Podszedł do brunetki i wpił się w jej usta.

-Bhle - zaśmiałam się.

-Będę za tym tęsknić - rzucił Vic i ponownie zajął się swoją dziewczyną.

Victoria rozpłakała się. A ja tuż po niej.

-Będzie dobrze. Opiekuj się moją siostrą. A ty - spojrzał w moim kierunku. - Moją dziewczyną.

Blondyn złapał torbę i skierował się do wyjścia.

-Kocham was i będę tęsknić - westchną i wyszedł.

Po raz pierwszy od trzech lat, czyli od kiedy mój brat jest z Tori, przytuliłam ją. Na początku była lekko skonsternowana ale po chwili przysunęła mnie bliżej.

-Dobra młoda. Koniec histeryzowania i płakania. Mamy tu coś do załatwienia - uśmiechnęła się mrocznie. - Idź się ubierz.

Wbiegłam po schodach i po chwili spędzonej przed szafą wybrałam jeansowe szorty, błękitną koszulkę, białe trampki za kostkę i skórzaną bransoletkę. Włosy związałam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż, na plecy zarzuciłam pusty jeansowy plecak i zeszłam na parter. Tam czekała na mnie już ubrana Tori.

-Teraz miejsce o którym nikt nie może wiedzieć.

Skierowałyśmy się w głąb domu gdzie była jeszcze spiżarnia i schody prowadzące do piwnicy. Były tu siłownia i biblioteczka (Dzięki Vic).

-Jakby, nie daj Boże, ktoś cię gonił przesuwasz te drzwi.

-Jakie drzwi?

-Te - dziewczyna przesunęła framugę i wyciągnęła drzwi. - Wystarczy, że je puścisz a one się zatrzasną.

Kiwnęłam zapamiętując informacje. Brunetka podeszła do regału z książkami i wyciągnęła jedną z nich.

-Nie sądzisz, że to zbyt przewidywalne?

-Nie - otworzyła książkę i wyciągnęła małego czarnego pilota.

Wymierzyła urządzenie w ścianę po jej prawej stronie. Dokładniej w obraz "Damy z łasiczką". Wycelowała centralnie w nos zwierzęcia. Po trzech sekundach obraz się przesunął. Odłożyła pilot do książki i podeszła do ściany. Przyłożyła rękę i powiedziała na głos.

-Doncasto.

Ściana się przesunęła ukazując wąskie przejście. Weszłyśmy do środka, światło się zapaliło a przejście się zamknęło. Przed nami otworzył się pokój pełen szklanych półek wypełnionych różną bronią i sprzętem. Victoria zapoznała mnie z kilkoma urządzeniami.

-Musisz coś o nich wiedzieć żeby cię polubili. Ale pamiętaj to ma wyglądać jak być się domyśliła o tym co tam w ich duszy gra. Możesz przedstawiać się jako Victoria ale za żadne skarby świata nie mów o swoim nazwisku. Najważniejsze rzeczy jakie musisz o nich pamiętać to, że Jai i Luke są prawie identyczni. Różni ich wzrost, Luke jest wyższy ale niewiele. Musisz ich rozróżniać, bo jak nawet nie będziesz próbować to jesteś na przegranej linii. Jai na pod prawym okiem dwa pieprzyki, a Luke jeden na środku nosa. Jai jest młodszy. Na Luka wołają Lukey, Brooksy, Lukey-Pookey albo L.A.M.B. od skrótu pełnego imienia, Luke Anthony Mark Brooks. Na Jai'a wołają JJ. Mają różne tatuaże a no i najoczywistsze i najprostsze do zapamiętania jest to, że Luke ma po lewej stronie przekutą wargę.

-Mamo ale tego dużo.

-Dasz radę. Dam ci to na liście. Musisz ją chować w razie czego.

Podała mi skoroszyt otwierając go na pierwszej stronie.

-To jest Luke Brooks- wskazała na zdjęcie, to był ten chłopak, którego widziałam przed domem. - To Jai Brooks, jak widać bliźniacy - przekręcała kartki. - Beau Brooks ich starszy brat, James Yammouni i Daniel Sahyounie ale ma ksywę Skip. Najlepiej jakbyś skupiła się na którymś z Brooksów.

-Ogarnę. Mam dobrą pamięć.

-Wiemy. Dlatego to ty dostałaś tę misję.

-A mieliście kogoś w zanadrzu?

-Eee ... nie.

-Nie pytam.

Podała mi książki, zeszyty i plan lekcji. Pakowałam wszystko co mi podawała. Później pokazała mi kilka gadżetów. Między innymi naszyjnik z mini kamerą, bransoletkę z mikrofonem, długopis z zatrutymi strzałkami, szpilki z nożykami i Jo-Jo z linką asekuracyjną. Rozpuściła moje włosy i włożyła do ucha podsłuch.

-Żebyś stale miała ze mną kontakt - wytłumaczyła. - Nie wypadnie dopóki nie będziesz za bardzo szaleć.

-Ok. Mam tylko dwa pytania. Po pierwsze : Dostanę telefon?

-A zapomniałabym - podeszła to wysepki i sięgnęła pod blat wyciągając Iphona i kilka obudów (Ach, ten nasz porąbany język :p - od autorki). Wybrałam dla siebie białą z czarnym kluczem wiolinowym.

-A po drugie. Gdzie jest szkoła?

-Nie jestem głupia. Dziś cię tam zawiozę. Ale jutro już na to nie licz - zaśmiała się.

Zamknęłyśmy tajemnicze przejście.

-Jakby coś przykładasz rękę i mówisz nazwisko.

Przeszłyśmy na parter.

-Jesteś głodna?

-Tak.

-To trzymaj - podała mi kanapkę z kurczakiem.

-Matko. Zaczynam się was bać.

-Nie ma kogo. Przecież nas znasz. Tylko dbamy o bezpieczeństwo. A, że jesteśmy świetnie przygotowani to inna sprawa.

-Czym ty chcesz mnie zawieźć? Vic przecież zabrał auto - odparłam jedząc kanapkę.

-Mówiłam. Jesteśmy świetnie przygotowani - odparła otwierając drzwi frontowe.

Przed domem stało czarne Subaru Forester. Szczęka opadła mi do samych kolan.

Oni nie są świetnie przygotowani. Oni są zajebiście przygotowani.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No siemka. Jak wam się podoba nowy rozdział? Proszę o zostawianie opinii i gwiazdek, bo jak wiecie to ważne. 

Przepraszam, że długo nic nie dodawałam ale nie miałam komputera. Dziękuję za cierpliwość xx

Peril life // JanoskiansWhere stories live. Discover now