kiwnęłam głową.- A więc proszę bardzo! Rozgość się!- Weszłam do małego mieszkania mojej znajomej. Jak na dom z podziemi był on bardzo...ładny._poczekaj przyniosę nam wody! Usiądź na...schodkach! Niestety nie mamy foteli ale schody nie są złe!- Bez zbędnego gadania usiadłam na drugim schodku i wpatrywałam się w buty.
-Hej.- Usłyszałam za sobą męski głos.
-O witaj. Przeszkodziłam ci przejść? Już schodzę!- Jak poparzona stałam i zobaczyłam młodego chłopaka podpierającego się na lasce.- Pomóc ci?
-Poradzę sobie. Koleżanka Nory?- Zapytał mnie chłopak.
-Tak...zapewne ty jestes jej bratem Janem. Miło mi cię poznać!- Wyciągnełam dłoń w stronę chłopaka aby się przywitać. Ten bez wachania ją uścisnął i przyjażnie się uśmiechnął.
-Zapowiada się ciekawie.- Zaśmiałam się.
*666słów....o lol! To jakiś znak tak? No to dzięki za czytanie i bajo! <3*
ESTÁS LEYENDO
Levi x Reader | Impossible | SNK
FanficPrzenosimy się do czasów gdzie młoda Reader i Levi walczą o przetrwanie w brudnym i niebezpiecznym miejscu zwanym podziemiem. Z chłopakiem nie jest wcale łatwo, ale to dzięki tobie powoli otwiera się na świat. Bariera, którą budował przez lata zosta...