Część 5

505 66 10
                                    

-Wychodzę- oznajmił Andreas, kiedy wiązał buty.

-Gdzie idziesz?- zapytał Hermann, nie odrywając wzroku od gazety.

-Chyba nie muszę ci się spowiadać?

-Nie, nie musisz ale mógłbyś mi odpowiedzieć, kiedy grzecznie o coś pytam- Andreas nie ukrywał swojego zdziwienia, kiedy dotarło do niego, że po raz pierwszy od bardzo dawna jego ojciec nie robił mu o nic wyrzutów.

-Idę się spotkać ze znajomym.

-Którym? Richardem?

-Nie, nie znasz.

-No dobrze, tylko nie wracaj późno. Pamiętaj, że zmieniliśmy termin debaty na jutro.

Dojście w umówione miejsce zajęło mu dużo mniej czasu niż się spodziewał. Do spotkania zostało mu dwadzieścia minut. Zaczął sobie układać w głowie scenariusze tej rozmowy, którą będzie przeprowadzał ze Stephanem. Chciał się czegoś o nim dowiedzieć, bo w gruncie rzeczy, to nie wiedział o nim praktycznie nic. Tylko tyle, że był w sztabie Eliasa, ale wyglądał bardzo młodo, więc Andreas chciał wiedzieć czy chodzi do jakiejś szkoły, czy studiuje, jakie ma plany na przyszłość. Czy ma jakiegoś zwierzaka? Czy lubi piłkę nożną? Czy ma dziewczynę? Chociaż nie, o to nie powinien pytać. To nie była jego sprawa.

Andreas tak zapatrzył się w szybę, że nawet nie zauważył, że od jakichś trzech minut Stephan siedzi na wprost niego i z głową wspartą na specionych dłoniach się mu przygląda i uśmiecha.

-Cześć- powiedział i tym samym wywołał uśmiech na twarzy Andreasa.

-Cześć, długo się tak na mnie patrzysz?

-A robi ci to jakąś różnicę?

-Nie lubię tego.

-Nie wyglądałeś na niezadowolonego- z tym argumentem nie mógł się nie zgodzić.

-Boże, nie mów mi, że nie jesz mięsa- Andreas był przerażony, kiedy Stephan zamówił sobie wegetariańską pizze.

-Jem.

-To czemu zamówiłeś taką pizzę?

-Bo na niej jest najwięcej warzyw,a poza tym to taka jest najlepsza.

Obaj tak zajęli się rozmawianiem ze sobą, że ich zamówienia zdążyły wystygnąć, a z coli uleciał cały gaz.

-W zasadzie to ile masz lat?- zapytał Stephan w momencie, kiedy Andreas chciał to zrobić.

-Dziewiętnaście, a ty?

-Też. Idę na studia po wakacjach.

-Jaki kierunek?

- Kulturoznawstwo. Ty pewnie się wybierasz na jakieś studia związane ze sportem.

-Po czym wznosisz?

-Po sile kopniaka, którego mi przed chwilą sprzedałeś. To już drugi raz.

-Wrażliwiec z ciebie, kolego.

Ale wrażliwiec z czymś... takim dziwnym w oczach. Z czymś, czego Andreas jeszcze nie widział u nikogo. To nie był zwykły błysk, który miał każdy kiedy był szczęśliwy. Był absolutnie unikatowy i coraz bardziej Andreasowi się podobał.

-A teraz pytanie, które zadecyduje o naszej dalszej znajomości. Borussia czy Bayern?- Andreas chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnął usłyszeć "Bayern".

Stephan uśmiechnął się delikatnie, popatrzył Andreasowi w oczy i ze stoickim spokojem odpowiedział:

-Bayern.

Love policyWhere stories live. Discover now