Rozdział X: Uwierzyłam

1.4K 98 59
                                    

Dzień wykonania zadania, z przegranego zakładu, zbliżał się powolutku. Szkoda tylko, że Akashi ZAPOMNIAŁ mi powiedzieć, iż to przyjęcie na urodziny jego ojca. Oczywiście, specjalnie to przemilczał, żeby mnie wkurzyć, co mu się udało, drań. Wszystko pięknie. Jednak to, co się działo to już naprawdę przegięcie. Po prostu w to nie wierzyłam.

— Nie... Ta jest zbyt prosta... — powiedział z niesmakiem czerwony pawian, odrzucając kolejną sukienkę. Tak, właśnie w to nie mogłam uwierzyć. Który normalny facet chodzi do sklepów z sukienkami razem z NIE swoją dziewczyną? Ja też takiego nie znałam. Akashi to nienormalny sadysta. Może właśnie dlatego za mną łaził.

— Ten kolor zupełnie do niej nie pasuje — mruknął, widząc mnie w różowej kiecce.

Wkurzyłam się.

— Nie mów tak jakby mnie tu nie było!

Konsultantki, które nam pomagały, aż się wzdrygnęły. Pieprzony, idealistyczny krab! — warczałam w myślach. — Niech się utopi w szklance wody.

— Daj dorosłym pracować, dziewczynko z miseczką A. — Zaczął szukać kolejnych sukienek na wieszakach.

— Miseczką B! — niemal krzyknęłam, podchodząc bliżej. Dyskretnie sklasyfikował mój biust. 

Zabiję go!

— Doprawdy, ciężko mi w to uwierzyć.

— Zobaczysz, urwę ci jaja, spalę i wyśle pocztą do twojego ojca! — Spojrzałam na niego spode łba.

— Ty byś wolała z nimi co innego zrobić.

— Hej, a kto mi mówił, że nie usłyszę z twojej strony żadnych dwuznacznych tekstów? — przekrzywiłam głowę. Przybliżył się nieco.

— Jako że zawsze wygrywam i zawsze mam rację, mogę również łamać własne zasady, Akane — odpowiedział i przyjrzał się bliżej mojej twarzy. — Czerwony. Ten kolor będzie pasował do ciebie idealnie.

— Od początku chciałeś czerwoną, prawda? — zapytałam na skraju wytrzymałości nerwowej.

— Oczywiście, że tak — odparł rozbawiony. — Po prostu byłem ciekawy, jak długo jeszcze wytrzymasz.

Zabiję go! Urwę mu jaja i wrzucę do Morza Czerwonego!

Jednak i tak najbardziej zaskoczyło mnie pytanie jednej ze sprzedawczyń.

— Jesteście parą?

— Prędzej dałabym się przelecieć całej drużynie koszykarskiej — odparłam i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z głupoty mych słów.

— No, Akane — mruknął Akashi i uśmiechnął się wrednie. — Nie mów, że jeszcze tylko ze mną tego nie robiłaś.

— M-moja dupa to nie twoja sprawa!

Wściekła weszłam do przebieralni, a Pan Nożycoręki zaśmiał się za mną.

W końcu, po długich męczarniach, udało nam się znaleźć odpowiednią sukienkę. Akashi zapłacił za nią i dał szoferowi, mówiąc, żeby zawiózł ją do jego domu. Miałam nadzieję, że będę mogła już wrócić do domu, jednak pomyliłam się. Byłam wykończona, ale Akashi dalej chciał mnie ciągać po całym mieście. No, ale nie miałam większego wyboru, jeśli chciałam w jakiś sposób przeżyć kolejny trening.

— Gdzie teraz idziemy? — zapytałam w końcu. Robiło się późno, a miałam jeszcze lekcje do odrobienia.

— A tak sobie, bez celu.

Kuroko no Basket: Siódmy cud [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz