epilog

169 30 11
                                    

Ashton przetarł zmęczoną twarz swoją dłonią i opadł na kanapę. Planowanie ślubu było naprawdę trudne, a on odczuł to na swojej skórze dopiero teraz. Uśmiechnął się szeroko i objął ramieniem chłopca, który usiadł obok niego.

-Chodź już spać, Ashtie - szepnął - Mamy jeszcze dwa miesiące, zdążymy z tym.

-Trzeba zrobić menu, Cally - westchnął cicho - Ciotka Georgia jest uczulona na orzechy, a twoja mama chciała zrobić ciasto z orzechami.

Calum dźgnął go w żebro i wdrapał się na jego kolana.

-To też twoja mama, Ash - zarzucił ręce na jego szyję - A ciotka Georgia nie musi jeść tego ciasta, damy jej spis, co może, a czego nie może.

-Powinniśmy zapisać całe menu na tej liście - mruknął cicho, tym samym wywołując śmiech u swojego narzeczonego - Poza tym, myślałem nad tym, żeby dzieciaki od Hemmingsów sypały kwiaty…

Calum uniósł brew, patrząc na niego z niedowierzaniem.

-Sally mnie nie lubi, bo nie chciałem dać jej lizaka. Zamiast sypać kwiatki, pewnie podejdzie i kopnie mnie w jądra.

-Moje biedactwo - zaśmiał się Ash i przyciągnął Hooda do pocałunku - Wiesz, że za niedługo będziesz miał moje nazwisko? - szepnął w jego usta.

Calum tylko uśmiechnął się szeroko i wplótł palce w loki mężczyzny. Otarł się przypadkowo o jego krok, na co zachichotał cicho.

-Oops? - mruknął, widząc minę Ashtona - Mówiłem ci, chodź spać, to ty nie chcesz. Widzisz, do czego doprowadziłeś? Gdybyś wtedy mnie posłuchał, to teraz nie miałbyś piramidy Cheopsa w spodniach.

Ashton tylko wywrócił oczami i wstał z narzeczonym na rękach. Dał mu klapsa i poszedł w stronę sypialni.

-Zamierzasz mnie pieprzyć za karę? - szepnął mu na ucho - Dobrze wiesz, że to nie będzie kara dla mnie, mój panie Grey… - zachichotał i pocałował punkt za jego uchem.

-Zrobimy próbę nocy poślubnej, skarbie - położył go na łóżku, śmiejąc się cicho.

Szybko pozbyli się swoich ubrań, a całą ich sypialnię wypełniły szybkie oddechy, dźwięki ocierających się o siebie dwóch ciał oraz ciche jęki kochanków.

Ich życie w tym momencie jest zaplanowane co do najmniejszego szczegółu i żadne narkotyki nie mają prawa go zniszczyć.

Tak samo, jak za dużo kłamstw, które dawniej cały czas im towarzyszyły.

Mają nauczkę i teraz zamierzają być szczerym w stosunku do drugiego, ponieważ nawet najgorsza prawda jest lepsza niż najlżejsze kłamstewko.

***

Mam nadzieję, że to ff uświadomiło was, że czasem naprawdę lepsza jest prawda, nawet ta najgorsza od kłamstwa. W kłamstwie bardzo szybko można się zagubić i zatracić, co ma nieraz okropne skutki i może przysporzyć wiele problemów.

Pomyślicie - Dlaczego nie zakończyłam tego ff na ślubie?

Otóż dlatego, że na 10tys. wyświetleń planuje zrobić dodatek, bonusowy rozdział, dlatego też jeśli chcecie go przeczytać, to nie usuwajcie tego opowiadania z biblioteki.

Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną w tym ff i przeżywali razem ze mną.

Miłego dnia i widzimy się w innych pracach!

too many lies || cashtonWhere stories live. Discover now