Rozdział XVI: Nie przegram

1.2K 92 17
                                    

Czuję, że po tym rozdziale zginę xD

***

Leżałam na łóżku, nadal nie wiedząc, co powinnam zrobić, a czego nie zrobić. Tak bardzo chciałam go kochać, ale chciałam też, by wszystko pozostało po staremu – nasze wieczne kłótnie, dogryzanie. Już nic nie wiedziałam. Czego tak właściwie pragnęłam?

— Zdecyduj się, Akane — powiedziałam sobie. — Nie możesz mieć dwóch rzeczy naraz.

Jedak nie potrafiłam wybrać. A co jeśli on mnie nie kocha?  pomyślałam. Jakby się dowiedział, co do niego czułam, nic nie byłoby już takie samo. Załóżmy, że mnie kochał — co wtedy?

— Jakie ja mam dojrzałe problemy — warknęłam sama na siebie, wkurzona swoimi myślami. — I tak z nim nie pogadasz, i tak wszystko będzie tak samo, i tak znajdziesz sobie kogoś innego. Dziewczyno, miłość nie istnieje, a już szczególnie w tym wieku!

Wymieniłam wszystkie minusy, czas podjąć decyzję. Nie byłabym z nim. Co tam, że nie wymieniłam żadnych plusów, minusy przeważały. Nie chciałam go stracić.

— Akane! — Gdy usłyszałam głos Akashiego wypowiadający moje imię, zamarłam. Nie, to nie może być on  pomyślałam.  Po prostu nie może.

A jednak stanął przede mną, patrząc na mnie wzrokiem mówiącym: Dla ciebie pokonałbym wszystko. Choć może tylko mi się tak wydawało?

— Co ty tu robisz? — zapytałam.

— Słyszałem, że jesteś chora i wsadzili cię w kaftan bezpieczeństwa.  Podszedł do mnie, zamykając drzwi i zbliżył się do mnie, przyglądając się mi.

— Jak widzisz mam się dobrze. Wyjdź.

— Nie.

— Proszę cię, wyjdź — powtórzyłam, odwracając głowę, tak by nie musieć na niego patrzeć. — Proszę.

— Nie wyjdę.

— W takim razie ja wyjdę.

Minęłam go, podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę...

...ale drzwi się nie otworzyły.

Zaczęłam się z nimi szarpać, ciągnąć, a nawet odpychać nogami od ściany, jednak nic z tego — były zamknięte na klucz, tak że nie miałam szans się wydostać, choć chciałam. Akashi przyglądał się moim poczynaniom, jakby nie wiedział, czy powinien się śmiać, czy płakać. W końcu prychnął nieco rozbawiony i usiadł na moje łóżko.

— Daj spokój — powiedział całkiem rozluźniony. — Zamknęła nas.

— Kto?

— Twoja siostra.

— Nie.

— Tak.

— Nie.

— Tak.

— I tak umrzesz.

— Prędzej ty.

Nie miałam siły się z nim kłócić, więc zaczęłam się dalszym obmyślaniem planu ucieczki. Mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze. Może nie było jakoś szczególnie nisko, ale dałoby się zeskoczyć, nie robiąc sobie krzywdy. Dodatkowo pod oknem rosła miękka trawa, co łagodziłoby upadek.

— Co tam, zaryzykuję — mruknęłam sama do siebie i podeszłam do okna. Akashi patrzył przez chwilę na mnie z zastanowieniem, a potem wstał i zagrodził mi drogę.

Kuroko no Basket: Siódmy cud [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz